Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2010, 16:52   #44
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Dunigan szybko rzucił zatrzymanie czasu. Jego kolejne czary, bardzo potężne, właściwie najpotężniejsze czary ofensywne bardzo go wyczerpały.
Implozja puszczona jeszcze w zagięciu czasu miała być tylko początkiem do samodzielnego pokonania demona. Gdy już pierwszy czar został rzucony, kończyło się pierwsze zaklęcie a krasnolud, już zmęczony rzucał dezintegracje. Wszystko ruszyło a demona otoczyło czerwone światło, coś wybuchło. Jednak implozja nie zabiła potwora. Nie zrobiła tego także dezintegracja, ból wywołany tym zaklęciem zdenerwował potwora, na jego ciele zaczęły otwierać się rany.

Dantus miał dobrą okazję do uderzenia, której nie zmarnował. Wybuch wywołany przez jakieś zaklęcie Dunigana sprawił, że potwór ryknął i odstąpił na krok. Cios wielkim młotem nie był aż tak udany, ale nie zawadzał. Demon chwycił miecz dwoma rękami, Dantus trafił w jedną i zmusił potwora do używania już tylko jednej. Druga dłoń została złamana i zrobiła się z niej lekka miazga. Samotny nie musiał unikać ciosu demona, ten skupił się na Nathanielu, który właśnie biegł na potwora. Demon uderzył z góry, przeciął Lastwaya na pół. Jego dwie połowy upadły na dwie strony i zaczęły się palić. Dantus znów próbował uderzyć, tym razem w głowę demona. Ten jednak skoczył nisko i kopnął stopą Dantusa w bok. Odleciał całe mnóstwo metrów i lądując odczuł niesamowity ból. Złamana prawa ręka i lewa noga. Mogło być gorzej, ale magowie będą musieli się postarać. Mimo to na razie był wykluczony z dalszej walki.

Kolgrim pięknie rzucił swym toporem, który wbił sie w ramie lewej ręki demona. Chwilę wcześniej Dantus unieszkodliwił lewą dłoń potwora dzięki czemu demon już na dłużej będzie walczył jedną ręką. Topór jednak utknął w ramieniu stwora. Z dwoma kilofami Kolgrim rozmyślał nad dalszym planem ataku obserwując ataki kompanów. Gdy Dantus wyleciał w powietrze, krasnoluda ogarnął lekki strach. Ten potwór miał niewiarygodną siłę.

Hans, który nie włączył się do walki obserwował swoich towarzyszy. Ścieżka prowadząca do lasu znajdowała sie zaledwie parę kroków za nim. Wciąż pozostawało to dziwne. Po jednej stronie sama trawa, a po drugiej bujny las.
Nagle odgłosy bitwy dla Hansa ustały. Nasilił się za to inny głos. Ten sam co w trakcie podróży. Łowca poczuł coś dziwnego i po prostu musiał skierować się do lasu. Spróbował skierować tam swoją klacz, odmówiła. Siłował się z koniem jeszcze parę chwil, ale koń zdecydowanie nie chciał iść do lasu. W końcu ruszył na drugą stronę mostu, do towarzyszy Hansa i zrzucił go z siebie. Wołanie w głowie łowcy ustało, a wróciły odgłosy walki.
W lesie coś było. Coś strasznie złego, a może wręcz przeciwnie?

Alfons Bizmut Cer Darmsztadt Erb Frans Gadolin Hafn Iterb Jod Kiur Lutet Meitner Niob Windischgraetz spróbował swojej kombinacji runów. Długa i trudna formułą w końcu została ukończona.
Potężny wir wody leciał w stronę potwora. Słoneczny Pisarz nie docenił potwora. Demon machnął skrzydłami, nie była to zwykłą siła, zdecydowanie magiczna. Wir zmienił kierunek i leciał w stronę gnoma. Ten był zbyt pochłonięty tworzeniem nowego runu by to zauważyć. Jego własna siła uderzyła w niego a on upuścił podczas lotu swoje narzędzia i z piskiem poleciał aż do mostu, który to go zatrzymał. Cudem gnom nie złamał kręgosłupa.

Szósty potężnie rzucił prętem w demona. Włócznia wbiła się w brzuch demona, przebijając nawet jego zbroję w tym miejscu, powodując potężne obrażenia.
Mutant wyciągnął ostrza i skoczył parę metrów do stwora. Skok był złym pomysłem. Demon broniąc się przed zakleciem runicznym gnoma machnął skrzydłami i wir zawrócił, tak jak Szósty. Przeklął gnoma i po zgrabnym lądowaniu (w przeciwieństwie do grubego gnoma) zaczął szukać ostrzy, które upuścił w locie.

Coithus wykazał się nie lada zręcznością. Co prawda nie był pierwszy przy demonie, ale świetnie uchylił się dwa razy przed mieczem stwora tnąc go po nogach i odskakując znów. Uskoczył nawet przed falą uderzeniową wywołaną przez skrzydła demona, ta jednak przeszkodziła Kataino i Alfonsowi.
Demon już kulawy został bezpośrednio sam na sam z Athjearim. W tej chwili Kolgrim zerwałs ie do biegu by dopomóc towarzysza. Templariusz unikał miecza demona, bo nóg czy też drugiej ręki nie musiał się już obawiać. A przy najmniej nie aż tak, trzeba było uważać, żeby nie dostać tak jak Dantus. Na ciele demona zaczęły się pojawiać rany, zapewne dzieło Dunigana. Athjeari starał trafiać się w te rany, żeby je pogłębić. Musiał jednak wciąż unikać cisów demona.


Kolgrim skoczył do demona wbijając kilofy w jego plecy. Stwór obrócił się a przyczepiony do niego krasnolud również, nie dotykał nogami ziemi, a proces lotu był całkiem... fajny. Najważniejsze jednak, że demon obracając się dał świetna okazję dla Coithusa. Wbił on miecz w lekko otwarta rane demona tuż nad jego zadem. Demon znów zarył i znów sie obrócił razem z Kolgrimem. Ten w końcu wyszarpnął kilofy i jako, ze demon jeszcze się odwracał, krasnolud poleciał trochę do tylu lądując na plecach. Przez ból wywołany przez wyszarpniecie broni krasnoluda demon nie skończył ataku na Athjearim i wyprostował się rycząc a krew obficie trysnęła z jego pleców. Coithus znów wbił miecz w otwarta przez Dunigana ranę, tym razem na brzuchu. Wyszarpując miecz templariusz cały został oblany krwią.
Wtedy też do potwora doskoczył Kataino, już z ostrzami. Skulił się i ciął obydwoma mieczami zza ramienia i przeciął się do połowy nogi demona, ostrza jednak w nim utkwiły a stwó ryknął znów. Płazem miecza uderzył templariusza, ten odleciał nie tak daleko jak Dantus, ale wciąż. Nie złamał sobie nic, aczkolwiek zaczął się palić. Turlał się i oklepywał chcąc ugasić narastajace płomienie. Ogarneły one nawet zbroję. Demoniczny ogień. Dopiero Dunigan zaklęciem ugasił ogień ratując templariusza i wykańczając się niemal do końca.

Jap-Cuir skoczył wysoko w powietrze i przeskoczył nad ręką demona, Wyszarpnął pręt z jego brzucha i znów wyskoczył w powietrze unikając ataku. Wbił pręt w głowę potwora, po czym lekko wylądował na ziemi, a krew z ran na brzuchu obficie na niego tryskała. Dopóki demon nie upadł martwy na ziemię.

Athjeari zdał sobie z czegoś sprawę. Demon ten nie należał do żądnej kasty. A krzyżówki demon może robić tylko Gabriel, albo... Fhaatis. Demony umysłu. Powinien o tym powiadomić towarzyszy.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 23-09-2010 o 16:57.
Fearqin jest offline