Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 21:27   #32
Rychter
 
Rychter's Avatar
 
Reputacja: 1 Rychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodze
Luigi Batista

Luigi wziął rozbieg, wskoczył na balustradę balkoniku, wybił się i poszybował w kierunku liny. Jeszcze kawałek... Jest! Sznur zakołysał się pod wpływem pędu Batisty, ale ów trzymał się go mocno. Draby na dole już trzymały w łapskach kusze. Luigi rzucił w grupkę garścią kamieni jakie miał w sakiewce. Nie ważne czy ich uszkodzi czy nie, liczy się tylko to, żeby zyskać na czasie. Otoczaki odbiły się z głuchym echem od podłogi, równocześnie dało się słyszeć postękiwanie trafionych pociskami - przeszkadzajkami.

- W takim razie smażcie się wy kutasy niemyte! Do zobaczenia w piekle!

Rzucił głosem pełnym gniewu i irytacji, po czym mocniej chwycił sznur i zaczął podciągać się do luftu. Wokół było coraz więcej dymu, płomienie chciwie lizały ściany magazynu wspinając się coraz wyżej. Koło sylwetki Luigiego zaczęły świstać pierwsze bełty.

~ No dalej! Jeszcze kawałek! A potem pędem do "Brackiej"~ Batista popędzał samego siebie i z kocią zwinnością, metr po metrze zbliżał się do okienka.

Dym gryzł go w oczy i drażnił krtań.

~ Jeśli mi się uda, muszę mieć gwarancję, że te skurwysyny upieką się żywcem. Wątpię by udało im się doskoczyć, ale wciągnę linę. Szkoda tylko Burgo - można było nieźle go podoić... ~ Luigi obmyślał zemstę na opryszkach.

Już czuł świeży kojący powiew na twarzy. Jego zapach wydał się Luigiemu tak wspaniały, niepowtarzalny. W końcu jeszcze przed chwilą dławił się gęstym śmierdzącym dymem. Jeszcze metr i będzie wolny, bezpieczny, przynajmniej od bełtów i uduszenia.
 
Rychter jest offline