Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2010, 20:50   #91
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Ulli


Pozostawiony sam na sam ze swoim pacjentem Oskar zajął się podjadaniem jagód z pobliskiego krzaczka i dłubaniem swoim kijem w ziemi.
- Zobaczysz Lajl, wszystko się ułoży. Może nawet odnajdą się nasi rodzice cali i zdrowi - powiedział nie patrząc jednak niziołkowi w oczy.

- Ten wilk Eburona jest niesamowity. On i Eburon na pewno wkrótce odnajdą Falanthela i resztę, i wyprowadzą nas z ...

Nie dokończył. Od strony gdzie udali się ich koledzy dobiegł hałas i krzyki. Ktoś biegł. Wszystko to sprawiło, że Oskar podniósł się z ziemi, na której przykucnął i zaczął wyczekująco wpatrywać się w gąszcz.
Trzask gałęzi był znakiem, że ktoś się zbliża. Krasnolud mocniej chwycił trzymany przez siebie kij. Z krzaków wyłonił się jednak zamiast orka najpierw Ulv a potem Eburon.

- W nogi!
Słowa wypowiedziane przez druida nie budziły wątpliwości, a przynajmniej nie powinny. Mieli kłopoty.
Młody kapłan jednak tylko otworzył usta i ze zdziwieniem w oczach patrzył jak Eburon bierze Lajla i uciekają w las.

- Co z pozostałymi?-zszokowany Oskar powiedział do pleców uciekających. Nawet jeżeli usłyszeli nie mieli czasu odpowiedzieć.

"Zostawić ich? Znowu, jak rodziców? Zostawić kolejnych na pastwę orków nie będąc pewnym ich losu
?" Oskar powoli, z każdym krokiem przyspieszając ruszył w kierunku z którego przybył Eburon. Po kilku krokach natknął się na Elliota i Iana.
- Żyją, chwała Moradinowi. Jeszcze dwóch, muszę się upewnić, a jeżeli oni też...
Nie dokończył, z szaleństwem w oczach ruszył w kierunku polany na spotkanie swego przeznaczenia.

Pteroslaw


Mylay
uznał że człowiek z kosą i czaszką wymalowaną na twarzy jest magiem i to niezwykle potężnym. Na jego oko był nekromantą. Bardzo prawdopodobne było, że mag ten kontrolował orków za pomocą magii. To znaczyło jedno, za napaścią na wioskę stał człowiek, nie barbarzyńskie stworzenia, tylko zimny wyrachowany człowiek. Mylay nie bardzo rozumiał co się działo, a tego nienawidził. Tak pogrążony w rozmyślaniach przegapił moment w którym ludzie przyuważyli ich, usłyszał tylko wezwanie do ucieczki. Wykorzystał swoją laskę by odepchnąć się od ziemi i mieć lepszy start. Na wiele się to nie zdało. Jakimś cudem nie został trafiony, co prawda jeden, czy dwóch (Mylay nie był pewien) z jego towarzyszy tak. Chłopak znał zasadę ucieczki, "nie oglądaj się za siebie", nawet sekundy utraty koncentracji mogły spowodować upadek i w rezultacie śmierć. Mylay nie bardzo znał się na uciekaniu w grupie, nigdy tego nie próbował. Na jego rozum bardziej opłacało się ścigać więcej niż jednego uciekiniera, więc w pewnym momencie pomknął w kierunku lasu, tam chciał zgubić ewentualny pościg. Później chciał wrócić do jaskini w której ostatnio spędzili noc, później chciał się zastanowić jak najłatwiej trafić do miasta. To był jego plan. Może niezbyt rozbudowany, ale miał jakieś szanse powodzenia.
 
Ajas jest offline