Stary, ale ja mam pełną świadomość tego, co mówisz i ja się z tym, co więcej zgadzam. Pisałem o tym od startu. Wiem, że są różne prawa, że nie powinniśmy oceniać na bazie własnych doświadczeń sytuacji postaci z wyimaginowanego świata.
Chodzi o to, że w DND wmontowany jest system charakterów, które bazują na Planach egzystencji, na magii, na artefaktach i na innych tego typu rzeczach, których nijak się nie da przypisać pod jakąś kulturę, zbiór praw czy coś w tym guście. Ochrona przed praworządnością czy Młot Chaosu działają w sposób całkowicie oderwany od lokalnych uwarunkowań. Od prawa niemieckiego, faeruńskiego czy mojego. Istnieje jakiś kosmiczny porządek, który sprawia, że jakaś osoba w 'oczach' magii czy sędziów wysyłających jej duszę po śmierci na odpowiedni plan, jest taka i taka. Gdzieś musi być jakiś uniwersalny wzorzec, który pozwala tym podręcznikowym siłom klasyfikować podmioty do odpowiednich kategorii.
No i to o czym mówiłem dalej to fakt, że MG sam, na podstawie swojego widzimisię ustala jak będzie to wszystko działać. W przypadku sprzecznych kodeksów i regulaminów, moralno-etycznych rozterek i innych takich można oczywiście dumać, co jest jakie, ale system ucina te rozważania. Jest pozajednostkowy, pozakulturowy, obiektywny wzorzec w postaci samego wbudowanego w DND motywu charakterów, który się pojawia np. przy określnikach czarów i tego typu sprawach. Konkludując, musimy przyjąć, że jest jakaś moralność 'idealna' i na jej bazie zbudowane jest Multiuniwersum. Jaka to będzie zależy oczywiście od MG. I ta, którą prezentują autorzy podręczników jest z oczywistych powodów, tą z naszego, zachodniego kręgu kulturowego, mocno zakorzenionego w chrześcijaństwie.
Możesz się nie zgadzać z tym twierdzeniem, może czytając te książki miałeś wrażenie, że tworzący je bazowali na jakiejś innej tradycji - okej, to nieistotne. Chodzi tylko o sam fakt istnienia tych 'kosmicznych' tabelek, które narzucają w rubryce charakter niezależnie od tego, jaka postać jest 'naprawdę'. |