Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 00:56   #200
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
NARRATOR



George Wasowsky

Mały pokój pachniał drogą woda po goleniu i dobrymi cygarami. Kimkolwiek był jego właściciel, miał niewątpliwe gust gentlemana.
Siedząc przy jego biurku i przeglądając jego rzeczy czułeś się.. dziwnie.

Akta znalazłeś w jednej z szuflad biurka. Zwykle szare teczki. Kilkanaście szarych teczek ułożonych na półkach. Na nich nazwiska wypisane starannym pismem ciemnym flamastrem.


Annie Lorak, Derek Grund, Holy Church, Cyrus Parkinson, Jackob Wegnerowsky, George Walent, Jack Wellsmith, Jenny Saberson, Michael Sands, Dominik Jervet. Boże!

Na szarym końcu tej sterty znajdujesz inną teczkę – opatrzoną napisem

„PROJEKT ROSSIE”.

Otwierasz teczkę drżącą ręką. Maszynowe pismo. Na górze znak orła, jakim opatrzone są dokumenty Armii. Na pierwszej stronie napis TOP SECRET!

Otwierasz.

Pierwszy maszynopis:

„ Obiekt Rossie. Lat jedenaście. Potężne zdolności telepatyczne. Niestabilne. Znaleźć grupę osiemnastu osób chorych psychicznie, cierpiących na urojenia, stany lękowe, ponudzenia, których szanse na POWRÓT do zdrowia są niewielkie. Rozpocząć badania dotyczące możliwości masowej hipnozy”

„Projekt zakończony fiaskiem. Żaden z badanych nie przeżył halucynacji, którym poddała ich Rossie. Potencjalnie silna broń, możliwość wpływania na ludzkie umysły z większej odległości. Projekt zawieszony”

„Projekt odnowiony. 16 marca 2010 roku przetransportowano do Ośrodka kolejną grupę pacjentów, którzy wezmą udział we wznowieniu projektu ROSSIE. Od strony medycznej dowództwo obejmie profesor Nathan Innuaqui. Kwestią działań związanych z telepatią zajmie się George Palmer ... „

Lekturę przerwało ci trzeszczenie w głośniku.

- Doktor Palmer natychmiast proszony do Sali Odpraw. Powtarzam. Doktor Palmer natychmiast proszony do Sali Odpraw. Kod Żółty. Reszta personelu – ogłaszam KOD BRĄZOWY.


Derek Gray


Dwaj pielęgniarze zaprowadzili cię przez kompleks korytarzy do malej, pomalowanej na biało salki. Posadzili cię na miękkim łóżku a potem opuścili pokój starannie zamykając za sobą drzwi.

Siedziałeś – sam nie wiesz ile czasu – otępiały przez podany ci środek. Bezwolny, niczym warzywo, słuchając jedynie muzyki sączącej się z głośników ukrytych gdzieś w suficie lub ścianach.

Kiedy już doszedłeś do siebie, zobaczyłeś, że na ścianach są jakieś napisy. jedno imię. Holy! Kocham Holy! Holy uciekaj.
Widać, że zrobiono je niedawno.

I nagle przeszywający ból ścisnął ci czaszkę. Zachwiałeś się i usiadłeś na pryczy zaciskając powieki do bólu.

Gwałtowne wizje – sekunda po sekundzie – uderzyły w ciebie z siłą kowalskiego młota.

Jaskrawe światła, rozciągnięte, nieludzkie głosy. Krew! Ciała!
Ból czaszki mija tak samo szybko, jak się pojawił.

W gardle czujesz suchość. Serce bije ci jak oszalałe. Muzyka brzęczy w uszach.

Otwierają się drzwi.

- No, panie Derek – staje w nich dwóch pielęgniarzy – Czas na spotkanie z Rossie.

- Kurwa, człowieku – mówi drugi z nich – Mam wrażenie, że każdy kolejny seans z nią jest coraz bardziej śmiertelny dla tych biednych głupków. Iluśmy już ich wynieśli nogami do przodu., co?

- Nie wiem. Przy tej rudej straciłem rachubę. Nawet ją lubiłem. Dawała się macać.

Zarechotali.

- No, kochasiu – rzucił ciemnoskóry – Znasz procedurę.


Annie Carslon

- Słyszysz mnie? – szept rozbrzmiał ci wprost przy uchu.

Podniosłaś głowę, nie widząc nikogo. Ale głos należał do kobiety. Młodej.

- Zaraz po ciebie przyjdą – kontynuował głos. – Zabiorą stąd. Zabiorą do niego.

Dłuższa cisza przerywaną jedynie muzyką lecącą z głośników.

- To twoja szansa, Annie. Być może jedyna. Nim was złamie, nim was pochłonie.

Znów cisza.

- Pomyśl, Annie, pomyśl proszę. jak mogłam napisać coś w pamiętniku, który miałam w domu? Skoro już byłam w domu dla obłąkanych. To była pułapka!

Drzwi zaczęły się otwierać.

- Jedyna szansa, to nie dać się podłączyć. Pamiętaj, co napisałam na ścianie.

Fragment ściany otwiera się i w drzwiach pojawiają się dwie osoby. Wysoki pielęgniarz i kobieta o wre dym wyrazie twarzy.

- Widzę, panno Lorak, ze już pani lepiej się czuje. Omamy minęły. Już nie udaje pani Annie Carlson. To dobrze. Profesor oczekuje. Czas na kolejną sesję. Bill – zwróciła się do towarzyszącego jej pielęgniarza – zaprowadź ją do sali zabiegowej.



Cyrus Parker

Ugryzienie obficie krwawiło. Odruchowo trzymałeś ranę palcami obserwując, jak pielęgniarze odprowadzają Dereka z pokoju.
W głowie szumiało ci, jakbyś za chwilę miał zemdleć.

- Co ci jest? – zapytała doktor Brown patrząc na ciebie z uwagą i niepokojem.

- Dziwnie się czuję – odpowiedziałeś, chociaż nie maiłeś zamiaru, jakbyś został sprowadzony jedynie do roli obserwatora. – Czuję się tak, jakbym nie był sobą.

- Idź zapalić, Cyrus – poleciła lekarka – To ci przejdzie. A jeśli jedno małe ugryzienie powoduje, ze masz zamiar zemdleć, to może powinieneś poszukać sobie innej pracy. Za kwadrans widzę cię w sali zabiegowej. Profesor Innuaqui podejmuje dzisiaj kolejną próbę. Jak stoją wasze zakłady?
- Jakie zakłady, doktor Brown? – zapytał ktoś, w kogo ciele przebywałeś.

- Nie udawaj Cyrus – warknęła – bo cię wypierdolę stąd szybciej, niż sadzisz. Wiesz, że mogę to zrobić i wylecisz z eksperymentu z wilczym biletem. Kogo obstawiacie.

- Czy Holy się liczy?

- Holy zapadła w śpiączkę, po ostatnim seansie – warknęła. – Nie wiadomo czy i kiedy się wybudzi.

- Więc jak na razie ludzie stawiają na Dereka lub Georga. Rossie zdaje się ich nie lubić. Ostatnio George oberwał ostro podczas tej projekcji z wczoraj. Ledwie doszedł do siebie.

- Stawiam pięćdziesiątkę, że wywieziemy Annie.

- Czemu ją?

- Bo się rozkleiła ostatnio. Zakład?

- Jasne, pani doktor. To łatwa kasa.

- A teraz wracaj do siebie i ogarnij się.

Holy Charpentier


Schodziłaś ostrożnie wybierając drogę. Starałaś się dzielić uwagę pomiędzy gorę i dół. Krok po kroku, w dół.

I prawie się udało.

Prawie.

W pewnym momencie luźny kamień potoczył się w dół, a nad sobą usłyszałaś:

- Tam jest! – krzyk Adlera – Schodzi w dół, mała kurwa!

- Zastrzel ją

BAM! BAM! BAM!

Mała kanonada, po której skuliłaś się w sobie. Żadna kula nie trafiła. Najbliższa wryła się dobre kilka metrów od ciebie kosząc roślinność czepiającą się gleby.

- Trafiłeś!

- Nie!

- Daj mi broń, Adler!

Zaczęłaś schodzić w dół.

BAM! Kula wyraźnie uderzyła tuż obok ciebie!
BAM!

Tym razem trafiła!

Potworny ból w dłoni i zobaczyłaś jak skóra i kciuk odpada od niej w krwawym rozbryzgu.

Wrzasnęłaś i straciłaś równowagę.

Turlałaś się w dół, obijając boleśnie o korzenie, pnie drzew aż w końcu wpadłaś do jeziora pod tobą. Woda przy brzegu okazała się płytka i kamienista, i twoje ciało uderzyło w przybrzeżne głazy.

Zapadła ciemność.
* * *

A potem jasność.

Ocknęłaś się, czując, że leżysz na miękkim łóżku podłączona do jakiejś aparatury.

Ciało unieruchamiają cię pasy mocujące do łóżka. Czoło opina zimny pasek z podłączonymi doń elektrodami. W żyłach masz jakieś igły i rurki.

- Patrzcie na pracę jej mózgu – usłyszałaś jakiś głos koło siebie – Wybudza się. Niech ktoś powiadomi profesora. Chyba Holy wróciła do eksperymentu.
 
Armiel jest offline