Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 00:37   #56
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Sierociniec, Tarvar


Szalony! Omasu był totalnie szalony! Ale w tę pozytywną stronę. Aż żal było opuszczać tą rozbrykaną gromadkę. Głosicielki mężnie radziły sobie z dziatwą, mimo krótkiego stażu. "Szybko się nauczą" pragmatycznie skomentowała Dami. Wypiły herbatę z Pellą, obserwując jak młodsze głosicielki próbują zapanować nad chaosem przygotowań do posiłku. Krasnoludzica była jak do rany przyłóż i wystarczyło jej jedno tupnięcie, żeby wszystkich poustawiać do linijki. Zdawało się dziewczynie, że nawet nieco zaniżyła ilość wychowanych krasnoludzików przez skromność jedynie.

Ulice Tarvaru


To nie był jednak dobry pomysł brać ze sobą Dami. Zamiast szybkiego załatwienia sprawy, zwiedziły pół targu i zrobiły zakupy którymi nie pogardziłaby Altea. Gromlak dzielnie znosił stanie na straży, noszenie paczek i łypanie złym okiem na opornych na wdzięki Dammi handlarzy. Przy okazji pilnował Tavarti z większą zawziętością niż zwykle. Biorąc pod uwagę ile razy już mu uciekła, wcale jej to nie zaskakiwało. Niestety Kajmon nie wyrobił sobie cechy tak potrzebnej w towarzystwie kobiet - cierpliwości. "Ileż można grzebać się w szmatach?" Za te słowa dostał apaszką w łeb od orczycy.

No cóż. Łączenie zakupów z wyprawą poszukiwawczą zdawało się zupełnie bezsensu. Z drugiej strony robiło niezła zasłonę dymną. Wspominając o zasłonach, Damarri nakłoniła Tavarti do przymierzenia wspaniałej sukni zza morza. Oczywiście to tylko pretekst był, żeby zostać sam na sam i się rozmówić.
- Jakie są twoje wrażenia? Jak ci się podobało Złoziemie i zwiedzanie kaeru?
Tavarti wydęła policzki.
- Złoziemie jest wielce piaszczyste. - dziewczyna rozłożyła szeroko ramiona. - Kaer śliczny, aczkolwiek brak tam babskiej ręki. No i te natrętne cienopłaszczki. - Machnęła ręką w trakcie wkładania jej do rękawa sukni. - Ale cała ta eskapada bardzo mi się podobała. Tylko strasznie smutno, tak pusto, bezludnie. Chociaż pięknie.

"Pod wesołym żonglerem"


Dziewczynie jedno spojrzenie wystarczyło. Wesoła gromadka sfrustrowała się tym, że nie dotarli do "tej, która przeżyła". No cóż. Jakby na to nie patrzeć, Altea zniknęła jakiś czas temu, a zaraz po tym Tavarti wyruszyła na pustynię. Ciężko znaleźć w wielkim mieście kogoś, kogo tam nie ma. Ale teraz...

- Co dalej? - Dami nachyliła się nieco w stronę Wróżbitki.
- No cóż. Wypadałoby się czegoś napić. Dla Kajmona...? - Tavi uśmiechnęła się przepraszająco widząc jego złe spojrzenie ala "Sok?! Przecież jestem dorosły!"
- A co z tą zgrają robimy?
- Gromlak uniósł do ust kufel piwa.
- Zostawiamy. - Dziewczyna odrzuciła włosy do tyłu. - Rozważałam czy nie byłoby dobrze, gdybym podeszła z nimi i porozmawiała...
- Nie ma mowy
. - Gromlak zdecydowanie odstawił kufel.
-...ale to zbyt niebezpieczne. Nawet gdyby nie rozpoznali kamienia, to jeśli dojdzie do bójki mają zbyt dużą przewagę.
- Ale to takie... nie w twoim stylu.
- prychnęła głosicielka.
- Mam inny pomysł. - Tavi uśmiechnęła się szeroko. - Tylko potrzebuję kilku rzeczy. - Schyliła się ku Kajmonowi. - Kupisz mi pomoce naukowe? - przesunęła kilka miedziaków po blacie w jego stronę.

W wyniku knowań Tavarti został opracowany plan. Właściwie tylko zarys szkicu planu, ale w tej chwili to musiało wystarczyć. Zapłacili za piwo i wyszli z karczmy. Na rogu kamienicy stał już Kajmon ze sprawunkami machając do nich intensywnie. Schowali się w zaułku i na nieco spróchniałej skrzyni rozłożyli pergamin i przybory pisarskie.
Dziewczyna złapała rękaw płaszcza, żeby jej się nie upaćkał w atramanecie i ze skupioną miną zaczęła stawiać wykwintne esyfloresy.

Cytat:
"Jeśli chcecie spotkać tę osobę, która przeżyła katastrofę Złotego Gryfa, bądźcie jutro w Karczmie ... o tej samej porze.
Informator"

Kiedy już nabazgroliła westchnęła radośnie w pełni zadowolona z dzieła. Zwinęła list i wsadziła go w kopertę.
- Dobra Kajmonie, teraz masz ważne zadanie. - Trochę źle się czuła, że wciąga w cały ten interes młodego, ale wiedziała, że sobie dzieciak świetnie poradzi. - Dasz ten papier tej niezadowolonej zgrai przy stoliku. - Opisała pokrótce o kogo jej chodziło, zresztą przecież siedział przy nich cały czas i świetnie się orientował nad kim dyskutowali. - Powiesz, że przekazała ci to ładna, młodziutka ludzka dziewczyna z poleceniem oddania w ich ręce. Miała na sobie strój służby. Za wykonanie zadanie dostałeś złotą monetę. Pierwszy raz ją widziałeś. Jak już cię przepytają to znikniesz w tłumie i na wszelki wypadek wrócisz okrężną drogą do Trzódki Pelle, okej?
Widząc zawziętą minę Kajmona, poklepała go z uznaniem po plecach.
- No! A my tymczasem zwiniemy się z ta mapą do domu i poknujemy. - uśmiechnęła się wrednie.

Willa Tavarti, Tarvar


Kiedy już zamknęli się w małej willi, mapa Tarvaru przykryła stół kuchenny, a cała grupka postaci pochyliła się ochoczo nad nowym obrusem.
- Co kombinujesz Tavi? - orczyca przytuliła się do swojej wróżbitki.
- Trzeba znaleźć jakieś miejsce, które z łatwością dałoby się obserwować, a dla naszej podejrzanej kompanii nieznane, żebyśmy MY mieli przewagę.
- A możesz mi powiedzieć, po co ich w ogóle zaczepiłaś?
- Ace oparł się łokciem na wyrysowanym szczegółowo porcie.
- Drażnisz się ze mną czy mnie sprawdzasz? - wystawiła język w odpowiedzi - Dopóki fizycznie nas nie było w Tarvarze to nie mieli szansy nas odnaleźć. Obecnie już tu jesteśmy. Jeśli mają coś, co pozwala im namierzyć kamień, a dam sobie rękę uciąć, że o niego chodzi, to w końcu mnie znajdą. A jeśli nie oni to następni. - wzruszyła ramionami. - Dlatego należy rozplanować to spotkanie strategicznie. MY musimy mieć przewagę, wtedy dostaniemy więcej informacji.
- To może spotkanie w karczmie?
- Dami podrapała się po policzku.
- Myślałam o tym. - Tavarti pokiwała głową. - Ale jeśli, broń Garlen, rozpęta się walka, w karczmie mogą paść neiwinne ofiary.
- No tak, nie ma jak martwić się o pijanych obdartusów.
- Ace wyprostował się, rozmasowując obolały kark. - Jednocześnie bójka w barze to również przewaga dla nas. Nie mogą zabić nikogo postronnego, bo ich straż będzie gonić.
Tavarti westchnęła.
- Też prawda. - zaparła się dłońmi na stole. - Ja to widziałam tak. Przebrana Dami Wyciągnie ich w jakieś miejsce, gdzie nie będzie zbyt wielu ludzi. Ja przebrana za Alteę będę z nimi gadać. Jako mój ochroniarz wystąpi, powiedźmy, ucharakteryzowany Gromlak...
- Czemu ucharakteryzowany?
- ork zmarszczył czoło.
- Żeby cię nie poznali, ciii - Dami pacnęła go w ramię.
- ...Ace i Windy się schowają, żeby wkroczyć jakby co. Rozmówimy się i każdy pójdzie we własną stronę. My bardzo na około, żeby nas śledzić nie mogli.
- Chyba że się z nimi spotkamy w jakiejś karczmie gdzieś przy ciemnym stoliku rozmówimy, a potem uciekniemy po rozpętaniu burdy. - Dami uśmiechnęła się szeroko.
- Z pewnością mniej... finezyjne, ale też powinno działać. - Gherton uśmiechnął się pod nosem. - I z pewnością w bójce łatwiej zniknąć. Ale też oberwać. To co robimy?

Tavarti założyła ręce na plecach. Czemu ja zwykle wszyscy oczekiwali, że to ona podejmie decyzję? Chociaż z drugiej strony to o jej kamień toczy się walka. O kamień... Koniecnzie musi go gdzieś zabunkrować na kilka kolejnych dni. jej wzrok padł na laleczkę przyniesioną z kaeru. Co prawda bez niego czuła się jak bez nerki czy oka, ale nie może go ze sobą wziąć. To zbyt niebezpieczne. Jeśli posiadają coś, czym da się wykryć kamień - zresztą aż tak trudne to nie jest. Był dość pokaźny... Chwila, a może zdobyć jakąś replikę? Gdyby udało się dostać replikę, mogliby zrobić tę drużynkę na szaro. Ale mają tylko dzień. Ech.

- Tak numer z karczmą jest niezły i już przetestowany. - Kiwnęła głową potakująco. - Co prawda łączy się z przypadkowością, ale zostaje nam liczyć na chaotyczne szczęście. To Dami przebrana za służkę przeprowadzi ich z tej - palcem zapukała w pergamin - Tylko którą karczmę najlepiej wybrać? A i ktoś wie, gdzie by można replikę mojego kamienia zrobić? Szybko, dyskretnie i dokładnie?
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline