Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2010, 21:36   #41
Aramin
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
Spacerek przez magiczny korytarz dał Gnomowi wiele czasu na spokojne rozmyślania, palenie i kontynuowanie zapisków w osobistym dzienniczku. W końcu jednak ferie się skończyły i skrót się skończył. Gdy tak szli sobie w kierunku mostu Alfons zaczął słyszeć tajemnicze, nęcące głosy ale to nie wszystko. Zaczął czuć dziwne wibracje, roznoszące się delikatnie od czubka głowy. To mogło być tylko...
-Wsza. - sarknął poirytowany grzebiąc pod turbanem starając się jednocześnie utrzymać owy turban na głowie. Wtedy jednak stało się coś o wiele gorszego od pojawienia wesz. Nagle, tu w biały dzień ni stąd ni zowąd runęła na polanę świadomość, że przez najbliższy czas nie będzie miał okazji pochodzić w swoim ulubionym żupaniku. Świadomość wysunęła język i węsząc spokojnie, powoli okrążała Słonecznego Pisarza nie chcąc go przedwcześnie spłoszyć. I już już rzucała się do ataku lecz... sama czmychnęła spłoszona przez jakiegoś kolorowego koguta trzymającego w ręku rożen. Patron Run z miną jakby zobaczył jajecznicę bez rozbijania po prostu stał zamurowany patrząc na dziwadło. Jego nowi towarzysze ruszyli do bezprecedensowych ataków, on sam zaś po długiej chwili przypatrywania się ich zmaganiom otrząsnął się. Z jego języka kapała ślina - w mniej cywilizowanych Orczych kręgach uznawana za przejaw intencji mordu. W kulturalnych Gnomich elitach zaś ową ślinę traktowano jako przejaw ogromnego apetytu, i to ta interpretacja płynu kapiącego na kolczugę niepozornego woja była trafna. Ot, zamarzyło mu się opatentowanie swojej własnej pieczeni z Wielkiego Kuraka, dzięki której pewnikiem zdobędzie sławę. Postanowiwszy, że ten tutejszy egzemplarz będzie wykorzystany jako danie próbne Windischgraetz ruszył z determinacją do ataku.
Wyciągnąwszy pokryte symbolikami dłuto zaczął rysować znak Powietrza - miało ono uderzyć w skrzydła kapłona i przewrócić go na plecy, ale Alfons wpadł na pomysł jak ulepszyć swą ideę: dodał jeszcze znak Wody i Wiru stwarzając tym samym coś w rodzaju wodnego tornada, które uderzyło w demona, po to by siłą ciosu go zwalić ale też namoczyć jego skrzydła by stały się ciężkie. I w tym momencie zrozumiał.
Zdjął okulary, przeklinając jak najgorszy szewc schował je do torby i krzyknął z gniewem:
-Ty jesteś przerośnięty nietoperz a nie kogut, szczurza jego mać!
Rozjuszony nie miał zamiaru się patyczkować. Bezzwłocznie zaczął kreślić skomplikowany znak Zniszczenia mający wysłać w kierunku stwora falę negatywnej energii działającej niczym ogień, tylko kąśliwszej.
 

Ostatnio edytowane przez Aramin : 20-09-2010 o 21:39.
Aramin jest offline