Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2010, 11:09   #92
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Sandro zaskoczył elfa. Młody łowca nie spodziewał się, że którykolwiek z jego towarzyszy będzie gotów zostawić ranną wiedźmę. Ucieszył się jednak, oznaczało to, że nie będzie musiał wracać. Wcześniej postanowił bowiem, że jeżeli zostanie sam zamiast iść do miasta ruszy w kierunku Brim, by odnaleźć pozostałych lub przynajmniej tych, którzy ocaleli z pościgu, jaki na nich ściągnęli "zwiadowcy".

Odpowiedź Timmy'ego bardziej przypominała to, czego Falanthel spodziewał się usłyszeć. Zaskoczyły go jedynie nerwy z jakimi chłopak podchodził do sprawy. Pamiętał, że jest on impulsywny i ma problemy z kontrolowaniem własnych emocji, ale niechęć, a nawet otwarta wrogość, płynąca z jego ust, lekko wstrząsnęły myśliwym. Szczególnie ostatnie słowa mogły niepokoić. Przywodziły one na myśl jakiegoś władcę, który w swojej łaskawości pozwala na opuszczenie go przez poddanych. Czyżby brunet uważał się za kogoś lepszego od innych? Widocznie z wiedźmą łączyło go więcej niż można było przypuszczać. A może wszyscy związani z magią prędzej czy później stają się tacy?

Na takich rozważaniach mijały elfowi godziny, gdy nagle dosłyszał ruch między zaroślami na dole. Spodziewając się, że być może orkowie wzięli się za patrolowanie okolicy, przygotował łuk i strzały. Na to zareagowali również inni, którzy na razie nie mogli niczego słyszeć, ale za chwilę wszyscy mieli zobaczyć cóż takiego zmierza w ich kierunku. Okazało się jednak, że nie są to wrogowie pod żadną postacią, a przyjaciele. Dopiero po chwili Falanthel dostrzegł, że dwóch z nich jest w nie najlepszym stanie. Momentalnie ruszył w dół.

Zwinność pozwoliła mu błyskawicznie dotrzeć do celu. Prześlizgiwał się pomiędzy kolejnymi gałęziami, aż zgrabnie wylądował na ziemi. Elliot i Eburon w jednej chwili chwycili za broń, najwyraźniej spodziewając się najgorszego, ale łowca ich uspokoił:

- To tylko ja. Nie mamy wiele czasu. Jeżeli was gonią, lada chwila tu będą. Myślicie, że damy radę ich wciągnąć na to drzewo? - myśliwy miał na myśli Iana i Lajla. Na razie nie pytał o innych, choć go kusiło. Jednak nie pora była na to.
 
Col Frost jest offline