Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2010, 22:51   #30
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Liberty City, Algonquin, róg Galveston Ave i Hell Gate, Bar Lucky Winkles, godz. 16:03

Trójka prowadzona przez Erica opuściła bar. Eddie nie wywarł zbyt dobrego wrażenia na żadnym z nich. Wydawało się jednak, że najbardziej poruszony jego postawą był Profesor. Wskazywało na to "pożegnanie" z byłym uczniem. Ciężko odgadnąć co pomyślał sobie sam McPercy, ponieważ gdy mściciele Kowalsky'ego wychodzili na zewnątrz, jego twarz skryta była za kuflem piwa, z którego aktualnie pił.

Na ulicy nie było zbyt wielkiego ruchu. Dzielnica Purgatory, mimo że położona była w sąsiedztwie Middle Park, tworzącego sporą część wspaniałego centrum Algonquin, nie przyciągała zbyt wielkich tłumów. Wyglądem bliżej jej było do biednych okolic Dukes czy Broker niż tego z czym kojarzyła się nazwa największej z wysp Liberty City. Na szczęście leży ona nad West River, dzięki czemu na jej brzegu można zlokalizować doki, którym to okolica zawdzięczała spore połacie terenu zajętego przez różnego rodzaju magazyny, które z kolei oszczędziły przechodniom widoku kolejnych niszczejących budynków.

Jednak z rogu Galveston Avenue i ulicy Hell Gate tych blaszanych "domków" nie można było dostrzec. Watson jeszcze na ulicy sięgnął po telefon. Wybrał listę kontaktów, na której zabrał się za szukanie numeru swego przyjaciela. Wcisnął następnie zieloną słuchawkę i przyłożył komórkę do ucha. Po trzech sygnałach wreszcie usłyszał jego głos:

- Witam. Dodzwoniłeś się do Stana Jeffersona. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału, odezwę się jak tylko będę mógł.


Liberty City, Broker, Tulsa St, godz. 16:59

Elena wezwała kolejną taksówkę, którą udała się pod wskazany adres. Nie miała zresztą większego wyboru nie posiadając własnego samochodu czy choćby skutera, a transport publiczny wręcz ją obrzydzał. Ktoś mógłby to uznać za przewrażliwienie, ale młoda Włoszka nie przepadała za stadem śliniących się na jej widok facetów. No chyba, że miałaby w tym jakiś interes...

Podróż z domu Johna była znacznie krótsza niż ta, która do niego prowadziła. Nic zresztą dziwnego, za pierwszym razem Bello musiała przejechać niemal całe miasto, tym razem wystarczyło pojechać na drugi koniec wyspy. Dziewczyna zapłaciła uśmiechniętemu taksiarzowi, a gdy opuściła jego taryfę jej oczom ukazał się klub, który nad wejściem miał napis wykonany niby to cyrylicą.


Wejście na klatkę schodową były praktycznie niezauważalne w blasku neonu. Dopiero po krótkiej chwili Elena zdołała zauważyć pordzewiałe już blaszane drzwi z naklejonym ogłoszeniem. Skierowała się wiec w ich stronę, na lewo od wejścia do klubu. Złodziejka powoli wdrapała się po schodach na drugie piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie tego całego Mike'a. Klatka była pusta, więc gdy zapukała i nie uzyskała żadnej odpowiedzi zaczęła grzebać w zamku, który bardzo szybko się poddał. Paradoksalnie w takiej okolicy raczej się nie inwestuje w porządne zabezpieczenia.

Dziewczyna nie zdążyła jednak nawet rozejrzeć się po mieszkaniu. Ledwie weszła do pokoju, w którym panował okropny bałagan, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Czyżby ktoś jednak zauważył jak się włamuje? Po chwili osobnik stojący na zewnątrz zapukał po raz drugi, a gdy Bello wciąż nie reagowała stojąc jak wryta w przejściu między pokojem i przedpokojem, obserwując drzwi wejściowe, po raz trzeci. Wreszcie ten ktoś nie uzyskując odpowiedzi zaczął grzebać w zamku.
 
Col Frost jest offline