Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2010, 20:01   #80
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Gdzieś w Sudetach


Podczas gdy mały Mirek, tak bardzo lubiący wyładowania atmosferyczne, patrzył z niedowierzaniem na burze, trójka mężczyzn ruszała czarnym Volkswagenem Borą spod zamku w Książu. Burza była naprawdę widowiskowa. Sudety przykryte były ogromem czarnych chmur. Ludzie, którzy mieli okazję być w tych rejonach, czuli wręcz fizyczny ciężar owych chmur. Nieme błyski coróż rozjaśniały niebo malując przeróżne wzory. Miruś nie widział wcześniej bezgłośnej burzy, ale tej się bał. Dziadek mawiał, że jak grzmi, to aniołowie bawią się turlając beczki. A jak nie grzmi, to co wtedy? Gdzie się, w takim razie, podziali aniołowie?
Ludzie pędzili do domów, nie wiedząc, czy boją się nadchodzącej burzy, czy raczej samej ciszy, która nastała. Liście na drzewach były nieruchome. Na ziemię Dolnego Śląska nie spadła jeszcze ani jedna kropla wody, ale burza trwała nadal.

Rzeczka, Dolny Śląsk


- Dobrze. Zaczynamy za dwa dni.
Dwóch panów spojrzało na siebie po czym kiwnęli z aprobatą głową. Halogenowe lampy oświetlające zawalony tunel zgasły. Oczy obecnych chwilę przyzwyczajały się do słabego bocznego oświetlenia małych lampek przemontowanych na stałe do ściany sztolni. Wszystko przykrył półmrok. Wyszli. Na zewnątrz sztolni panował prawie całkowity mrok. Tym bardziej efektowne były błyski gromów wędrujących po niebie. Tomas Scheller spojrzał w niebo. Kolejny błysk oświetlił jego nienaganne lico.
- Wracamy do Książa.
Trzeci jegomość, ubrany identycznie jak pozostali, stał przy samochodzie i palił papierosa. Zaciągnął się raz ostatni po czym rzucił go na ziemie i poszedł na miejsce kierowcy. Odgłos zapalanego silnika, w tym dziwnym powietrzu, można było pomylić z warkotem jakiejś mistycznej bestii.

Pan Ryszard, stróż, przyglądał się jak czarną Bora odjeżdża niczym puma (niewidzialna w mroku ze świecącymi oczami), gdy nagle wszystko się rozjaśniło i czar prysł.
- A niech diabli wezmą tę burze. Że to człowiek nie może mieć spokoju. - rzucił sam do siebie, po czym kręcąc głową ruszył w stronę kanciapy.

Londyn, Wielka Brytania, trochę po północy.

Benz stał przed gmachem. Wiedział, że ktoś może uważać to za podejrzane. Stał już przecież od dłuższego czasu, nie wiedząc co robić. Jakież łatwe byłoby pójść do domu się położyć. Łatwe i najprawdopodobniej najstosowniejsze. Z tym, że Benz widząc gmach Royal Society, miał nie odpartą chęć załatwić tą sprawę raz na zawsze. Ruszył, mają nadzieję, że dostanie olśnienia. Przeszedł może z pięć kroków. Więcej nie zdążył. Poczuł tylko gól głowy i padł nieprzytomny na chodnik. Gdy się obudził miał wrażenie, że jeszcze przez chwilę po upadku, słyszał szepty i tupot ciężkich butów.

A co się działo w szpitalu?

Londyn, Wielka Brytania, wcześnie rano.

A w szpitalu Nikołaj właśnie pakował swoje rzeczy gdy usłyszał na korytarzu rozmowę. (... czego pan chce?... jak to czego? Przyszedłem odwiedzić przyjaciela?...) Radović zastanowił się, co się może dziać? Kto może chcieć się spotkać? Jego pytanie szybko znalazło odpowiedz. Drzwi się otworzyły, a w przejściu ukazała się, niezbyt świeża, twarz Michaela Jareckiego. Nie zdążył jednak zamknąć drzwi za sobą, gdy rozległ się także znajomy głos:
- Michael?

Oboje, Nikołaj i Michael, spojrzeliście na rozmówce, którym był, nie kto inny jak Colin Harlow. Co za spotkanie? Trzech muszkieterów, można by rzec, prawda? Była już godzina wczesno-ranna, jakby powiedziała Betty - asystentka Benza - a wy byliście przynajmniej trochę zmęczeni, rozkojarzeni i w złych humorach. Do tego mieliście o czym myśleć. I rozmawiać, ma się rozumieć. Ale to wszystko nic w porównaniu z wszędobylskim uczuciem, że wdepnęliście, że wdepnęliście w wielkie gówno.

Michael, ty podczas przesłuchania miałeś wyłączony telefon. Sam nie wiedziałeś po co. Ale teraz przyszedł czas na włączenie go. A dokładniej, zrobiłeś to podczas gdy szedłeś w odwiedziny. Teraz telefon zawibrował i oznajmił wszem i wobec, że przyszła wiadomość informująca, że masz coś nagranego na poczcie głosowej.

Jesteście w jednej sali. W tej, w której leżał Nikołaj. Gdy Michael odsłuchuje nagranej wiadomości. Oczy historyka stają się coraz większe i większe. Nie potrzebuje słów, by wyrazie jedno wielkie: O Fuck! Wiadomość była od wspomnianej wcześniej Betty. Benz miał zjawić się o świcie w biurze, podpisać kilka papierów. Betty, zadzwoniła do niego by go obudzić, jednak odebrał jakiś facet i powiedział, że telefon znalazł na śmietnisku. Uwaga, uwaga! Na śmietnisku w Southampton. Ona zrozpaczona, nie wie co robić. A jeśli Benzowi się coś stało? Dlatego Betty pomyślała, żeby zadzwonić do osoby, która może coś o tym wiedzieć. Niestety, nieszczęsna poczta głosowa.

No właśnie, a jeśli się coś stało?
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline