W czarnej otchłani rozpętało się piekło gdy granat rozpoczął dzieło zniszczenia, niszczycielskie płomienie zalały pomieszczenie, a potem chciwie zagarniały nowe przestrzenie. Przebudzona siła była nie do opanowani, płomień żył własnym życiem podobnie jak skorupy szukając nowego celu ataku, aż w końcu znalazł - porzuconą butlę z paliwem.
Aspazji udało się wejść na jedną z beczek, poza zasięg łap ostatniego z trzech zombie. Była bezpieczna do czasu gdy w ślad za pierwszą eksplozją granatu przyszła druga. Podłoga zatrzęsła się, tak samo jej podest, a sama szlachcianka straciła na chwilę równowagę, próbowała uchronić się przed upadkiem, ale noga szukająca oparcia trafiła w pustą przestrzeń. Z hukiem uderzyła o podłogę, aż na chwilę zatkało jej dech. Skorupa bardzo powoli odwróciła się w jej stronę i na chudych nogach pokracznie podeszła do niej, łapa zakończona pazurami uniosła się do góry, by spaść z wielką siłą. W ostatniej chwili Aspazja od turlała się na bok, a potężny cios wbił pięść w podłogę, na chwilę wiążąc przeciwnika. Pozostałe dwie skorupy ciągle trwały splecione w morderczym uścisku, zaś od strony bocznego korytarza dobiegały ciężkie metalowe kroki...
Sytuacja wydawała się znowu pod kontrolą, Evros wyrwał się z potrzasku, zaś zarażeni buntownicy nie byli aż tak niebezpiecznym przeciwnikiem. Kano potwierdził przez skrzekotkę, że jest w drodze by wspomóc walczących, tylko od Nikodemusa nie było sygnału życia...
Ostatnio edytowane przez behemot : 23-09-2010 o 23:54.
|