Cillian Mahone
Szybko i bezszelestnie wycofał się z kręgu światła rzucanego przez upuszczoną pochodnię.
Oczy, przyzwyczajone już do ciemności, pozwoliły dojrzeć mu Salima, obdzierającego trupy, ale Ilmar był już za daleko. Pewnie nadal tkwił przy zmasakrowanym klesze. Albo zdążył się już gdzieś schować.
Cillian dostrzegł szeroki głaz, idealny do ukrycia się. Kamień sięgał mu jednak ledwo do kolan, wobec czego musiał się położyć na ziemi.
Wyjrzał zza niego, obserwując jak od drabiny odrywają się cienie, które oświetlone pochodnią stają się żywymi i w kolorze postaciami. |