Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2010, 01:54   #40
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Hans, magicznie wyleczony oparł się o drzewo i przez pewien czas myślał o tej walce, jaką stoczyli z barbarzyńcami. Analizował ją, sposoby walki, to co działo się z wrogami, ich magię i styl walki, broń, słowem - wszystko co udało mu się zapamiętać. Gdy utrwalił to sobie w pamięci ruszył ku towarzyszom i jeńcom. Zgodził się na planowaną podróż z pomocą magii. Często używał tego sposobu komunikacji. Przywykły do widoku magicznych tuneli i portali Hans wjechał doń bez lęku. Teraz zaczął się forsowny marsz. Dla łowcy stanowczo mniej męczący ze względu na jego klacz, lecz przez jego głowę przemykały myśli o tym, jakie musi być to męczące dla krasnala. Podczas drogi ta lewa ręka kościoła, facet od roboty brudnej i nieoficjalnej odnalazł w swych jukach notatnik. Był on niezwykle cenny i to nie ze względu na wartość sentymentalną. Od lat w tym notesie pojawiały się informacje o demonach, sposobach walki, słabych i mocnych stronach. Wszelka wiedza o demonach jaką można było znaleźć w bibliotekach to bzdury pisane przez ludzi, którzy nie widzieli nawet demona niższego stopnia. Wyjąwszy swoje pióro, Hans zaczął notować wszystko co wywnioskował z potyczki w dzikimi ludźmi.

Po kolejnych godzinach, nieco już zmęczony podróżą Hans ujrzał rzekę. Miał ogromną ochotę napić się. Tak też zrobił. Gdy ponownie schował wodę do juków byli już blisko drewnianego mostu. Trzymając się cały czas kilkanaście metrów za gawędzącą grupą łowca cały czas był czujny. Wnet w głowie wysłannika kościoła pojawił się kuszący głos. Podczas walk z demonami opętującymi ludźmi słyszał już takie głosy. Szybko otworzył juk w którym znajdowały się talizmany. Znalazł wisiorek z poświęconym symbolem i owinął go sobie wokół dłoni, zacisnąwszy pięść na rzemyku. Gdy tylko to zrobił, mamiący czar prysnął. Nadal słyszał głos, lecz jego czujność pozostała niezachwiana. Jechał za towarzyszami, lecz teraz zbliżył się do nich. Okrył się płaszczem trzymając kusze, jak podczas niebezpiecznych odcinków trasy. Tutaj na pewno działała jakaś czarna, demoniczna magia. Nagle coś huknęło za ich plecami. Klacz Hansa stanęła dęba, a jeździec pognał ją jak najdalej od wielkiego, skrzydlatego demona. Szybko przejechał na drugą stronę mostu. Obserwował przez kilka sekund jak towarzysze radzą sobie w walce z tą bestią. Nie jego rolą była walka w pierwszym szeregu. Łowcy wchodzili tam, gdzie zawodzili templariusze, gdzie inkwizycja była zbyt oficjalna lub też nie można było sprawy łączyć z kościołem. Siedząc w siodle na drugim brzegu powoli położył kuszę na ramieniu, odbezpieczył ją i obejrzał dokładnie. Lubił tę broń, kliknięcie odbezpieczającego zamka było dla niego jak miód dla stałego bywalca gospody. Rzeźbiona głowica przestawiała smoka, dalej na rękojeści wyrzeźbione były sceny i symbole religijne, które miały uniemożliwić użycie tej broni złym istotom. Pod nią znajdował się bębenkowy magazynek na 50 bełtów i substancję napędzającą mechanizm przerzucający nowe bełty i naciągający cięciwę. Cała ta maszyneria była niezwykle skomplikowana. Hans rzucił spojrzenie na demona.

Wielka bestia, która mogła wzbić się w powietrze. Łowca miał ochotę wykonać szybki szkic do notatnika, ale opamiętał się. Bestia nie była gdzieś w oddali, stała jakieś dwieście metrów od niego. Patrząc dalej na to, jak jego towarzysze unikają wielkiego, płonącego miecza, jak chcą przebić kolczugę i grubą skórę myślał jak to rozegrać. Wahał się, czy wspomóc ich, ale radzili sobie dobrze. Wprawdzie mógł sprawdzić czy talizman poświęcony w katedrze i umoczony we krwi strzygi nie spowolni i tego demona, lecz podejście do niego i wyszeptanie nawet tak krótkiej litanii było by dość ryzykowne. No dobra, było by to samobójstwem. Hans obserwował ruchy demona, patrzył kiedy się odsłania, kiedy nie powinno się strzelać, kiedy rozwija skrzydła. Właśnie skrzydła przykuły uwagę łowcy. Wprawna seria z kuszy mogła by uniemożliwić mu lot, lecz błona mogła być dość mocna i gruba by wytrzymać próbę przebicia bełtem. Ostatecznie łowca postanowił, że jeszcze nie będzie działał. Siedząc w siodle cały czas był gotowy by ruszyć do walki. W razie gdyby demon z nieznanych przyczyn chciał podlecieć ku niemu, łowca zapewne ruszył by galopem ostrzeliwując bestię.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline