Latanie na plecach demona okazało się fajne chociaż trzymanie za te kilofy wbite w plecy wroga było męczące i później bolesne. Gdy potwór legł, krasnolud długo nie mógł opanować drżenia rąk, ale po jakimś czasie to ustąpiło.
Jeszcze później podszedł do wszystkich Hans i zaczął swój wywód o lesie. Kolgrima nie bardzo interesowało jak niebezpieczny jest ten las gdyż czyścił swoje kilofy. Po chwili towarzysz skończył przemowę a krasnolud z pokazowym wręcz rozmachem rozbił jedną ze skał, a następnie sam zaczął mówić:
- Walczyłem już w lesie i będę walczyć jeśli przyjdzie taka potrzeba. Ja nie czuję żadnej mocy w tym lesie, bo też i nie jestem w tym... wyszkolony - Trudne słowo jakoś przeszło przez gardło krasnoluda. - Ale jeśli jest tam jakaś moc, która kusi to myślę, że powinniśmy to sprawdzić. W imię tego... no honoru i możliwego łupu.
Skończył i rzucił na koniec:
- Aha, byłbym zapomniał.
Podszedł i wprawiając w osłupienie innych przeszukał truchło demona.
- Nic do użycia dla krasnoluda. Nawet żadnej kartki dla magów... |