Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 17:59   #11
Jules
 
Jules's Avatar
 
Reputacja: 1 Jules nie jest za bardzo znanyJules nie jest za bardzo znany
Post Konrad Rosenberg (Jules)

*
Szlachcic przykucnął na pagórku i spoglądał. Był tu kiedyś, gościł się. Żaden z miejscowych nie żałował mu ciepłej strawy i napitku. Wyjeżdżając obiecał sobie, że wróci i jeszcze raz nadziwi się ludzką życzliwością.

Powrócił. Z odrazą i przejęciem patrzył na Waldfährt, miejsce, gdzie mieli uzupełnić zapasy i ruszyć w dalszą podróż. Czuł na języku gorzki posmak, a do nosa wdzierał się ledwo wyczuwalny, ale charakterystyczny zapach spalenizny. Takie miejsca nazywano jałową ziemią. Sama miejscowość prawdopodobnie zniknie wkrótce z map. Zostaną tylko te chaty i przestroga, jaką ze sobą niosą.

Konrada przepełnił żal. Przyszło żyć w świecie, w którym nie liczy się z życiem. W świecie, którym błogosławieństwem jest przetrwać, doczekać kolejnego dnia. Ci ludzie nie przetrwali. Napadnięci przez plugastwo, czające się w puszczy, nie mieli szans. Zostawili po sobie jedynie zwęglone szczątki.

Rosenberg wstał, ledwo powstrzymując gniew i rodzące się w nim poczucie upragnionej zemsty. Chciał krzyknąć, ale wstrzymał się. Ten świat musi się zmienić, pomyślał, po czym skierował się w stronę wystraszonego tłumu, którego eskortował.



**

Następnego dnia, gdy ziemia zaczęła się trząść, ludzie zaczęli krzyczeć, dzieci wbiegały pod wozy, a jego towarzysze instynktownie przesunęli dłonie bliżej swojego oręża, Konrad westchnął, bo znowu sprawdzały się jego przewidywania.

Od Waldfährt było bardziej niż pewne, że nie są jedynymi bywalcami w tej okolicy. Żyły tu jeszcze inne stworzenia. Niezwykle groźne i zabójcze, czyli takie, których nie chcieli spotkać. Bardziej niż pewne byłoby również to, że nadejście jakichkolwiek bestii wiązałoby się z ofiarami, których ponieść nie chcieli.

Jednakże wszelkie nadzieje i marzenia prysły wraz z wstrząsami, które z niepokojącą regularnością wydawały się, co raz mocniejsze i bliższe. Coś nadchodziło.

- Jakieś większe sztuki – krzyknął szlachcic do towarzyszy, ale nie wyjął szpady. Jeszcze.

***


Szlachcic, jak i reszta, także po raz pierwszy spotkał się z ogrami. I to z całą trójką! Monstra te, pokaźnych rozmiarów, owiane były pewną nawet legendą. Podobno służyły głównie w armii, oczywiście nie z własnej woli. Prawdziwym pechem okazywało się spotkanie ich wolnych na drodze. Konrad zaczął dumać czy to nie bogowie umyślnie zsyłają mu mało dyskretne kłody pod nogi, jeśli tak można nazwać potwory pragnące „miensa z jego kości”.

Tego ani on, ani reszta pochodu dać im nie mogła. Walka wydawała się nieuchronna. Ale:

- Ależ Panowie, jak to tak napadać biednych przechodniów na uczęszczanej drodze – szlachcic pewnie wyszedł przed szereg, bez odrobiny zawahania i nerwów na twarzy. Mało tego, wydawał się niewzruszony i pewny swego. Przesuwając powoli wzrokiem po nieco oniemiałych ograch, zaczął mówić. Zawile, ale zrozumiale. Chciał dać czas towarzyszom, jeśli jego mowa nie przyniesie żadnych skutków. Wtedy dobędzie szpadę.

- Zauważcie, Was jest trzech, nas trochę więcej. Nie widzicie w tym małej niesprawiedliwości. My, prości ludzie, rozumiemy, co to jest głód czy pragnienie. Potrzeby takie są od dawien dawna podstawą naszej egzystencji. Rzeknę również, że gdzie nie spojrzymy, można je zaspokoić niekoniecznie drogą tak wyrafinowanej przemocy. Nie rozumiecie? Otóż poszukiwanego przez Was „miensa” jest dużo. Trochę cierpliwości, a nuż upolujecie jakąś zwierzynę w lesie. Gwarantuje, że takie „mienso” jest dużo lepsze i smaczniejsze niż ludzkie „mienso”. Jeżeli naprawdę zależy Wam na tej odmianie, to proszę, kilka kroków dla Was, o, w tamtą stronę! – Konrad krzyknął donośnie, wskazując palcem drogę do Talgaadu. Czas na improwizację. – Tak! Tam być dużo „miensa”. Panowie! Spójrzcie jeno na nas i tych biedaków. Nasze i ich mienso jest naprawdę mało apetyczne. Bo przecież Wy nie jeść biednych przechodniów!

Rosenberg mówił, mimo, że kończyły mu się pomysły i argumenty. Swoją myśl ciągnął długo, akcentując skrzętnie „mienso” i gestykulując intensywnie. Lecz w myślach układał już plan walki. Pewne było tylko jedno. Walka ta będzie zaiste trudna.
 

Ostatnio edytowane przez Jules : 21-09-2010 o 18:05.
Jules jest offline