Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2010, 01:49   #26
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Soren wychwycił kawałek rozmowy toczonej tuż za jego plecami:
- Czy jest to klucz...całkiem możliwe. Słyszałam o różnych rodzajach kluczy, parę takich nietypowych też widziałam. Ale chyba największą wiedzę na ten temat z nas ma chyba Soren...
- Może - Aspazja uśmiechnęła się - choć przyznam że by mnie to zaskoczyło.
Pilot tylko się skrzywił, słysząc ten ogrom wiary w jego możliwości. Ale nie miał zamiaru się wtrącać. Bądź co bądź zawsze bardziej interesowało go jak wyglądają klucze, a nie jak zdażało im się wygldać w zamierzchłej przeszłości.

Gdy Kano i Evros już przeprowadzali zwiad, Soren poszedł do swojego bagażu i zmienił strój na bardziej roboczy, a mundur schował bezpiecznie na samym dnie bagażu. Nie wiedział co ma zrobić z otrzymaną od Aspaji tabletką, więc schował ją do nieprzemakalnego pojemniczka i do kieszonki na piersi. Maskę przyczepił do paska.

W końcu ustawił batyskaf tuż pod platformą, w taki sposób, żeby jej pylony chroniły go przed zalaniem, albo odpłynięciem. Wszedł na pokład bazy, założył maskę i przygtował karabin. Na razie wyglądało na to, że panowała tam cisza i spokój.
- Pewności nie ma, ale też to nie jest pora i miejsce dla turystów. Lepiej poszukajmy miejsc, żeby dobrze przyjąć gości.
- Krótko mówiąc, ktoś próbuje się dobrać do naszej platformy. A to zbójce.[/i] - skomentował Soren pod nosem, już oddalając się za Nadią w jeden z korytarzy. Po chwili rozległ się odgłos czegoś turlającego się po metalowej podłodze, a później głośny huk z jakim to coś spadło w dół jakiegoś szybu.
- Kultura przede wszystkim. Trzeba zapukać - mruknął.

Za zakrętem korytarza Nadia się zatrzymała, zrzuciła liny leżące na jakimś brezencie i poczęła go zwijać. Pilot zatrzymał się także, zastanawiając się co odbiło ich mechaniczce. Jak się okazało pod spodem znajdowała się jakaś maszyna górnicza wymagająca uruchomienia. Pewnie Nadia wyczuła telepatyczne wezwanie "Napraw mnie, proszę", albo coś w tym stylu. Cóż, każdy ma swoje zboczenie, a to akurat było jedno z tych, które Soren był w stanie zrozumieć.
Podczas gdy dziewczyna grzebała coś w kabelkach, pilot wdrapał się na górę urządzenia i zajrzał do kokpitu. Kokpit to nieco przesadzone słowo jak na miejsce, gdzie trudno się wcisnąć, i które ma tylko kilka przycisków i dźwigni, ale za to jak ładnie brzmi. Całość przypominała Sorenowi ładowarki, którymi czasem się bawił w tzw. lepszych czasach (oczywiste, że to nie piloci ładowali zapasy na okręt, ale wieczorami zdarzało się różne dziwne rzeczy robić). Tamte miały co prawda chwytaki zamiast świdrów, ale ogólna zasada ta sama.

Po chwili maszyna była gotowa do działania, więc Soren nie czekając na zaproszenie wskoczył za stery. Słysząc odgłosy jakiejś awantury z sąsiedniego korytarza, krzyknął do Nadii:
- Wskakuj na barana. I weź broń.
Dziewczyna zręcznie wspięła się na szczyt pojazdu, a Soren ruszył przed siebie, kierując się słuchem i nucąc Ride of the Valkyries. Tupiąc donośnie uruchomił świder. Zaśmiał się złowieszczo. Jeśli uda się tego użyć jako broni, to narobi takiego bałaganu jak chyba jeszcze nigdy, ale już prawdopodobnie nikt się do niego nie zbliży.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline