Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2010, 15:00   #23
Raghrar
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
Juan i Tetrarius
Muzyka

Na polecenie Juana dwoje adeptów krakeńskiego Ordo Hospitaller gorliwie zajęło się lekko otumanionym jeszcze informatorem.
- Siostro Helgo, kaftanik proszę przygotować. – Rzekł szczupły, odziany w białe, workowate szaty, mężczyzna do swojej towarzyszki. Podchodząc do zatrzymanego zsunął z głowy kaptur. Całą jego czaszkę, łącznie z czołem, policzkami i brodą, pokrywały bladoniebieskie tatuaże w formie świętych runów. Głowę golił niemalże na łyso, za wyjątkiem potylicy, na której zostawił sobie kosmyk długich, jasnobrązowych włosów związanych w koński ogon. Pomagająca mu kobieta o imponującym wzroście i iście rubensowskich kształtach wyjęła z przewieszonej na ramieniu torby spore zawiniątko. Oczy Świeczki rozszerzyły się gwałtownie, kiedy zrozumiał czym jest rozwijany przez adeptkę zwój materiału z zamontowanymi tu i ówdzie klamrami.

- W... Wy nie zabieracie mnie na bal. Nie! – Krzyknął, opluwając przy tym siebie i nadchodzących medyków. – Nie pozwalam! Wypuście mnie! – Szamotał się niespokojnie i przebierał nogami w żelaznym uścisku gwardzistów. – Aaaargh! – Chrząknął, kiedy siostra Helga złapała go jedną ręką za koszulę i uniosła pół metra nad ziemię. Trzeba przyznać, że miała krzepę. Tymczasem gwardziści i adept Hospitaller ostrożnie rozwiązali go, przytrzymali by nie wierzgał i założyli kaftan. Zdążyli zapiąć klamry od szyi do pasa, kiedy Świeczka z donośnym jękiem kopnął kobietę w kolano. To wystarczyło, by opuściła go na chwilę na ziemię. Wygiąwszy się, harcząc i mamrocząc, przyłożył jej z całej siły czołem prosto w nos. Polała się krew, pokrywając zarówno czoło mężczyzny, jak i dolną część twarzy adeptki. Kapral Toeler, próbujący złapać go i przytrzymać, nie zdążył zareagować na fakt, że informator zdołał odwrócić się do niego przodem. Chwila nieuwagi, a zęby rozszalałego hivera wpiły się mocno w szyję gwardzisty. Świeczka naparł na niego całym swym ciężarem, przez co obaj przewrócili się na ziemię.

Przetoczywszy się po metalowym podłożu, zostawiając za sobą krwawy ślad, informator rzucił się do ucieczki. Początkowo chaotycznie przebierając nogami, z ledwością uniknął ciosu, który kolbą karabinu zamierzał wymierzyć mu poborowy Drake. Wciąż mając skrępowane ręce, zawrócił pośpiesznie i najszybciej jak potrafił rzucił się w stronę podnośnika, którym przywieziono go na ten poziom okrętu. Na drodze stał mu już tylko Juan, który odszedł kawałek by wysłać wiadomości i skontaktować się z Bohrem, oraz zakapturzony kapłan maszyny o sylwetce dziwacznie przypominającej owada.

Wtedy właśnie zgasło światło. Na kilka sekund zamilkły też wszystkie pobliskie urządzenia. Dało się słyszeć, jak ramiona najbliższego wentylatora nagle zwolniły, obracając się z coraz to mniejszą częstotliwością. Gdzieś poniżej jakiś silnik zaczął buczeć i krztusić się nieprzyjemnie. Tetrarius poczuł mocne uderzenie w klatkę piersiową. Cios nie był w stanie go przewrócić, jednak kapłan cofnął się o krok na skutek naporu. Skrępowany mężczyzna z jękiem osunął się na ziemię. Tymczasem powróciło zasilanie. Światła i wszelkie urządzenia w dzielnicy po kolei zaczynały funkcjonować. Zarówno Juan, jak i Tetrarius zobaczyli, jak zdeterminowany Świeczka, nie będąc już najwyraźniej w stanie się podnieść, sunie niczym dżdżownica w kierunku windy. Mamrotał przy tym nieustannie i jęczał żałośnie, zaś głównym tematem jego rozważań były tańce, muzyka, kobiety i śpiew.


Maksymilian
Muzyka

Również w gospodzie, w której przebywał Maks, na chwilę zgasły wszystkie światła i zabrakło prądu. Chwilę później nadeszła wiadomość z Lacrimosy.
- Kapitanie Bohr, mówi Caleb Scamandaris. – Zachrypiały, ciężki głos charakteryzował się metalicznym pogłosem. – Otrzymaliśmy rozkaz zwolnienia miejsca w dokach. Informuję więc, że Lacrimosa odchodzi z krakeńskiego portu i będzie utrzymywać prędkość i kurs zgodny z kursem Krakena. Mamy też rozkaz przygotowania i odbezpieczenia uzbrojenia. Czekam na pańskie potwierdzenie. Zasugerowano również, by Lacrimosa trzymała się blisko kadłuba Krakena, pomiędzy dolnymi wieżami. W ten sposób dla gości będziemy wyglądać jak część miasta. Tu także czekam na pańskie potwierdzenie. Informuję także, że teleportarium jest gotowe dla użycia na pański rozkaz. Zauważyłem także, że na moment we wszystkich dzielnicach okrętu zabrakło zasilania. Przyznam, że to nieco niepokojące.

Tymczasem z zewnątrz dobiegły Maksa odgłosy żywiołowej konwersacji. Po chwili do środka wszedł jeden z członków Salinne. Zamknąwszy za sobą drzwi, oznajmił:
- Przed drzwiami czeka kapłan maszyny. Twierdzi, że został wysłany przez markiza el Rioja by zbadać pozostałości ładunku wybuchowego wewnątrz głowy denata. Przybył także astropata Qon ze swoją obstawą.

Franc Mauler
Muzyka

Z właściwym sobie uporem, oddziały Maulera metodycznie, krok za krokiem posuwały się do przodu, masakrując nie stawiających oporu hiverów. Porucznik kazał przesunąć Chimerę do przodu, by lemieszem zbierać od razu jak największą część pokawałkowanych trupów. Wszak w ten sposób łatwiej będzie później to wszystko spalić. Przy okazji z megafonów zainstalowanych na pojeździe płynęła motywująca, imperialna muzyka, której gwardziści ochoczo wtórowali swym śpiewem. Byli już blisko bramy właściwego Underhive, kiedy wszystkie latarnie zamontowane wzdłuż murów niespodziewanie zgasły. Ciemność rozświetlały przez chwilę tylko reflektory na pojazdach, latarki zamontowane w karabinach i efekty wystrzałów. Intrygująca była także łuna dobiegająca z głębi dzielnicy. Pomarańczowy poblask mógł sugerować, że szalał tam pożar.

Kiedy zasilanie powróciło, Mauler wdrapał się na dach transportera. Kilkadziesiąt metrów za bramą dostrzegł poruszenie odbiegające swym rytmem od tego, co wyprawiali hiverzy uwięzieni w transie. Przyłożywszy lornetkę do oczu, spróbował wypatrzeć co też spowodowało takie zaburzenia.
- Czerwoni Redemptoryści. – Rzekł, obserwując jak odziane w krwistoczerwone szaty postacie przy pomocy piłomieczy i miotaczy ognia oczyszczają dzielnicę od środka. Jeszcze chwila i obie grupy spotkają się nieopodal bramy.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline