Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2010, 18:04   #11
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Szedłeś kilka kroków za nim, jak mogłeś go zgubić?!- na te słowa niziołek syknął cicho i z irytacją.- Musiałem wracać, by ratować twój zadek.
Wyglądało że maluch jest równie wściekły co półork, jeśli nawet nie bardziej. Bo podczas poszukiwania drogi mruczał.- Nie mogę na raz niańczyć i pilnować pleców obu wam jednocześnie.
Wskazał palcem na świątynię. –Ale wiem gdzie się kieruje. Gdy widzi podobne ruiny, zawsze mu odbija. Bogowie wiedzą tylko, czemu.
Była to nieciekawa perspektywa dla półorka. Bo gdy on patrzył na świątynię, to szmery w jego głowie przybierały na sile. Im bliżej podchodzili, tym bardziej.
A podchodzili dość szybko, mając na uwadze, że to co ich ściga, wkrótce uwolni się z plączonożnego worka. I przyjdzie za Ur’Thogiem po zapachu krwi.
Na szczęście gobliny w przyświątynnych zabudowaniach nie przykładały się do pilnowania, podobnie jak wilki i worgi. Także to że zachodzili gobliński obóz, tak by wiatr wiał od obozu w ich stronę, pomagało.

Dwójce awanturników udało się dotrzeć, do świątyni i po chwili wyszukali miejsce w którym zawaliła się ściana i część dachu świątyni. Idealne miejsce, by niepostrzeżenie dostać się do środka świątyni.
Co niekoniecznie się półorkowi, podobało...szept narastał.
A zdobienia świątyni ciężko uznać było za przyjazne...


Ur’Thog był półorkiem wychowanym w orczym klanie. Tortury, rytualne ofiary ku czci Gruumsha nie były dla niego niczym niezwykłym. Ale obrazy na niektórych reliefach przerażały nawet jego. Wyjmowanie mózgu z czaszki żyjącego humanoida, rozcinanie trzewi i wsadzanie do nich jakichś węży. Thog nie potrafił sobie wyobrazić, że coś takiego można zrobić żyjącej istocie.
- Paskudne miejsce...co oni tu czcili. Demony?- syknął w irytacji Greenbo.
Wędrując korytarzem niziołek i półork dotarli do drzwi...kilku masywnych drzwi, po parze na po każdej stronie korytarza.
- Dobra...ja sprawdzę te po prawej, ty te po lewej. Im szybciej znajdziemy Dariosa, tym lepiej dla nas.- zadecydował Greenbo i otworzył drzwi do pierwszej komnaty.
A półork postąpił podobnie ze swoimi...I stanął oko w oko, z drugim najbardziej pożądanym widokiem dla poszukiwacza przygód.. Bo za pierwszy uważa się nagą i ładną księżniczkę przykuta łańcuchami do ściany. Na ziemi leżały rozsypane monety...złote, o ile półork nie pomylił się w ocenie kruszcu, drugi najbardziej pożądany widok dla poszukiwacza przygód.


Ale każdy skarb ma swojego strażnika...ten też miał. Węża...teoretycznie.


Bo ten długi na dwa i pół metra wąż, nie miał łusek, oczu, za to jego oślizgłą skórę pokrywał śluz. I chyba ten brak oczu mu nie przeszkadzał , bo syczał w kierunku półorka, prezentując garnitur ostrych jak sztylety ząbków.


Po mijając wejście, którym wszedł półork, nie było z tej komnaty innego wyjścia. Pomijając rozsypane monety, komnata była pusta. Nie było tu żadnych mebli i innych przedmiotów. Prawie nie było. Bo wąż chyba na czymś leżał.
A Ur'Thoga bolał łeb od narastającego szumu w głowie, oraz bok ze śladami ran po demonicznym goblinie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-09-2010 o 19:41. Powód: poprawki
abishai jest offline