Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2010, 16:04   #149
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Era

Żołnierze, choć musieli być wycieńczeni po niekończących się starciach z droidami i budowaniem kolejnych barykad, energicznie zabrali się do pracy. Niewiele jednak przydatnych przedmiotów mogli znaleźć. Większość umeblowania laboratoriów była bardzo delikatnej konstrukcji i z racji tego nie za bardzo nadawała się na osłonę. Na szczęście klony, w końcu wychowane na Kamino, doskonale znały strukturę okolicznych zabudowań. Któryś z nich wpadł na dość posty, a jednocześnie genialny pomysł by zacząć rozbierać ściany. Nie obyło się bez pomocy miecza świetlnego, skutkiem czego rozmowa Ery z tubylcami musiała zostać nieco przełożona w czasie.

Jedi cięła kolejne kawałki metalowej powierzchni odsłaniając całe sieci kabli i rur, schowanych za nią. Jej wojacy nosili natomiast te kawałki, układając z nich kolejne zapory. Tym razem mogli zrobić to porządnie, czas ich gonił, choć nie tak jak poprzednio. Blaszaki nie zaatakowały jeszcze pozycji przy windach, więc dotarcie tutaj zajmie im sporo czasu.

D'an wbiła w ścianę klingę po raz kolejny, gdy nagle uderzyło w nią złe przeczucie. Negatywne emocje, które zawładnęły na ten ułamek sekundy jej umysłem dosłownie zwaliły ją z nóg. Poczuła ból i rosnącą rozpacz. Nie miała wątpliwości kogo dotyczą. Tamir miał kłopoty. Niemal całkowicie przysłoniło to Erze drugą "wiadomość" jaka do niej dotarła. Droidy zaatakowały.


Shalulira & Nejl

Puszki wreszcie uderzyły. Sam atak poprzedziło zrzucenie ogromnych ilości granatów i termodetonatorów, aczkolwiek niemal wszystkie eksplodowały w szybach wind, przez co obrońcy poza wysokim piskiem w uszach po serii wybuchów, nie odczuli ich wcale. Następnie w dół, spuszczając się na linach ruszyły B1. Nie mogły jednak atakować w dużych ilościach. Najwyżej po pięć na jedną windę. Klony skutecznie je likwidowały.

Ponieważ z braku ludzi i materiału barykadę ustawiono już w korytarzu prowadzącym do laboratoriów, problemem mogły okazać się szyby z drugiej strony "kolumny" stojącej na środku okrągłego pomieszczenia. Tak samo chyba rozumowały droidy, gdyż wysyłane tamtędy jednostki pojawiały się znacznie częściej niż te uderzające od czoła. Dowódcy Separatystów nie przewidzieli jednak jednego. Dwójka Jedi skutecznie wycinała kolejne B1, które w mniejszych ilościach nie stanowiły dla nich żadnego wyzwania.

Jedynym problemem była nadążenie za wciąż pojawiającymi się przeciwnikami i utrzymanie ich ogólnej liczby na dość niskim poziomie. Szczególnie wyróżniała się na tym tle Lira, które w oczach Nejla musiała chyba wpaść w jakiś szał bitewny. Jej płynne i szybkie ruchy dziesiątkowały nacierające oddziały. Ricon nie radził sobie wcale źle. Jego wkład również był ogromny, choć technika jego towarzyszki wciąż go zadziwiała.


Tamir

Kolejna ryba wyskoczyła z wody z rozdziawionymi szczękami licząc na kawałek świeżego mięska. Podobnie jak jej poprzedniczki skończyła wpadając martwa do wody. Następna została przekrojona na pół, a jeszcze następna zniknęła z dziurą w głowie. Stwory po kolei atakowały Tamira, a ten z coraz większym trudem je odpierał.

Bok rwał go przy każdym zamachu. Poczuł też ogromne zmęczenie i lekko zaczęło mu się kręcić w głowie. Skoncentrował się jedynie na wybijaniu kolejnych kaminoańskich ryb, dzięki czemu jakoś jeszcze dawał sobie radę.

Gdy już niemal opadł z sił, nagle napastnicy zaprzestali swoich prób zdobycia pożywienia. Torn wyczuł w Mocy, że zbliża się coś ogromnego i nie ucieszyło go to. Chciał jeszcze dobyć miecza, ale nie miał już ku temu siły. W jednej chwili ze wzburzonego oceanu wyłoniło się ogromne zwierzę.


Na jego grzbiecie można było dostrzec sylwetkę Kaminoanina. Przybyła pomoc...
 
Col Frost jest offline