Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2010, 22:54   #121
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
W końcu mogli opuścić karczmę. Z kapturem zasłaniającym większą część twarzy przeszedł przez zbiorowisko gapiów. Żadnego z nich nie obdarzył nawet najdrobniejszym spojrzeniem. Ze spuszczoną głową szedł za resztą drużyny. Raz na jakiś czas podnosił rękę do ust by zasłonić je w trakcie ziewania. Był niewyspany. Nie był w stanie powiedzieć ile spał, lecz wiedział, że zdecydowanie za krótko. Najchętniej położyłby się nawet na ziemi i szedł spać. Jednak to było poza jego zasięgiem. Należało ruszać w drogę.
„Samotna robota jest o wiele lepsza. Przynajmniej nie muszę się do niczego dostosowywać. No, ale cóż. Obietnica to obietnica. Słowa trzeba dotrzymać.”

Stukot podków, rżenie koni, szum wiatru. Wśród tych odgłosów Sevrin czuł się najlepiej. Nie wiedzieć czemu te odgłosy zawsze kojarzyły mu się ze swobodą. Brak żadnych nienaturalnych barier. Można było udać się wszędzie. Gdzie tylko się chciało. Jedynym ograniczeniem była wytrzymałość własnego ciała.
W przeciwieństwie do miasta. Tam każda droga była ściśle określona przez zabudowę. Całe miasto ograniczone było murami. W mieście nie można było czuć się swobodnym.
Nawet, jeśli mało kiedy to okazywał, właśnie w podróży Sevrin czuł się najlepiej.

W czasie postoju na posiłek zachwyt Sevrina nad naturą zmalał. Przez to całe zamieszanie z pożarem zapomniał uzupełnić swoich zapasów suszonego mięsa. Starając się o tym nie myśleć zajął się zmianą swojego wyglądu. Młodzieniec nie zamierzał korzystać z usług Emerahl. Na zmianę wyglądu miał własny sposób.
Zdjął torbę, położył ją na ziemi i wyjął z niej skrzyneczkę, która szerokością i długością zbliżona była do długości jego przedramion. Głębokość skrzyneczki porównywalna była do rozmiaru jego dłoni.



Skrzyneczka podzielona była na dwie większe przegródki. W jednej znajdowało się coś, co do złudzenia przypominało różnej długości, męski zarost. W drugiej przegródce, dodatkowo podzielonej na mniejsze umieszczone były słoiczki z różnego rodzaju substancjami służącymi do zmiany odcienia skóry. Na spodzie wieka przymocowane niewielkimi gwoździami tkwiło lustro zasłaniające jakieś dwie trzecie powierzchni wieka.
Młodzieniec nie zastanawiał się nad wyborem akcesoria. Średniej długości broda i wąsy ciut ciemniejsze niż jego naturalne włosy. Do tego wybrał słoiczek wypełniony czarnym płynem.
Sevrin wylał trochę płynu na dłonie i dokładnie wtarł w skórę. Proces ten powtarzał dopóki całe jego ciało widoczne dla innych nie było nasmarowane. Później przy pomocy mazi z innego słoiczka przymocował do twarzy wąsy i brodę. Na koniec zdjął z siebie płaszcz, poszczępił jego krawędzie i na wpół odciął, na wpół oderwał kawałek materiału, którym przewiązał sobie lewe oko. Dzieła dopełnił dość podniszczony teraz płaszcz z kapturem zarzuconym na twarz.

xxxxxxxxxx

Miasto zamajaczyło na horyzoncie. Sevrin nie był jednak z tego powodu szczególnie uradowany. Znów musiał zrezygnować z poczucia wolności, jakie miał podczas jazdy. Na domiar złego w miarę równy teren zaczynały zastępować wzgórza. Najemnik wiedział, że Narwaniec nienawidził podróżować przez taką okolicę. Młodzieniec doskonale rozumiał swojego wierzchowca. Im bliżej gór tym mniej swobodnej jazdy. Trzeba było bardziej patrzeć pod kopyta. Każdy kolejny krok mógłby być tym ostatnim. Zbyt dużo ograniczeń i za mało swobody.
- I co przyjacielu. Jesteś gotowy na podróż przez góry? – Sevrin nachylił się nad łbem Narwańca.
Zwierzak prychnął obrażony. Nie podobało mu się, że jego pan wątpi w jego możliwości.
- Dobry konik – mężczyzna poklepał konia po szyi. – Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.

Drużyna zatrzymała się na rozdrożu. Irial wydał polecenia. Pozostało się tylko do nich dostosować. Narwaniec ruszył powoli w stronę północnej bramy.
Płyn użyty w czasie postoju przyniósł efekty. Skóra Sevrina znacząco pociemniała i kontrastowała z jasnym owłosieniem młodzieńca.
Mężczyzna wyprostował się w siodle. Chciał by jego wygląd odstraszał wszelkie ciekawskie spojrzenia.

Kolejny postój w karczmie. Kolejne ograniczenia. Sevrin starał się być na nie zobojętniały, lecz dusza wolnego samotnika w dalszym ciągu walczyła o prym.
Na szczęście nie musiał długo siedzieć w karczmie. Mógł pospacerować swobodnie po mieście. A, że przy okazji załatwi parę spraw drużynowych…
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.

Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 26-09-2010 o 08:42.
Karmazyn jest offline