Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2010, 19:17   #105
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Raydgast mógł tylko przeklinać pod nosem, Thunderdragona i starszyznę Zakonu.
I czasami to robił spoglądając na ludzi pod swoją komendą. I na towarzyszących mu, Helfdana i Laure. Co prawda jakoś sobie poradzili we czwórkę, podczas ostatniej wyprawy, ale... animozje nie wygasły. Nie pasowali do siebie. Wedle paladyna, Laure miał dziwne podejście do odpowiedzialności i obowiązku, a Helfdan chyba nie znał żadnego z tych słów.
Jedynie na nić porozumienia z Iulusem Raydgast mógł liczyć.
Nie wiedział czemu obaj się przyczepili do tej wyprawy. I trochę nie dbał o to.
Miał wystarczająco dużo problemów na głowie, a elf i jego półkrwi pobratymiec byli dużymi chłopcami.
Paladyn przed wyprawą uzupełnił swój ekwipunek, o drobne rzeczy, takie jak zestawy uzdrowiciela i ogólną mapę, na przykład. Zabrał też 500 sztuk złota na drobne wydatki.

Tuż przed wyruszeniem na wyprawę Raydgast zebrał całą dziesiątkę bandziorów w dwuszeregu.
Spojrzał na nich rzekł.- Jesteście teraz pod moją komendą. I pod prawami i obowiązkami zaciężnych Zakonu. I obowiązuje was wojskowa dyscyplina, aż do powrotu z Pyłów.A jej próby łamania, będą karane wedle praw Królestwa i Zakonu...z całą surowością.
Ostatnie słowa Raygdast podkreślił. Paladyn wyruszał z dziesiątką zatwardziałych przestępców i nie zamierzał pozwolić im się rozzuchwalić ku szkodzie poddanych Królestwa.
Po ich mordach widać było, że niespecjalnie mu uwierzyli. Ale Raydgasta mało to obchodziło, zostali ostrzeżeni. A dyscyplinę trzeba zaprowadzić, jako taką, jeśli mieli dojechać do Pyłów.

Nic więc dziwnego, że widząc swój mały oddziałek Raydgast był w wyjątkowo kwaśnym humorze. I żarciki Helfdana tylko go pogarszały. Faktem bowiem było, że Zakon wypiął tyłek na tą wyprawę, choć paladyn potrafił zrozumieć czemu. Z jednej strony jesienne hordy orków, z drugiej coraz śmielej poczynające sobie drowy. A w środku nie tak znowu liczne Zakony. Problemów było wiele, osób do ich rozwiązania zawsze za mało.
-Widzę, że kończymy z „nie rzucaniem się w oczy”, od dziś nasz szlak będą znaczyć gwałty, rozboje i podpalenia.-Może w towarzystwie samego Helfdana, albo jakichś porządnych ludzi paladyn by się uśmiechnął. Ale wolał nie dawać tej bandzie jakichś nadziei. I szybko oraz bardzo głośno rzekł.- Za gwałt, kastracja na miejscu. Za rozbój stryczek, za podpalenie to samo...I tak samo surowo będą karane wszelkie głupie pomysły. To jest wyprawa wojskowa, a skoro się człek zaciąga, to musi się liczyć, że na wybryki nie ma tu miejsca.
Paladyn uznał, że tą bandę zakazanych mord trzeba trzymać krótko, bo inaczej wejdą mu na głowę. A tropiciel dołączył do tego towarzystwa...zupełnie zapominając z kim ma do czynienia.

Rzezimieszki, mordercy, gwałciciele i pijanice. Typy spod najciemniejszej gwiazdy.

Zwłaszcza do gwałtów mieli ciągutki, jak za dużo wypili. Dość szybko paladyn miał się okazję o tym przekonać, jak jeden z nich napadł Alehandrę. Zanim paladyn zdążył zareagować kobieta użyła swej, dość boleśnie karząc niedoszłego amanta.
-Wystarczy!- krzyknął Raydgast, widząc że może doprowadzić do śmierci rzezimieszka. Ale to tyle, co powiedział. Nie zamierzał upominać kobiety, postąpiła bowiem rozsądnie.
Za to zajął się odmrożeniami, wykorzystując leczniczą moc swych dłoni i przy okazji dodając.- Masz szczęście, że dość zostałeś ukarany, głupcze.
Leczony rzezimieszek wymamrotał cicho.- Jeszcze mnie dziwka popamięta.
Na co Raydgast tylko skinął z politowaniem głową. Na drugi raz Alehandra nie będzie się cackać, tylko ubije żądnego zemsty idiotę.

Kolejny wyskok...próbę gwałtu na dwóch przejezdnych handlarkach, na które jego podwładni napadli wieczorkiem, paladyn potraktował inaczej. Winnych kazał unieruchomić, gacie z nich zedrzeć i wybrał dwóch z całej grupki do wymierzenia kary. Po dziesięć kijów na goły zadek.
Wyznaczył do tego celu dwóch typków spośród, na chybił trafił i kazał wymierzyć karę unieruchomionym kompanom. Ci zaczęli bić słabo, bez entuzjazmu. Dla nich próba gwałtu nie była czymś karygodnym. Ale paladyn nie zamierzał ich wychować, więc tłumaczyć że gwałt, kradzież, morderstwo jest złe...nie zamierzał. Strata czasu wobec tak zgniłych owoców. Ryadgast potrzebował posłuchu i karności. I wystarczy im wiedzieć, że on im zakazuje gwałtów...nie muszą wiedzieć dlaczego im zakazuje.
Dlatego też rzekł do wymierzających karę.- Moja babcia umiała lepiej walić kijem. Więc jak się nie przyłożycie do roboty, to dołączycie do wystawiających zadki kompanów i dostaniecie wszyscy dwadzieścia kijów, każdy.
To od razu dodało siły uderzeniom. Paladyn miał nadzieję, że to wystarczy by utrzymać tą bandę w ryzach. I by wypuszczenie tej dziesiątki z miasta nie stało się większą plagą od oddziału orków.
Póki co się udawało.


A wkrótce dotarli do Sielskiego Sioła. Tu paladyn mógł poluzować smycze swym „psom”, zważywszy, że w mieścinie był zamtuz, co prawda niewielki. Tak więc psy (choć bardziej z natury szczurom podobne), poszły się zabawić za pozostałą gotówkę, jaką mieli przy sobie.
Wieczór w gospodzie był idealny na naradę i planowanie. I w to planowanie wtrąciła się , o dziwo Alehandra. Paladyn dotąd nie sprawdzał ile zła mają w sobie jego podkomendni obawiając się, że jego odór by niemal zadusił. Ale gdy zaklinaczka patrzyła na niego swymi błękitnymi oczami...odczuwał wielką pokusę by sprawdzić, ile zła jest w niej.
Nie zrobił jednak tego, nie tym razem.
- No to dowództwo ci dziewka odbiera, mówi gdzie ci jechać i jak wojsko prowadzić… He He He. Swoją drogą to chyba się dobrze przygotowała do tej wyprawy i kilka swoich spraw załatwić chce. Oby tylko w swoim interesie.- słowa Helfdana paladyn skomentował wprost.- W swoim i nie tylko w swoim interesie. Za dużo wie o Urgulu. Nie zdziwiłbym się, gdyby i o Sticku wiedziała. Jeśli miałbym szukać kreta w naszej grupie...ją pierwszą byłbym wytypował.
Łyknął wina, komentując kolejne słowa Helfdana.- A powinno ziębić. Bo ona może ci coś odmrozić zanim cię zabije, gdy się do niej odwrócisz plecami. Lepiej żebyś ją miał na oku, lepiej żebyśmy wszyscy ją mieli na oku.
Splótł dłonie razem.- Tak czy siak powinniśmy, posłuchać jej rady i przychylić się do niej. Nie ze względu na nudę bandytów, ale też by odkryć prawdziwą naturę i zamiary Alehandry.
Wątpię by zależało jej na morale, bandy rzezimieszków. Jest tam coś czego pragnie, albo są inne powody.
Wzruszył ramionami.- W jednym ma rację. Warto odwiedzić wieżę i posłać tą dziesiątkę do jej środka. To dobre miejsce, by odsiać ziarno od plew, sprawdzić ile ci najemnicy są warci i pokazać im, że to nie jest zwykła łupieżcza zabawa. W Pyłach będzie jeszcze gorzej.
Po czym rzekł spokojnym tonem głosu do tropiciela.- A ty...uważaj na to, co mówisz przy tej bandzie. Bo kiedy wspominasz o gwałceniu i rabowaniu. To nie biorą tego w kategorii żartu. To banda moczymord bez sumienia. I to, o czym ty żartujesz, oni na co dzień robią.

Rankiem paladyn zrobił swym podopiecznym pobudkę i pokrótce objaśnił sytuację. Że jest w pobliżu wieża, zawierająca skarby i pełna niebezpieczeństw. Że paladyn jest gotów zmienić trasę, jeśli są chętni do jej spenetrowania.
Że ci którzy do tej wieży się udadzą otrzymają do podziału dwie trzecie znalezionych skarbów, a paladyn pozostałą jedna trzecia jako ich pracodawca. Raydgast był gotów nawet zejść do jednej czwartej jeśli w skład zdobyczy, wejdą złoto i klejnoty.
Chętnych było siedmiu z dziesięciu.
Tak więc wieża czekała na śmiałków. Także i na paladyna, który również zamierzał iść z rzezimieszkami. Zamierzał też się trzymać całkiem z tyłu, by zobaczyć ile są warci jego najemnicy i sprawdzić jak bolesną nauczką będzie dla nich wieża. Nie sądził bowiem, by to miejsce wybaczało brawurę i nieostrożność.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-10-2010 o 12:20.
abishai jest offline