- Ej, koleś - Eddie zwrócił się opryskliwie do Tony'ego. - Nie chcesz ze mną robić interesów to nie musisz. Dobrze mi się żyje za to co mam i więcej mi nie potrzeba. Jeżeli w ogóle kiwnę palcem to tylko ze względu na Profesora, jasne? A jak na dzień dobry masz zamiar wstawiać mi gadkę o szczurach to może od razu sprawdzisz czy nie mam pluskwy co? Jak się coś nie podoba to tam są drzwi.
"Ty cholerny gnoju. Zabije skurwysyna." - Tony był strasznie zdenerwowany. Wszystko było świetnie, fajnie, miło i przyjemnie, dopóki ten gnojek nie zaczął szczekać. Tony ledwo się opanował. Miał ogromną ochotę sprać po mordzie tego podrzędnego dilera. Musiał ochłonąć. Na pewno jakby popatrzył teraz w lustro, byłby cały czerwony na twarzy. Nie mógł wdać się w bijatykę w restauracji, jeszcze nie teraz. Może kiedyś, gdy zdobędą większą władzę w mieście, Tony na pewno będzie wtedy likwidował takie karaluchy. Nie po to zostawał gangsterem, żeby jakiś pierwszy lepszy diler mu podskakiwał.
Po chwili odezwał się Profesor.
- Teraz to ty mnie posłuchaj Eddy. Ciebie i Tony'ego traktuję tak samo i nie pozwolę, żebyś tak go traktował. Nie podoba ci się, to nie. Myślałem, że jako twój mentor, ten, który wprowadził cię w arkana narkotykowej magii, wpłynę na ciebie. No ale cóż. Wybrałeś inną drogę. Nie każdy od razu staje się milionerem, co nie? Wiem, że to bagno, ale przyjaciele razem wchodzą w to bagno i z niego razem wychodzą. Równie dobrze możesz dostać kulkę podczas sprzedaży dragów jak i przez zadawanie się z Dziećmi Polaka. Nie wiem co się z tobą stało. Wybieram rodzinę. Mam nadzieję, że Stan będzie nieco mądrzejszy - po czym wstał i gestem nakazał zrobić to samo Tonemu.
Gdy Eric odszedł od stolika, Armone nachylił się nad dilerem.
- Na pewno jeszcze kiedyś się spotkamy. Na razie ciesz się życiem ile wlezie - nałożył swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszedł z baru.
Zanim Profesor zaczął dzwonić, Tony wyjął paczkę papierosów z kieszeni, zapalił jednego i zwrócił się do w kierunku swoich kompanów.
- Czekaj moment, nie dzwoń, chce wam tylko powiedzieć, że dostałem sms od Fiodora, mamy być o 11 w klubie Maisonette na 9tej. Podobny ktoś tam może wiedzieć co się stało Staremu - zaciągnął się mocno. Nie ma to jak papieros, kiedy głowa wciąż przypomina ci poprzedni dzień.
- Teraz dzwoń do tego swojego dilera. Mam nadzieje, że okaże się lepszy niż ten gnojek tutaj. Dzwoń i jedziemy - powiedział i wsiadł do swojego samochodu. Odkręcił szybę, aby nie zakopcić całego samochodu.
Po tej całej "akcji" w restauracji miał ogromną ochotę porządnie się napić. No cóż, każdy radzi sobie ze stresem jak może, a że on akurat w ten sposób to przecież nie jego wina. Na razie wiedział jedno, musi w przyszłości nauczyć tego dilerka dobrych manier. |