Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2010, 09:34   #29
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Luca Scaloni

Wsłuchiwał się w rozmowę brata z kapitanem straży jednocześnie doglądając tysiąca spraw w gospodzie. Nie chciał się rzucać w oczy żołdakowi, bo od samego początku widać było, że w sprawie działać trzeba będzie co najmniej lekko nieoficjalnie, z półcienia, bez pokazywania twarzy, czy wręcz pociągając za dziesiątki sznureczków przymocowanych do osób, które zrobią coś za Scalonich. Luca mówcą nie był, za to na manipulacjach znał się przednio, wolał więc tylko przysłuchiwać się rozmowie z bezpiecznej odległości.

- Będziemy musieli zamknąć gospodę na jakiś czas, może to będzie tylko kilka dni. Trzeba tę sprawę wyjaśnić, a panowie, świadkowie całego zdarzenia, zostaną przesłuchani. Pewnie przez różne... instancje. No, ale... – wąs zmierzał do sedna – Póki co nikt tu nie może wchodzić, ani wychodzić na zewnątrz. Przykro mi.
Po tych słowach strażnika Luca zbystrzał czując co się święci.
- Pióro, kałamarz i trzy kartki - rzucił zdawkowo do przechodzącego obok Franza cały czas łapiąc też każde słowo z rozmowy obu mężczyzn. Poczekał chwilę aż uda mu się złapać wzrokiem brata i sugestywnym spojrzeniem poprosił o zajęcie jego rozmówcy jeszcze przez parę chwil.
- Zdaje Pan sobie sprawę kapitania, że zamknięcie lokalu oznacza dla nas straty w interesach - odparł nadal spokojny Domenico.
- Czy godzi się przedkładać nad jakiekolwiek interesy, bezpieczeństwo mieszkańców, lub wręcz ludzkie życie - wąsaty strażnik odparł z taką ironią, że ta wręcz wylała się z jego ust na mokrą jeszcze podłogę.
~ Ty gnido, przedkładałeś złoto nawet nad kwestie gwałconych nieludzi ~ Luca wspomniał niedawne wydarzenia na mieście ~ bogowie gdyby istnieli powinni wypalić ci ten plugawy język, żebyś nie mógł przy okazji podlizywać dup swoich przełożonych. Nawet o łapówkę nie potrafisz z klasą poprosić.

W tym momencie chłopak przyniósł mu wspomniane przedmioty. Scaloni nadal przysłuchując się rozmowie rozłożył powoli papier na barze, po czym zaczął kreślić na kartkach całe linijki słów. Pisał niemal tak szybko jak myślał, więc nim jego brat wymienił ze strażnikiem kilka kolejnych zdań dokument był już gotowy.
- Dokładnie w momencie gdy podpisze pierwszy dokument - nakazał Franzowi podając mu dzbaniec z winem. Młody jedynie skinął głową ze zrozumieniem.

- ... takie prawo i nic na to nie poradzę.
Wąsaty jegomość zamierzał już skończyć ciągnącą się zbyt długo jak na jego standardy wymianę słów. Styl w jakim prowadził ją Scaloni zmęczył go zmuszając do nielubianego tak myślenia a w ramach rekompensaty za ten wysiłek nie posypała się nawet jedna moneta.
- Dobrze Panie Kapitanie, rozumiemy prawo - Luca podszedł do rozmawiających wcinając się w rozmowę. - Niech więc i Pan ma na uwadze konieczne kroki prawne jakie musimy podjąć. Ot zgłoszenie szkód u naszego ubezpieczyciela, będzie nam WSZYSTKIM o wiele łatwiej coś odzyskać jeśli będziemy mieli potwierdzenie przedstawiciela WŁADZ na świeżo z miejsca zdarzenia.
Tu skłonił się po raz kolejny wąsaczowi ciesząc się w duszy do uśmiechu jaki mimowolnie wypłynął na jego twarzy.
- Pozwoliłem sobie spisać krótką notatkę o całym zajściu, jeśli zgodziłby Kapitan się pod nią podpisać znakomicie ułatwiłoby nam to sprawę.
Obrócił w stronę żołdaka kartkę pokrytą drobnym druczkiem i po raz kolejny uśmiechnął się na widok przerażenia jakie wypłynęło na twarzy wąsacza w obliczu konieczności przeczytania takiej ilości tekstu.
- Jedna kopia dla Pana Kapitana, by mógł się Pan na spokojnie z nią później zapoznać, jednak dla nas i jedna dla ubezpieczyciela.
Świadomość, że będzie mógł spokojnie kazać to przeanalizować komuś innemu w odpowiednim czasie wyraźnie poprawiła strażnikowi humor. W końcu jeśli Scaloni zawrze w opisie cokolwiek naciąganego zawsze będzie mógł tu wrócić z dowodem na piśmie.
Wąsacz skinął głową i podciągnął rękaw kurtki by nie przeszkadzał w podpisie. Luca tymczasem ułożył już idealnie równo trzy kartki i zapraszającym gestem podał mu pióro.
Udając że zapoznaje się z treścią wąsacz przejechał wzrokiem po kilku linijkach lecz sens całości zgubił gdzieś w okolicy trzeciego wyrazu, więc odpuścił sobie sprawę z miejsca. - Dam to jeszcze do sprawdzenia oczywiście.
- Oczywiście -
odparł najspokojniej w świecie Luca.

Krótki gryzmoł kapitana nie był może szczytem wyrafinowania, lecz wystawiony ręką człowieka niewprawnego w pisaniu był dość trudny do podrobienia.
- Wino dla panów - zagadał zza pleców rozmawiających młody chłopak.
Kapitan odruchowo odwrócił głowę z nadzieją na dobry napitek. Luka w tym momencie podniósł delikatnie pierwszą stronę odsłaniając jedynie dół kolejnej - Jeszcze dwa podpisy i będziemy mogli przejść do mniej oficjalnej części. Będzie Pan łaskaw.
Kapitan nie zaprzątając sobie już głowy pismem złożył na dole kolejnych stron swoje parafki po czym niesiony aromatem wina odwrócił się w stronę dzbanuszka.
- Hola! - zreflektował się nagle - Ten dokument, podpisałem trzy kopie.
Luka skłonił się potwierdzając
- Gdzie więc ta dla mnie?
Scaloni z uśmiechem na ustach podał strażnikowi zwiniętą w rulon zapisaną drobno kartkę - Proszę uprzejmie.
- No! To teraz możemy faktycznie przejść do spraw mniej formalnych...

Sięgał już po dzban, gdy do karczmy weszło dwóch kolejnych strażników od razu wzrokiem namierzając swojego dowódcę.
- Panie kapitanie. - zasalutowali tuż przy nim - Mamy czym prędzej udać się za Krzywy Rynek, potrzebują tam pomocy.
- Ot, chronić i służyć -
pokręcił ze zniechęcenia głową - taka dola...

- Masz? - zapytał Domenico gdy tamci już opuścili gospodę.
- Mam. - odparł Luca pokazując bratu dwie kartki podpisane in blanco przez kapitana.
 
Akwus jest offline