Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2010, 23:28   #11
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Spośród całej grupy, trzydziestoletni przybysz z Rashemanu zdawał się najmniej pasować do swojej obecnej roli. Przez okres, w którym podróżowali razem, uwidoczniły się dwie charakterystyczne cechy Łamiącego Kły - blizna w kształcie wilczej łapy, na wewnętrznej stronie dłoni, oraz niezwykła zażyłość z Białą Wilczycą. Towarzysze mogli głowić się nad tym, co ciągnie statecznego, zrównoważonego, choć walecznego druida do podróży. Z pewnością nie były to pieniądze - Corrax nigdy nie przyjmował wynagrodzenia w metalach. Jego odzienie potwierdzało tylko fakt, iż wywodził się z prymitywnej społeczności, nie znającej idei pieniądza. Nie była to też chęć walki. Czasem, gdy ciężkie chmury wisiały nad ich głowami, a płomienie obozowego ogniska trzaskały, przyznawał, że dość już się nawojował. Poszukiwanie wiedzy? - być może. Z jego słów częstokroć biła mądrość i nie istniało zwierzę, czy roślina, której nie mógłby opisać choć w paru słowach. Corrax nie był zbyt wylewny, świat poza jego domem rodzinnym wciąż zdawał się przytłaczać go swoim rozmiarem. Nigdy też nie uwieszał swoich problemów, na cudzej głowie. Dzielnie pokonywał kolejne przeciwności losu, czy to samemu, czy w grupie, nigdy nie prosząc o pomoc.

Corrax pogładził po grzywie Białą. Elfy roztropnie odłożyły broń, najwyraźniej uznając, iż prawdziwe zagrożenie znajduje się zupełnie gdzie indziej. Wzmianki o Mythalu i starożytnym mieście nieco zbiły z tropu mężczyznę. Od paru ładnych lat podróżował przez Krainy i dobrze znał tragiczną historię Leśnego Dworu i całego Cormanthoru. Wiedział, że elfie czary od dawna przestały chronić ten zakątek Faerunu, a ich klejnot pośród dziczy obrócił się w ruinę. Skarby pogrzebane wśród szczątków cywilizacji zwabiały im podobnych poszukiwaczy przygód, rządnych przygód i skarbów. Druid rozejrzał się bacznie po okolicy. Otaczająca ich roślinność wyglądała na zdrową i silną, choć wątpił by była to wystarczająca przesłanka do bardziej... odważnych wnioskowań. Dostrzegł spojrzenie elfa. Czy była w nim zwykła ciekawość, czy pożądanie? Wkrótce za pewne się okaże.

- Przybywam z Rashemanu i nie czuję się urażony waszym przyjęciem. Sądzę, że w podobny sposób przywitałbym nieznajomą, uzbrojoną grupę na mojej ziemii. - spojrzał po zebranym oddziale -Jeżeli jest to możliwe, chcielibyśmy poznać najszybszą drogę do Suzail.
 
ObywatelGranit jest offline