Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2010, 21:21   #18
Kawairashii
 
Kawairashii's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znany
DIALOG

Henry

Stanąwszy przed grupą Bavoushe ogarnął ich groźnym spojrzeniem mówiąc:

-To dobra chwila by zastanowić się co dalej. Jeśli mamy dojść tam gdzie zmierzamy powinniśmy ustalić kilka rzeczy. Może zacznijmy od tego kim byliśmy przed.. snem. -sam zamyślił się nad swoim przeszłym życiem -No wiecie, jak w filmach z naszych czasów. "Dziewięcioro śmiałków.., bezludna wyspa.., jedno przeznaczenie..". Zawsze coś ich łączyło. Był jakiś wzór, cokolwiek.. -znów urwał zdanie w pół zbierając myśli- Jeśli miałbym zgadywać to kluczem jest Core Corp. Znacie tą firmę? Pracowaliście dla nich przed Projektem?- szukał na ich twarzach iskry zrozumienia.


Piotr

- Nie, nie przypominam sobie tej nazwy. A czym zajmuje się ta firma? Znasz ich?- Ostatnie zdanie nie było pytaniem, tylko stwierdzeniem.- I o jakim projekcie mówisz? ... Chyba masz nam dużo do powiedzenia, czyż nie?


James

- Też tej nazwy nie kojarzę. Jeśli ta firma miałaby nas zatrudnić te kilkanaście lat temu, to musiałaby być naprawdę spora, przecież pochodzimy z różnych części Europy. Byłoby o niej coś wiadomo, prawda?


Maks

- Core... Chyba słyszałem to słowo w swoim śnie. Brzmiało jak nazwa jakiegoś procesora czy coś...


Henry

-Dziwne. Z drugiej strony sam nie pamiętam jak wylądowałem w ich laboratorium. To o czym mówimy Piotrze to raczej domysły i spekulacje. Pamiętaj, że obudziłem się z wami. Przypomniałem sobie o Core gdy Joseph o tym wspomniał, ale to strzępy informacji. A wcześniej? Kim byliście wcześniej? Wybitnymi biologami, fizykami czy czymś takim? Niepospolite IQ czy inne osiągnięcia? -Henry zdawał się być zdeterminowanym w swoim wywiadzie, zaznaczał jednak, że wiedza ta może uratorać skóry im wszystkim.


Piotr

- Nnnie, nic nadzwyczajnego- odpowiedział dopiero po chwili namysłu.- Byłem maklerem. Zwyczajnym facetem...- dodał nieco pewniej.- Czemu niby mieliby mnie brać do tego całego Projektu?


James
- Nic z tych rzeczy... Chwytałem dorywczą pracę, gdzie trzeba było coś załatwić, tam się zgłaszałem, lubiłem takie życie, codziennie coś nowego. Byłem w tym dobry, ale żeby opisać to jako coś niespotykanego? Raczej nie. - Póki co nie miał na myśli żadnych pytań ponad te, które zadał Piotr.

Maks

Maks podrapał się w tył głowy, co w połączeniu z jego lekkim uśmieszkiem zdradzało jak niezręcznie się czuje.

- Osobiście zawsze uważałem się za dosyć mądrego, dobrze się uczyłem i miałem smykałkę do elektroniki, ale jak teraz na to patrzę, to nie było to nic spektakularnego.


Henry

-To nie wiele wyjaśnia. Ja byłem wojskowym, nie jakąś szychą, szkoliłem rekrutów w Akademii w Reims. Straszyli mnie emeryturą, więc raczej nie jestem tu z powodu mojej wartości bojowej. A co ze snami? Wiem, że każdy z nas miał swój, unikalny. Core zbankrutowało razem z ludzkością, a nasze kontrakty tym samym wygasły. Instrukcje mogą zawierać jednak coś pomocnego.- nie kłamał, choć pytanie miało drugie dno/ -Co dokładnie się wam śniło? -uważnie studiował mimikę kolegów.


Piotr

- Ten sen był jakiś... niewyraźny, chaotyczny... Na przemian pojawiali się doktor i ...młoda lekarka. Wiele mówili, ale większości nie zrozumiałem, chwilami wizje przeplatały się... Mówili coś o tym God Seed, o tym, że muszę kogoś znaleźć i o czymś z nim porozmawiać, ale... Nie pamiętam szczegółów, nic, nawet nie wiem, jakiej płci jest ta osoba... Ale skoro nie musimy słuchać się tych... wskazówek, to szczegóły nie mają już znaczenia. Ale... Skąd Ty to wszystko wiesz, Henry? Jaka była Twoja rola? Czemu pamiętasz więcej niż my?


Henry

-Widocznie mój sen był wyraźniejszy, nic więcej. W moim był tylko ten doktor. Mówił, że każdy z nas w ciągu dnia przypomni sobie instrukcje. Coś o pozyskiwaniu GodSeed. O wynagrodzeniu za wykonanie zadania. Niemniej, to już chyba nieaktualne.. -tu spojrzeniem omiótł miejską dzicz [i]-Moja rola była taka jak i wasza- testowanie pierwszych GS'ów dla Core Corp. To chyba nie ulega wątpliwości. Widocznie sytuacja odwróciła się i świat przetestował "to" gdy my spaliśmy.. Sami wystawcie mu ocenę.


James
-Pamiętam tylko urywki z całego snu, całkiem jakby ktoś mówił przez mało sprawną krótkofalówkę; dziwi mnie to że Pan pamięta całość. W ostatnim śnie niejako przypomniało mi się, że sprawa z God Seed'em miała być ściśle tajna, a w tym miejscu każdy o tym otwarcie mówi. To mi się nie podoba, tym bardziej że tutejsi polują na nasze GS'y. - Po krótkiej przerwie dodał - Niejasno coś było wspominane o pazerności zarządu, którego mieliśmy się wystrzegać, wie ktoś może o jaki zarząd chodzi?

Maks

Maks spoglądał na towarzyszy bez słowa. Wypowiedź Piotra wywołała na jego twarzy ciekawość, gdy odezwał się Henry był to już niepokój. Maks z Jamesem zgadzał się - przynajmniej częściowo - pokiwał więc głową, gdy ten skończył mówić.


Henry

-Ten doktor.. wspominał coś o tym. Mówił, że Projekt nie ma autoryzacji ONZ'tu i jest finansowany przez prywatnych mecenasów. Pewnie dlatego to wszystko wyrwało się spod kontroli. Wiadomo jak to wygląda w kapitaliźmie.


Maks

- Tak, ten brak autoryzacji ONZ delikatnie sugeruje, że sprawa jest co najmniej podejrzana. Niestety, coś się rypło i nasze stare zadania, jakiekolwiek by nie były, poniekąd się przeterminowały tak jak powiedział Henry. Pozostaje nam przeżyć i czekać, aż przypomni się nam więcej.

Maks rozejrzał się dookoła, jakby dopiero uświadomił sobie, gdzie się znajduje.

- Apropo przeżycia, nie wydaje się wam stosowne dokończenie tej rozmowy w miejscu gdzie nie pada? Te deszcze odłamkowych są ostatnio nie do zniesienia...


James

James uśmiechnął się pod nosem po usłyszeniu dowcipu "Cóż, może nie był rewelacyjny, ale warto docenić starania rozładowania sytuacji..."
- Erm... nie sądzę by zostawanie w tym miejscu było dobrym pomysłem. Lepiej będzie poszukać tu przez chwilę czegoś przydatnego i się zmywać, w końcu te bandziory nas tutaj szukają, wiedzą że tu jesteśmy. - Obejrzał się na majestatycznie rozrzucone ruiny hotelu, znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy, jakby zaraz zza nich miał wyskoczyć kolejny stwór.
- Przez to całe zamieszanie nie zapytałem Josepha jak w tym miejscu wygląda sprawa z jedzeniem. Zauważyliście jaki był dumny z tych swoich karzełkowatych rozmiarów kanapeczek? To nie wróży nic dobrego, nie w tej zwariowanej dżungli. - Wyraźnie czekał, aż ktoś zaproponuje jakieś konkretne działania.

Henry

-Tak.., powinniśmy iść. Proponuję kierunek: zbrojownia Kucharza. Czułbym się pewniej z jakąś bronią pod ręką, limit króliko-dzieci-telepatów chyba osiągnęliśmy. Broń zawsze jest argumentem. Zresztą, pewnie nie bez powodu nazywają to Rubieżami. Swoją drogą... Ten wybór jeszcze daleko przed nami, ale proponowałbym -gdy już dotrzemy do Rubieży- udać się do tego.. "Pana Punka". Nie wiem czy to możliwe, ale znałem kiedyś kogoś kto tak się nazywał, jeśli to on.. -skończył podnosząc z ziemi swoje manatki i szykując do wymarszu.

Maks

-Maks, umiesz czytać mapę? - z zatroskaną miną Bavoushe podbródkiem wskazał papierowy prostokąt w dłoniach chłopaka - Norweg wspominał coś o metrze, ale nie wiem czy to najlepszy pomysł... -tu skierował pytające spojrzenie na Jamesa, Maksa i Piotra.

James

-Oj... nie wiem. Do Punka iść nie chcę, dopóki się więcej o nim nie dowiem. Póki co, jego przydu... ekhm, pomocnicy zdążyli mnie zaatakować, zakneblować i prawie odrąbać rękę. Wy w sumie też troszeczkę doznaliście ich kurtuazyjnego powitania. Nie będę jego samego oceniał po sługusach, ale na wstęp niedobrze o nim to świadczy. Oczywiście nie obrażając Pana starych kolegów. - Tu popatrzył na Henry'ego.
- Jak najbardziej się zgadzam z tym metrem, klaustrofobiczne miejsce, łatwo tam zrobić zasadzkę, a jeśli jakiś pożar miałby wybuchnąć w tunelu... nawet strażacy by uciekali gdzie pieprz rośnie. Zdecydowanie wolę otwartą przestrzeń.

Maks

Maks spojrzał na kawałek papieru, który podarował im Joseph. Pokręcił głową i przekazał go Henry'emu.
- Z pewnością wojskowy orientuje się w terenie lepiej niż ja po techniku. Co do kierunku marszu to chyba rzeczywiście warto najpierw odwiedzić ten sklep z bronią.
Zastanowił się i dodał po chwili:
- Jeśli nie ufacie Josephowi w kwestii metra, to może lepiej nie iść w żadne wskazane przez niego miejsce? Metro może być równie dobrze ostatnim bastionem jako takiej cywilizacji w tych ruinach. Może ktoś w miarę ogarnięty urządził sobie tam bunkier? Kto wie. Warto sprawdzić, chociaż z daleka... Co do pana Punka, to znacie moje zdanie.

James

-Nie tyle nie ufam Josephowi, co może on mieć nieaktualne informacje; A jeśli tam ktoś bez jego wiedzy bytuje?


Piotr

- Ten Pan Punk... Po pierwsze, możliwe, że to nie jest jego nazwisko, tylko pseudonim nawiązujący do subkultury pankowej i zwolenników anarchii oraz przemocy... I po tym, co widzieliśmy w restauracji, wolałbym się do nich nie zbliżać... Poza tym, Robin... ta Harmianka, jest po stronie Lady Strange, i choć jej przydomek również jest podejrzany, bo Strange to po angielsku "dziwny", to jednak skoro jeden z jej podwładnych nas uratował, możemy liczyć na pomoc w większym stopniu niż u Pana Punka. Chociaż pozostaje oczywiście kwestia tego, dlaczego nas uratowała i czego od nas oczekuje, jako od potencjalnych Wybrańców, w co oczywiście nie wierzę... A co do drogi, to metro faktycznie jest ryzykowne, nawet bardzo, to oczywiste. I może dlatego wszyscy omijają je z daleka i pozostaje bezpieczne? Sam nie wiem, chyba jednak lepiej nie ryzykować i iść przez miasto...
 
Kawairashii jest offline