Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2010, 19:29   #37
Karenira
 
Karenira's Avatar
 
Reputacja: 1 Karenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znany
Nie lubiła wracać. Odrętwiały umysł z oporami na powrót przywiązywał się do ciała. Napływająca świadomość własnego położenia nigdy jeszcze nie była przyjemna. Fragmenty, rozsypane wcześniej układały się powoli, zawsze wskakując na odpowiednie miejsce. W jaki sposób, Dziewczyna nigdy nie potrafiła zrozumieć. Piekący policzek pochodził od uderzenia. Zimno od gładkiej ściany. Nagła cierpkość skóry i mimowolne skrzywienie od pewnego chwytu męskich rąk. Wzdrygnęła się ciesząc, że nie dano jej wtedy możliwości reakcji i że teraz, gdy było już po wszystkim, mogła spokojnie zapomnieć. Kołysał ją znajomy zapach i miękki chód. „Czy gdyby on zawsze z nami był...? Nie? Tak myślałam.”

Miejskie mury opuszczała rozdarta. Sama myśl o kilkudniowej rozłące napełniała ją tęsknotą. Nie ufała ludziom w mieście i z ciężkim sercem zostawiała ogiera pod ich opieką. Ta jedna rzecz psuła jej zapowiadaną wędrówkę. Jej towarzysze zaś zdawali się przejmować zupełnie innymi rzeczami. Rozległe bagna były jednym z miejsc, których nie miała okazji jeszcze zobaczyć na własne oczy. Nazywane Przeklętymi wyraźnie wzbudzały w innych strach. Dziewczyna po części rozumiała dlaczego. Było jednak coś znajomego w ich ciężkiej, ponurej atmosferze. W brudnozielonej roślinności i pozbawionych listowia drzewach. We mgle unoszącej się tuż nad wodą i ciemnych kikutach wystających ponad nią. Miejsce to w dziwnym stopniu tchnęło spokojem i trącało znajomą nutę w zapatrzonej, milczącej Dziewczynie. Pogrążone w półmroku, wciskające się wszechobecną wilgocią w każdy zakamarek opatulonego futrem ciała swoim strasznym pięknem nakazywało zapomnieć o całej reszcie świata. To nie było miejsce dla niej, a jednak, widząc je po raz pierwszy, czuła się dziwnie związana z tym, co reprezentowało. Cała reszta była kłamstwem. Zrozumiała to w jednej chwili. Jej podróż, jej chęć poznania światła, jej obecność wśród zwyczajnych, przynajmniej z pozoru ludzi.

Mimowolnie słuchała opowieści Moczarnika, za każdym praktycznie razem zerkając tam, gdzie pokazywał. Zachowywał się inaczej niż napotykani do tej pory ludzie i szybko zorientowała się, że nawet pośród tych, żyjących w pobliżu bagien zdawał się być wyrzucony poza nawias. Widać mówienie dużo i z pasją też nie było dobrze postrzegane. Dziewczyna pomyślała z wyrzutem skierowanym w głuchą przestrzeń, że niczego już w takim razie nie rozumie.
„Nie muszę? Co ty powiesz...”

Nie było trudne pozwolić, by wypowiadane obok przez cały dzień słowa nie zakotwiczały się w umyśle. Zwłaszcza, że po jakimś czasie zdecydowała się słuchać krasnoluda. Opowiadane przez niego historie po części przypominały te, które zmyślała dawno temu, siedząc w zapomnianym przez bogów ogrodzie. Opowieści pełne przygód, męstwa i chwały. Choć akurat tej ostatniej nie wyobrażała sobie nigdy. Chwała zawsze przypisywana jest imionom. Tyle przecież pozostaje po człowieku w opowieściach. Westchnęła cicho kreśląc niezrozumiałe linie w błocie. „Nawet ty nie chcesz mi powiedzieć. Pozwalasz, bym błąkała się w każdym niemal mieście inne wymyślając.” Zapatrzona w majaczące we mgle kształty długo czekała na pełną skruchy odpowiedź. Seria dźwięków, których z niczym nie potrafiła skojarzyć. Niezrozumiałe jak zawsze.


Wysmarowanej błotem Dziewczynie, zawiniętej w futro aż po czubek głowy zasypiało się o wiele łatwiej niż na twardych deskach wynajmowanych w gospodach pokoi. Skulona na ziemi, z połową wilczej paszczy nasuniętą na czoło w niewielkim tylko stopniu przypominała ludzką istotę. Brak ogniska przyjmowała ze spokojem, przez moment zastanawiając się tylko co właściwie mogłoby zostać przyciągnięte przez światło. Pewnie jedyną osobą, która to wiedziała był ich przewodnik. Smutna pieśń śpiewana przez kislevitkę koiła ją do snu i Dziewczyna myślała jeszcze, że mogłaby tak śpiewać, w hołdzie dla obcych, zapomnianych miejsc.

Kolejnego ranka ruszyli dalej. Dziewczyna była ciekawa ruin, do których zgodnie z wyliczeniem powinni dotrzeć następnego dnia. Z niejasnych przyczyn bała się ich, a raczej możliwości, że mogłyby się jej spodobać i nie mogła przestać się zastanawiać, co to właściwie miałoby dla niej oznaczać. Nie służyła bogom. Żadnym. Nie po tym jak była narzędziem w rękach człowieka. Spojrzała w wodę szukając w niej własnego odbicia. Ciągnęło ją tam, gdzie mogła się dowiedzieć. Teraz, gdy wreszcie mogła wybrać, po której stronie było jej miejsce.

Akurat siedziała, gdy zakołysało łodzią. Wcześniej celowo odwracała wzrok od krasnoluda bezwstydnie załatwiającego potrzebę. Złapała się ławki, poprawiając zachwianą równowagę i ledwo zdążyła zauważyć niknący ślad na równej tafli, zanim krasnolud i Jost z głośnym chlupotem znaleźli się w wodzie. A potem błyszczący, ciemny kształt wychynął spod wody i jednym ruchem zagarnął kislevitkę za sobą. Dziewczyna zastanawiała się tylko moment. Odpięta szabla zastukała o dno łodzi. Strach poczuła już w wodzie, jakby dopiero wtedy słowa przewodnika znalazły do niej dojście. Już sama nazwa, Wąż Ogromny, nie brzmiała najlepiej. Nie była pewna co kazało jej skoczyć. Szaleństwo czy raczej chęć niesienia pomocy obcej prawie osobie. W ciemnej otchłani niewiele było widać i Dziewczyna poczuła bardziej niż pomyślała, że ostatecznie było to bardzo głupie.
Wiedziała, że gdzieś obok powinna znajdować się Soe ciągnąca za sobą linę i miała tylko nadzieję, że nie postanowi ona wykorzystać trzymanej w ręku kotwiczki. Przez głowę przemknęło jej wyobrażenie wielkiego wężowego cielska wlekącego ich wszystkich za sobą, a potem, znajdując wreszcie miejsce, w które mogła wbić zabrany ze sobą nóż, dziwiła się, że jej umysł zdolny jest jeszcze do podobnych rozmyślań.


k100=11
 
__________________
"...pogłaskała kota, który ocierał się o jej łydkę, mrucząc i prężąc grzbiet, udając, że to gest sympatii, a nie zawoalowana sugestia, by czarnowłosa czarodziejka wyniosła się z fotela."
Karenira jest offline