Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2010, 14:03   #26
Cold
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
- Ray! - rzuciła w stronę oddalającego się mężczyzny. Ten zatrzymał się i spojrzał na nią przez ramię. - Wiesz, gdzie mieszkał John przed śmiercią?
- Dukes, Stillwater Avenue.
- Dzięki. Miło było cię jeszcze raz zobaczyć - powiedziała, po czym skinęła do niego głową.
Silny podmuch wiatru rozwiał ciemne jak węgiel włosy Eleny, kiedy tak stała, patrząc jak Ray Machowski znika za drzewami. Być może widziała tego mężczyznę po raz ostatni, bo kto wie, co mogło się zdarzyć w tak brudnym i parszywym świecie, w jaki właśnie zamierzała się zagłębić.
To spotkanie wraz z porywistym wiatrem przywiało masę wspomnień, tych dobrych jak i tych mniej. Westchnęła ciężko, powracając do rzeczywistości, która zaczynała nabierać ciemniejszych barw.
Zerknęła na kartkę, którą wręczył jej 'wujek' Ray. Widniały na niej trzy nazwiska i dwa adresy, zapisane niedbałym, pochyłym tekstem. Nawet niewielka plama znalazła się na tym kawałku papieru. Zapewne alkohol, pomyślała, uśmiechając się delikatnie do siebie.
Elena spojrzała jeszcze raz w miejsce, gdzie nie tak dawno stał Ray, po czym doszedłszy do wniosku, że już dość czasu zmarnowała na bezczynne stanie, odwróciła się na stalowych obcasach i ruszyła przed siebie.
Po niedługim spacerze opuściła Middle Park, nie zwracając zbytecznej uwagi na pozłacaną statuę anioła.
- Taxi! - krzyknęła w kierunku jednej z przejeżdżających taksówek koloru żółtego. Opatuliła się szczelniej czarnym płaszczem, podbiegła do samochodu i wsiadła do środka.
- Dokąd, panienko? - Mężczyzna o ciemnej karnacji odwrócił się w jej stronę i wyszczerzył zęby w serdecznym uśmiechu. Złota wstawka błysnęła w świetle zapalonej już latarni.
Elena, odwróciwszy wzrok od czerwonego turbanu na głowie taksówkarza, spojrzała ponownie na kawałek białej kartki z adresami. Po chwili jednak zgięła papier w pół i wrzuciła do kieszeni płaszcza.
- Stillwater Avenue - oznajmiła taksówkarzowi, po czym odwróciła wzrok. Wpatrywała się ślepo w mijane budynki, kolorowe neonowe napisy, przechodniów, inne samochody.
Jej głowę zaprzątała myśl, kto mógł chcieć śmierci Johna. Z tego, co dowiedziała się od Ray'a, jej przyszywany ojciec odszedł w cień gangsterskiego światka, a nawet całkowicie odciął się od tego towarzystwa. Zerwał wszelkie znajomości i zaszył się gdzieś w Dukes. Przeszedł na zasłużoną emeryturę, a według słów Machowskiego, 'nie zabija się emerytów'.
Z rozmyślań wyrwał ją monotonny głos cudzoziemca. Zapłaciła mu, po czym wyszła na świeże powietrze.
Stała przed niewielkim, acz przytulnie wyglądającym domkiem. Cóż, zapewne tak wyglądał, kiedy jeszcze miał właściciela.
Światła były pogaszone, godzina niezbyt późna, dlatego zdziwił ją pewien fakt.
- Motocykl? - powiedziała sama do siebie, podchodząc nieco bliżej. Stukot jej obcasów rozległ się echem po cichej okolicy. Niestety, nic przydatnego nie znalazła w pobliżu jednośladu, dlatego też postanowiła zignorować fakt jego egzystencji w tym miejscu.
Wejść do domu Johna nie było trudno, zważając na fakt otwartych drzwi frontowych. Jeśli owi mężczyźni, którzy poprzysięgli sobie zemstę na mordercach Kowalskiego, opuścili ten lokal, to nie byli zbyt rozgarnięci.
Przedpokój nie był wielki i raczej utrzymany we względnym porządku. Elena przeszła dalej, by znaleźć się w salonie. Tam dopiero poczuła fetor alkoholu i porządnej dawki testosteronu. Skierowała się w stronę kuchni, gdzie przywitał ją istny chaos.
- Wódka, piwo... - mówiła sama do siebie, przechodząc przez pomieszczenie. - Typowe.
Po drewnianych schodach weszła na piętro domku, gdzie spodziewała natknąć się na sypialnię. I nie pomyliła się. Zignorowała niepościelone łóżko i wcześniej mijaną łazienkę z otwartymi na oścież drzwiami, gdzie w wannie zauważyła poduszkę i koc.
Zafascynowały ją ramki ze zdjęciami poustawiane na komodzie. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi, być może takich zdjęć było więcej w domu Johna. Podeszła bliżej i sięgnęła po jedną z kilku ramek. Wykonana była z ciemnego drewna, elegancka, nie przesadzona. Na zdjęciu rozpoznała samą siebie, w wieku około dwunastu lat. Uśmiechnęła się, muskając opuszkami palców szybkę.
Dziewczyna ze zdjęcia widniała na jeszcze wielu innych fotografiach, nie tylko w sypialni, ale i w całym domu, jak później się przekonała. Elena poczuła wtedy nieprzyjemny ucisk w gardle, lecz szybko się go pozbyła.
Dzięki ludzkiej ciekawości w komodzie znalazła pistolet, a pod łóżkiem strzelbę. Postanowiła jednak zabrać ze sobą jedynie pistolet, który był bardziej poręczny niż strzelba. Amunicję znalazła w szafie, w której również wisiały ubrania zmarłego Johna. Bello przez chwilę stała z przymkniętymi powiekami, przypominając sobie chwile spędzone ze swoim ojcem. Tak, to były szczęśliwe dni, na które zasłużyła po takiej tragedii, jakiej doznała.
W końcu zamknęła szafę i wyszła z sypialni, ponownie udając się na parter domku. Przeszła szybko przez kuchnię, by w końcu znaleźć się na zewnątrz.
Postanowiła odnaleźć Dzieci Polaka, by wśród nich złapać zabójcę. Miała pewność, że właśnie w tym gronie znajdował się morderca Johna, gdyż ufała słowom Raya. Nie mógł się mylić.
Sięgnęła po kartkę wciśniętą do kieszeni płaszcza. Mike Ruddieckens, jego mieszkanie było pierwszym celem. Ta kartka z nazwiskami była jedynym tropem, jakim dysponowała. Musiała dzięki niej odnaleźć grupkę mężczyzn zwanych 'Dziećmi Polaka', nie było innej opcji. Sama też była 'Dzieckiem Polaka'...
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 17-09-2010 o 15:53.
Cold jest offline