Tak jak przypuszczał Saverock, magowie ruszyli na pomoc towarzyszom obleganym przez nieumarłych. Nie było to dla niego nic dziwnego. Przecież nie można zostawić towarzyszy w potrzebie. Przyszykował się do podróży i ruszył razem z pozostałymi magami i ich golemami. Gdy dostrzegł zamek, niezbyt spodobało mu się to co widział. Najbardziej martwiły go te namioty wokół zamku. Było ich bardzo dużo. Mogą być małe problemy w walce z przeciwnikami. Gdy dotarli do spalonego miasta, Van Drake zaczął dokładnie rozglądać się dookoła. Jedyne co tu było to zgliszcza i kamienny budynek z wieżą. Była noc, więc musieli się zatrzymać. Mieli też trochę czasu, aby ustalić co zrobią. Zgadzał się ze słowami Ivana. Przecież to są nieumarli, więc nie ma co bawić się w honorowe zagrywki. Po chwili rzekł do wszystkich. -Moim zdaniem najlepiej będzie ich zaskoczyć i wybić w pień. Oczywiście jeśli ktoś ma lepszy pomysł, to chętnie go wysłucham.-
Spojrzał na Hrodgara i spytał. -Wszystko w porządku? Chyba nie czeka nas tu jaką niemiła niespodzianka?-
Poprawił kapelusz i czekając na to co powiedzą inni, wziął do ręki jeden z pistoletów "Błękitną Róże". Dopóki nie wykonają powierzonego im zadanie, to często będzie jej używał. Wyjął mała chustkę i zaczął czyścić pistolet. Po chwili robił to samo z "Czarnym Płomieniem". |