Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2010, 21:30   #27
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wielki żelazny konstrukt porzucony gdzieś na bezkresnych morzach Madoka od początku wywoływał w nim uczucie niepokoju. Masywne ożebrowania zdawały ciągnąc się w nieskończoność, niknąc dopiero daleko w zalanych mrokiem korytarzach. Nad całą konstrukcją unosiły się rude od rdzy pompy szybów wydobywczych. Wyobrażał sobie, jak potężne rury pokonują setki metrów głębiny wwiercając się w morskie dno i dalej, w trzewia tej obcej mu planety. Jakież sekrety kryły się w otchłaniach planetarnego płaszcza? Starożytne artefakty zasypanych tysiące lat temu miast? A może uśpione zło, czekające na moment przebudzenia?

Co, jeśli wykopaliska uczyniły to przed czasem? Zadrżał, oświetlając fuzyjną pochodnią korytarz przed sobą. Światło omywało pordzewiałe elementy konstrukcji, rzucając na ściany upiorne, ruchome cienie. Mimowolnie dotknął spoczywających w połach szaty pigułek, upewniając się, czy medykament wciąż jest na swoim miejscu. Nie zauważył nawet kiedy zaczął się modlić.

I choć przekraczam dziś wrota Otchłani
choć ciało otula mi zimno i Mrok
Nie cofam my...

Mroczna sylwetka nie wiadomo kiedy wypadła z pobliskiego załomu. Zupełnie bezgłośnie. W świetle pochodni mignęła tylko błyszcząca czerwień krwi pokrywającej jej czarnej zęby i zimne płomienie martwych oczu.

Opuszczona z zaskoczenia pochodnia zasyczała i poturlała się po pomoście, spadając w końcu w mroczną, szumiącą morzem otchłań.

Kapłan poczuł ciężkie, śmierdzące śmiercią cielsko wbijające pazury w jego ramię. Ostatkiem sił wyszarpał zza kołnierza symbol Wszechświatowego Kościoła, dotykając nim czoła szarpiącego jego ciało potępieńca. Wydawało się, że coś zasyczało, w powietrzu rozniósł się nadgniły słodkawy smród palonego mięsa. Żywy umarły nie zaprzestał jednak ataku.

Kapłan poczuł ciepło swojej krwi, spływającej mu szerokim strumieniem po tułowiu. Świat zawirował, błysnął i huknął.

Nie tak wyobrażał sobie śmierć. Ale podobnie brzmiały wystrzały z broni automatycznej...
 
Tadeus jest offline