Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2010, 23:51   #89
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Zodiaq


"Ładunek" na noszach co chwilę podskakiwał w takt biegu niosących go. Widok martwych orków dał Ianowi do myślenia.
"Widać reszta nie jest tak bezużyteczna..."
Po dwóch kwadransach marszu przez gąszcz w który niestety znów musieli wejść do ich uszu dobiegły trzaski rąbanego drzewa, jak najdelikatniej położywszy nosze, ruszył kuckiem w kierunku wilka należącego do druida.
Scena była...cóż co najmniej dziwna...orkowie, rębacze, zbrojni, ten zabawnie wymalowany facet z przerośniętą, aczkolwiek urodziwą kosą na plecach i olbrzymie kusze w łapach blaszaków:
-Można by pomyśleć, że mają jakieś kompleksy- mruknął przypatrując się całemu zajściu, gdy na scenę wytaszczono głównego aktora...od razu go poznał, nawet nie po pokiereszowanej twarzy czy włosach...wystarczyło zobaczyć ubranie...dokładnie taka sama peleryna jaką miał na sobie Ian.
Chłopak zamarł w kompletnym bezruchu, czuł ogromną ochotę chwycenia za łuk i dobicia Aidana...chęć była tym większa, gdy grupa przysłuchała się "dialogowi"
Sekrety, sekrety, całe życie to sekrety, tajne wiadomości, iksy, igreki, ludzie z jednoliterowymi nazwiskami, ludzie bez nazwisk, tajne szyfry, dziwne rysunki, tajemnicze rozmowy po nocach, morderstwa, łgarstwa, więcej tajemnic i sekretów...chciał to skończyć, chciał widzieć Aidana martwego, chciał widzieć jak jego truchło pada ze strzałą w skroni.
Pojawił się opór...w końcu chciał jeszcze coś zobaczyć w swoim życiu...

Z rozmyślań wybudziło go lekkie klepnięcie w ramie...nie chciał się jeszcze cofać...chciał coś wiedzieć
Następne co słyszał to już tylko syk, dźwięk łamanej gałęzi i grad bełtów puszczonych przez niewzruszonych blaszanych kuszników, bard był przeszyty masą pocisków, od głowy aż po stopy.
Silny uścisk na przegubie, pół-elf spojrzał na stojącego obok krasnala...już mieli biec, hektolitry posoki roztaplały się o twarz i koszulę, czuł jej ciepło, jej zapach blokował nos, krasnolud nie żył...mieszaniec sunął przez chrupiącą pod nogami ściółkę, widział przed sobą plecy pozostałych i nagle poczuł jak jego plecy wydają z siebie dziwny, dotąd jeszcze nie "zarejestrowany" dźwięk...nie mógł ruszyć ręką, bełt zablokował jego łopatkę, była pogruchotana, siła pocisku rzuciła nim na ziemię
-Nie tylko duże kusze...-syknął starając się opanować ból, wyłączyć się, odciąć od organizmu ranę, nie czuć bólu...palącego, okropnego bólu...trup, czuł zbliżający się koniec...oczyma wyobraźni widział stojącego nad nim blaszaka z olbrzymią kuszą i bełt sunący ku głowie. Ktoś go szarpnął, dosyć silnie. Ręka powędrowała na kark postaci, wzrost był podobny, otworzył oczy.
Postać ryknęła prosto do ucha, jeden z grupy wrócił po niego?
-Wleczesz trupa bracie- mruknął starając się biec najszybciej jak tylko może.
 
Ajas jest offline