Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2010, 02:21   #10
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
No cóż, najwyraźniej starzec miał rzeczywiście więcej szczęścia niż rozumu i to nie dlatego, że Dirith zamiast wyperswadować podczas wchodzenia na statek czym się para zawodowo postanowił mu odpuścić. Albo najwyraźniej taki styl podchodzenia do ofiar, po cichu, z zaskoczenia jak skrytobójcy, nie pasował mu zupełnie. Nawet jeśli z początku szło dobrze, to jednak dziadyga okazał się nazbyt waleczny. Bardziej jednak to znowu uratowało go szczęście w postaci jakiejś książki czy notatnika.
Drow nie zdążył zakląć, a już przeciwnik był przy drzwiach.. jednak to co zrobił zbiło elfa z tropu. Zamiast wszczynać alarm, zaczął się z niego niemalże wyśmiewać, jakby dobrze przewidział, że ktoś będzie próbował podobnego numeru.
~ O co mu chodziło? ~ pomyślał, zastanawiając się, czy przypadkiem nie sprząta komuś spod nosa jego celu, jednakże teraz nie miało to większego znaczenia. Jak już się zaczęło, trzeba to jak najszybciej skończyć, więc nie tracąc czasu ruszył za starcem.
Szybko go dogonił i doszło do szarpaniny, a tego w pierwszych planach chciał uniknąć, gdyż mogło to zwrócić niepotrzebnie uwagę innych. Niemniej jednak jakoś udało mu się wypchnąć człowieka ze burtę. Przez myśl przeszło Dirithowi, żeby skoczyć tuż za nim i dokończyć sprawę w locie lub bardzo szybko w wodzie. Nie wchodziło to jednak w grę, gdyż wtedy najprawdopodobniej byłyby dwa pluski i kiedy by marynarze wyciągnęli mrocznego elfa na pokład, pewnie szukali by jeszcze jednego rozbitka i zadawali niewygodne pytania. Może i miałoby to sens gdyby próbował tłumaczyć, że chciał pomóc ale nie znalazł w wodzie człowieka który wypadł, jednak niekt pewnie by w ta bajkę nie uwierzył, gdyż Dirith z samego wyglądu nie przypomina takiego co by skoczył za kimś próbując go ratować.
Zamiast tego jedyne co pozostało to oprzeć się ciężko na burcie zgrywać chorobe morską mając nadzieje, że to był jeden z tych żeglarzy, którzy nie potrafią pływać. Całe szczęście miał na sobie kaptur i nie było widać wściekłości na jego twarzy kiedy to starzec wypłynął starając się utrzymać na wodzie. W tym momencie Dirith wyglądał tak jakby miał zabić kogoś wzrokiem i ponownie przemyślał poprzedni pomysł. Może jednak marynarze na tym statku byliby na tyle durni aby mu uwierzyć? Rozejrzał się tylko lekko, czy ktoś mógłby przypadkiem zauważyć szarpaninę.
Jednak sprawa rozwiązała się sama w najmniej oczekiwany sposób. Mianowicie starszy człek zdziwił się wielce po czym równie szybko co wybałuszył oczy zniknął pod wodą. Czyżby specyfiki które sporządził po powrocie do pracowni Riktela, swego nieżyjącego już stwórcy, doprowadziły go do takiej perfekcji, iż potrafił zabijać wzrokiem? Nie, to na pewno nie było to, dlatego wyraz w twarzy pod w cieniu kaptura ze wściekłości zmienił się w zaskoczenie, jednak nie przestawał uważnie obserwować wody, chowając przy tym szybko i dyskretnie ostrze swego sztyletu.
Nie trwało to długo, a ktoś już podbiegał do burty aby sprawdzić co się dzieje. Zatem drow za symulował pochylając się lekko za burte jakby jego żołądek jeszcze miał coś w zanadrzu do pozbycia się, jednak zmienił zdanie i postanowił to zachować sobie na później. Tuż potem dotarły do jego uszu słowa kapłana, czy też innego człowieka z rodzaju tych bardziej świętobliwych. Niemniej jednak zaczynanie rozmowy od "Ej ty", które w uszach poddenerwowanego drował mogło zmienić szybko zmienić się w "Ej ty! Stój zabójco w imię prawa!" nie było najlepszym pomysłem, jednak skąd mógł to wiedzieć zdyszany zakonnik? Dla jego własnego dobra byłoby lepiej jakby nie wiedział co tu się zdarzyło, co zresztą było można poznać po reszcie wypowiedzi. Na domiar złego do centrum zamieszania dołączyła orczyca, więc gwałtowniejsze rozwiązania nie wchodziły w grę, nawet jeśli wszyscy obecni na statku dosłownie olali krzyk i plusk wody, co także było wyimaginowanym stwierdzeniem, gdyż nie wiadomo skąd pojawił się jeszcze gnom.
Nie pozostało więc nic innego jak otrzeć ręką usta, po czym strzepnąć ją z niesmakiem i odpowiedzieć na pytanie co tu zaszło.
- Co? - rzekł niezbyt głośno zniesmaczony drow -Stało się coś? - odparł zaskoczony jakby nic nie zauważył i wiedział o co chodzi.
- Pff.. nawet wyrzygać się w spokoju nie da.. - stwierdził prostując się i odchodząc chwiejnym krokiem od burty w stronę drzwi do pomieszczenia w którym zaczęła się akcja. - Przeklęta łajba..
Dirith miał zamiar poszukać czegoś do picia i przy okazji rzucić okiem na sieć przy której majstrował staruszek zanim został zaatakowany. Cała ta sprawa wyglądała co najmniej dziwnie lecz teraz już najpewniej niczego się nie dowie, jednak najważniejsze, że staruch najpewniej się utopił, albo zostanie przez coś zjedzony.
Niemniej jednak mroczny elf myśląc o tej sytuacji jak i poprzednich w jakich się znajdywał stwierdził, że o ile zabijanie w stylu "z zaskoczenia i przytupem" wychodzi mu znacznie lepiej niż takie skrytobójcze akcje. Nie przejął się tym jednak mocno, grunt że nikt nie zauważył dokładnie co się stało i najpewniej nikt go o nic nie posądzi, byle tylko okazało się, że drow był bardziej zajęty swoją chorobą lokomocyjną niż wypadającymi tuż obok niego ludźmi, którzy siłą rzeczy musieli spaść do wody w polu jego widzenia.. ale to już mniejsza o to, tylko jeszcze ewentualnie odpowiedzieć na wszelkie podejrzliwe pytania, które zapewne nastąpią ze strony kaznodziei zanim dotrze do interesującego go pomieszczenia.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline