Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2010, 19:52   #107
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Sprawny z barda był sprzedawca. Laure rozpływał się nad walorami magicznego płaszcza który nabył, oferującego swemu właścicielowi wiele wygód w podróży. Do nich zaliczył cudowny posiłek i napój wyciągany z kieszeni na zawołanie właściciela, acz trzy razy dziennie nie więcej; suchość wielką nawet w wielką słotę i transformacje przecudną w niewielkich gabarytów namiot. Fakt był faktem, że prowiant na drogę zajmował sporo miejsca, mógł zmoknąć po drodze a i gorącej herbaty z tobołka nie uświadczysz. Iulus uległ więc pokusie i takiż sam Magiczny Płaszcz Podróżny nabył.

Potem zaś przeliczył grosz do grosza i z lekkim smutkiem zdecydował się na zakupy w świątyni Ilmatera zamiast wyekwipować się w magiczny miecz lub tarczę. Po drodze w myślach toczył dysputę sam ze sobą nie wiedząc czy li dobrze zrobił i nie wymienił przysłowiowej siekierki na płaszczyk. Rozmyślania te wszak przerwała świątynia Pana Poranka, która - Iulus mógłby przysiąc - wyrosła nagle jak z pod ziemi. Od jednego z kręcących się przy wejściu braci, Manorian zasięgnął języka i już po chwili wędrował spokojną boczną nawą w stronę pomieszczeń gdzie kapłani sprzedawali swoje dobra. Tamże po krótkiej wymianie uprzejmości z chuderlawym braciszkiem Iulus z namaszczeniem zajął się wyborem zwojów tkniętych łaską przez bogów. Zakupiwszy ich spore naręcze dodał do wszystkiego jeszcze niewielkie żelazne kropidło, które lepiej nadawało się do walki chłoszcząc nieumarłych święconą woda, niźli typowa buteleczka w jakiej uświęcony płyn przechowywano. Przy okazji zastanowił się mocno nad zakupem jednej z oświeconych różdżek, lecz szybki rozrachunek z własną kiesą powstrzymał go od rozrzutności. Dołożył za to kilka zwojów, które mogły tchnąc w jego miecz magiczną aurę, co pomagało wielce w walce ze jawami i upiorami. Po tym poprosił o sumę i bez żalu rozstał się z pieniędzmi wiedząc, iż ku większemu dobru nabyte utensylia służyć będą. Złożył również datek, ku wielkiej radości anorektycznego akolity, w wysokości dwóch złotych monet i wyszedł z sklepowej celi. Rad z zakupu i pewien własnego wyboru ruszył w drogę powrotną do karczmy w której się zatrzymali.

***

Gdy nadeszła godzina wyprawy Manorian odziany w swój podróżny płaszcz narzucony na kolczugę, ruszył na spotkanie paladyna. O brzasku oczywiście oddał swe modlitwy ku obliczu Tyra sprawiedliwego i spakowawszy cały swój dobytek, zarzucił toboły na szeroki grzbiet swego wałacha. Chimera jak to zwykle przy śniadaniu bywał chimeryczny - stąd i jego przydomek - gryzł uzdę, przebierał nerwowo kopytami i prychał. Jednak przygotowania przebiegły w miarę sprawnie i Iulus o czasie stanął na placu wśród towarzyszy i... rycerzy Sir Silvercrossbowa? Manorian zachłysnął się powietrzem wpatrując się w dziesiątkę łotrów, którzy klęli, smarkali, kaszleli i wreszcie śmierdzieli tłocząc się wkoło paladyna. Iulus przetarł czoło starając się ukryć zdziwienie i pędem prawie zbliżył się do Raydgasta, wcześniej jeno lejce Chimery podając stojącemu obok Helfdanowi z cichą prośbą o minute opieki nad wałachem.

- Jeśli mogę prosić na słowo... - kapłan odciągnął paladyna od zastępu zbirów, wiedząc iż wszelkie sprawy z dowódcą, które źle na morale wojska wpłynąć by mogły należało załatwić na uboczu. Gdy się oddalili kawałek rzekł szeptem. - Na rany Tyra co to ma znaczyć? Cóż to za zbieranina? Cny Raydgaście masz pod wodzą oddział karny liczący na odkupienie? Bo inszej zrozumieć stawioną tu bandę mi nie idzie. Czy Zakon Thorma rycerzami żadnymi już nie dysponuje by ich wysłać przeciw Wrogu? Czy po prostu bagatelizuje sprawę, śląc tylko w pościg za Stickiem - to? - spojrzał na dziesięciu mężczyzn żywcem chyba wyciągniętych z mordowni lub więziennej celi. Przez chwilę zatrzymał wzrok na kobiecie kryjącej oblicze pod obszernym kapturem, lecz szybko wrócił do paladyna
- Myślisz, że dadzą radę, jeśli czeka nas coś więcej niż walka z bardem?

Nie mógł wprost uwierzyć, iż przyjdzie im podróżować z tymi typkami spod ciemnej gwiazdy. Jednak rozumiał problem Thormitów z orkami i konieczność wysłania rycerstwa na front. Jednak miał nadzieję, że Sir Thunderdrugon bardziej się przejmie potencjalnym zagrożeniem jakie stanowił Stick. Z drugiej jednak strony sam Iulus z Marchii wyruszał samotnie, pędząc bardziej za mrzonką niźli konkretnym problemem. Westchnął więc smutno i skinąwszy głową Raydgastowi mruknął:
- Ruszajmy więc i niechaj Tyr i Thorm mają nas w opiece...

***

Droga byłą mu ponurą. Rubaszne dowcipy, śmiechy i pijaństwo toczyły niczym choroba towarzyszących im najemników. Przy tym tłocząca się w żyłach huć dawały co jakiś czas znać o sobie i to raczej w odmienny od Helfdanowego biadolenia o więdnącej kuśce sposób.
Raz był to napad na czarodziejkę, ta co prawda poradziła sobie bez problemu z niedoszłym gwałcicielem i Manorian w duchu przyznał iż i tak postąpiła łaskawie odmrażając mu rękę zamiast ptaszka
Drugi jednak raz był bardziej niebezpieczny i widać ostrzeżenie o kastracji przez paladyna nic nie dały. Szczęściem łotrów powstrzymano nim do gwałtu na przejezdnej handlarki nie doszło. Rozrachunku jednak trzeba było dokonać i w opinii kapłana paladyn nawet łagodnie z dwójką jebaków się obszedł. Manorian postanowił jednak dołożyć od siebie trzy grosze.

- Wysłuchacie teraz słów moich - gruchnął stając w strzemionach gdy skończyło się wymierzanie kary. - Siadajcie na zadkach i zawrzyjcie gęby, a uszy swe i umysły otwórzcie choć na chwilę na to co Wam powiem!
Czy którykolwiek z Was posiadał kiedy co, lub kogo co go miłował, potrzebował lub lubił choć tak że strata tego kogoś lub czegoś wielce mu była niemiłą? Czy choć jeden z Was był w posiadaniu rzeczy takowe, której nikomu by nigdy nie oddał? - żaden z nich jednak nie odezwał się, większość za to patrzyła na niego z niechęcią.
- Gotów jestem postawić na to i 10 złocisz, że tak - podjął kapłan, dostosowując język do słuchaczy. - Wyobraźcie sobie więc, że ktoś li Wam ten przedmiot ulubiony, tą osobę ukochaną zabierze gwałtem - ograbi Was przeto z posiadania tej rzeczy jedynej, z dzielenia łoża z tą miłą, czy choćby zostawi na trakcie w samej koszuli na grzbiecie bez miecza i grosza przy duszy. Co byście chcieli temu onemu co Wam to zabrał zrobić? Zajebać! powiecie, urwać mu jaja, wyrwać język i patrzeć jak wiję się w kałuży własnej juchy!
No to teraz wyobraźcie sobie, żeście ten chuj co zabrał, zgwałcił i pozbawił najmilszego. Że was chcą wybatożyć teraz cni mężowie i pasy z was drzeć. Miła to perspektywa? Pewno i nie. Ale kara za przewinę być powinna zgodzicie się? Tako i Tyr ludzkości ongiś rzekł: "nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe, bo wiedz że i kara spotkać Cię może za podniesienie ręki na brata"
PRAWO! - krzyknął - jest po to by chronić nas wszystkich! Ciebie i ciebie i was wszystkich - wskazała najpierw na dwóch niedoszłych gwałcicieli - w myśl zasad, których złamanie wiąże się z karą. Takie skonstruowany jest wszechświat. Gdy kto na tym padole grzeszy, morduje i gwałci - do piekielnych Otchłani trafi i na jego wnętrznościach demony ucztować będą! Jego dusza po wieki wieków cierpieć będzie katusze ogniem smagana i na męki wśród szyderstw diabłów wleczona. Nim więc na drugi raz chuć wam zmysły przyćmiewać zacznie niechajże wizja kary, choćby tej co tutaj dziś wymierzona została w Was zagości. Niech śmiech diabłów Wam się przypomni - usiadł w siodle kończąc głosem złowrogim. - A jeśli ciało Wasze rany odniesie w tym kraju dalekim i niebezpiecznym niechże się, który zastanowi czy jaki sługa Boży zechce łaski uleczenia mu udzielić, zamiast dać zdechnąć jak psu w kałuży juchy!

***

Wiele więcej zrobić nie mógł. Czuł, ze dusze ich utracone na wieki smażyć się w otchłaniach będą stajać się karmą dla wszetecznych demonów. Sam jednak wiedział, iż jego obowiązkiem było ludzi wspomagać i żadnemu z nich swych modlitw nie odmówi. Mimo to wieczorem zdjął hełm i zbroje dopiero namiot zasznurowawszy a i miecz pod ręką miał kładąc się na spoczynek. Wielu z nich zapewne chętnie zatopiło by sztylet w jego plecach, Iulus nie chciał więc dać im tej satysfakcji. Kolejnego ranka też pokazał im się w kolczudze i hełmie jak do walki przysposobion. Odwrócony do słonecznej tarczy padł na kolana i wbijając miecz przed siebie zanucił:
- Oto miecz mój Panie
Niechajże wola Twoja
prowadzi moje zbrojne ramie
oszczędzi każdego woja
któren w Twym imieniu
walczyć u mego boku będzie
Oto miecz mój, wznoszę go w Twoim imieniu Tyrze Sprawiedliwy, Boże Okaleczony. Oddaje Ci me ostrze byś mógł zgubę na grzeszników, którzy praw Twych nie przestrzegają sprowadzić. Dysponuj mną wedle swojej woli i niechajże zapanuje Boska Sprawiedliwość.

Wstał wyrywając miecz z ziemi i spojrzał na obozowisko zimnym wzrokiem. Chwile później już pakował swój dobytek, sposobiąc się do dalszej podróży.

***

Z ulgą przywitał widok Sielskiego Sioła. Po podróży w parszywym towarzystwie łotrów czuł, iż wkracza do cichej, spokojnej domeny. Z radością zostawiał choć na chwilę rozwrzeszczaną i rozbuchaną hałastrę za murami miasta. Rozsiedli się w "Puchatym Niedźwiedziu" i z lubością zatopili się w ferii zapachów i smaków serwowanych przez tutejsza kuchnie.

Manorian raczył się mięsiwem gdy akurat Alehandra postanowiła okazać trochę zainteresowania wyprawą i swoim pracodawcą. Jednak trwało to krótko i maginię jak się pojawiła tak zniknęła zostawiając za sobą zdziwione gęby czwórki towarzyszy.

- No cóż względem morale wśród tych łotrów pewno racji ma i trochę. Swoją droga skoro bard nasz w tą stronę się udawał a i za poszukiwacza wiedzy uchodzi, duże prawdopodobieństw, iż do tejże wieży się mógł udać skoro Urgulową ona była. - mówił cicho jakby bojąc się, że zburzy sielskość miasteczka samym wymawianiem imienia nekromanty. Miał też złe przeczucia względem tego miejsca, skoro było on zapewne początkiem potęgi Urgula i jego mrocznej krucjaty przeciwko Królestwu. Spróbował jednak zdławić swe obawy i podjął szybko. - Chętnie zbadam jego siedliszcze, możesz mnie do tej drużyny zaliczyć Raydgaście.

Nie wybaczyłby sobie też, gdyby zaniechał misji ze względu na strach i co gorsza do zguby paladyna się przyczynił. Czuł, że cokolwiek kryje się w wieży musi się z tym zmierzyć.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 25-09-2010 o 21:42. Powód: orty i inne straszydła
Nightcrawler jest offline