Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2010, 14:49   #21
 
Hrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Hrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodze
Mag podczas walki z hordami plugastwa,pomimo skupienia na ataku jego myśl zaprzątały pytanie: Czemu akurat zaatakowali miasto w którym stacjonują magowie mający za zadanie zniszczyć ich przywódce?!
Myślenie to przerwał gwałtowny huk, jaki rozległ się po tym jak jeden z golemów wypalił ze swego działa. Z racji swego sędziwego wieku od kontrolowania golema trochę zaczynała go bolec głowa... Na szczęście walka zakończyła się prawie tak szybko jak się zaczęła. Po zakończonym pojedynku tak jak wszyscy magowie udał się wraz z nimi do gospody.
Otrzepał szaty,pogładzi się po brodzie, zdjął kapelusz i odłożywszy go na stół rozsiadł się wygodnie na drewnianym stołku. Jestem Hrodgar. Powiedział krotko i ozięble do dwóch magów którzy przybyli w czasie zmagań z plugastwem. Po wypiciu kilku kufli znanego im dobrze trunku spostrzegli ze do gospody wchodzi posłaniec. Odziany w szlachecki kontusz i czapkę z piórem stanął przed nimi rozwiną zwój i począł czytać :
- Witajcie mości panowie. Przywożę list od pułkownika Artura o tym, że zbliża się tu podjazd wroga, lecz jak zauważyłem już panowie się z nim rozprawiliście. Proszę, o to list.
WALKA!!! pomyślał sędziwy mag. Na sama myśl o tym ze przyjdzie mu zmierzyć się z plugastwem aż dygnął z podniecenia na krześle. Wyruszamy z pomocą! Mości panowie nie godzi się zostawić pobratymców w tak nieszczęsnej sytuacji! Po tych słowach wstał,wziął kapelusz, a zakładając go na głowę zakrył tym samym swoja łysinę i poszedł pakować się na nadchodzącą wyprawę.
 
Hrod jest offline  
Stary 24-09-2010, 00:13   #22
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Magowie ostatecznie postanowili najpierw ruszyć zamkowi na odsiecz. Ostatecznie przecież nie było po ich stronie żadnych strat. Po krótkim odpoczynku w karczmie w końcu wyruszyli. Wyjeżdżając na świeżych koniach widzieli jak dopalają się truchła ich wrogów przed wsią. Golemy podążały za nimi niczym niemi strażnicy. Na trakcie nie było nikogo, jedynie odgłosy lasu i silniki golemów miażdżyły ciszę tutaj panującą. Podróż przebiegała szybko i sprawnie. Wieczorem magowie widzieli już w oddali zarys zamku. Ziemia wokół niego była wykarczowana, czarna, jakby martwa. On sam znajdował się na wzgórzu, z jednej strony otoczony klifem, z pozostałych zaś łagodnym podejściem. Na horyzoncie malowały się namioty, kręciły się jakieś postacie. Im bliżej magowie byli wsi pod zamkiem, tym drzewa bardziej ograniczały widok. W końcu korony drzew całkowicie zakryły widok na samotny zamek. W końcu podróżników zastała noc. Gwiazdy jasno świeciły na niebie, księżyc dawał dużo światła. Z oddali dobiegały odgłosy z obozowiska, huki wystrzałów. Wreszcie magowie dojechali do opustoszałej wioski, a raczej tego, co z wioski zostało. Nie było tu domów, a jedynie zgliszcza. W centrum stał jedyny murowany budynek, który nie spłonął. Zwieńczony wysoką wieżą dom, w którym zapewne mieszkał rządca. Z niego mógł roztaczać się widok na zamek lub na obozowisko, lecz Hrodgar wyczuł jakąś dziwną energię w pobliżu.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 25-09-2010, 09:37   #23
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Ivan kiwnął tylko głową, zgadzając się z resztą magów, aby udzielić pomocy obleganemu miastu. Mimo iż mieli ważne zadanie do wykonania, żaden z towarzyszy nie był w stanie zostawić obrońców miasta na pastwę hord nieumarłych. Kompani szybko zebrali cały swój dobytek, załadowali juki na konie i ruszyli, a w raz z nimi ich ogromne machiny bojowe.
Droga, którą przemierzali okazała się na szczęście pusta. Ani jednego nieumarłego czy innego stworzenia, które mogło spowolnić ich marsz. Ivanow jechał w milczeniu, pogrążony we własnych myślach.

Cel swojej podróży ujrzeli wieczorem. W oddali majaczył zamek, a na jego przedpolu liczne namioty i obozowiska, z pewnością należące do przeciwnika. Noc była bardzo jasna, za sprawą księżyca i gwiazd. Nie było to pomocne dla grupy magów i ich golemów. Wjechali do spalonego miasta. Po za zgliszczami, pozostał tylko murowany dom z wieżą, którego ogień nie był w stanie spalić. Mag nie zastanawiał się, kto w nim mieszkał, zastanawiał się, czy nie będzie źródłem zagrożenia dla drużyny.
-Mości panowie, czy pomysł jakiś posiada któryś z was? Frontalny atak niechybnie honorowy, jednak niezbyt skuteczny może być dla grupy naszej. Jakieś propozycje?- spytał, widząc zamyśloną twarz Hrodgara, rozglądającego się w około.
 
daamian87 jest offline  
Stary 26-09-2010, 18:26   #24
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Tak jak przypuszczał Saverock, magowie ruszyli na pomoc towarzyszom obleganym przez nieumarłych. Nie było to dla niego nic dziwnego. Przecież nie można zostawić towarzyszy w potrzebie. Przyszykował się do podróży i ruszył razem z pozostałymi magami i ich golemami. Gdy dostrzegł zamek, niezbyt spodobało mu się to co widział. Najbardziej martwiły go te namioty wokół zamku. Było ich bardzo dużo. Mogą być małe problemy w walce z przeciwnikami. Gdy dotarli do spalonego miasta, Van Drake zaczął dokładnie rozglądać się dookoła. Jedyne co tu było to zgliszcza i kamienny budynek z wieżą. Była noc, więc musieli się zatrzymać. Mieli też trochę czasu, aby ustalić co zrobią. Zgadzał się ze słowami Ivana. Przecież to są nieumarli, więc nie ma co bawić się w honorowe zagrywki. Po chwili rzekł do wszystkich.
-Moim zdaniem najlepiej będzie ich zaskoczyć i wybić w pień. Oczywiście jeśli ktoś ma lepszy pomysł, to chętnie go wysłucham.-
Spojrzał na Hrodgara i spytał.
-Wszystko w porządku? Chyba nie czeka nas tu jaką niemiła niespodzianka?-
Poprawił kapelusz i czekając na to co powiedzą inni, wziął do ręki jeden z pistoletów "Błękitną Róże". Dopóki nie wykonają powierzonego im zadanie, to często będzie jej używał. Wyjął mała chustkę i zaczął czyścić pistolet. Po chwili robił to samo z "Czarnym Płomieniem".
 
Saverock jest offline  
Stary 27-09-2010, 17:12   #25
 
Hrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Hrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodze
Wspólnie podjętą decyzją wyruszyli wiec pod oblężony zamek. Hrodgar spakował rzeczy,ale chwile jeszcze posiedział rozmyślając nad tym co może ich czekać w zamku:
Czy to nie jest aby zasadzka urządzona przez Dimitra? Co jeśli któryś z nas zginie...?!
Myśli trawiły jego głowę niczym wilki świeżo upolowane mięso.Gdyby nie dźwięk dochodzący zza karczmy gdzie magowie pakowali swoje rzeczy na konie,zapewne dalej siedziałby i tak rozmyślał. Kiedy wyjeżdżali Hrod poczuł zapach palonych truchieł nieumarłych..o tak ten zapach znał bardzo dobrze,wiele razy po bitwach nasycał się nim czując dumę ale jednocześnie wiedział ze to dopiero malutki zalążek armii plugawego nekromanty,i jeszcze wiele czasu minie nim uda się go pokonać.Droga przebiegała im spokojnie,żadnych demonów,nieumarłych czy tez innych dzikich stworzeń pragnących wyrwać im serce.Można powiedzieć że podroż przebiegła im aż ZA spokojnie,jakby spokój wyprawy poprzedzał jakaś bitwę bądź inna krwawa jatkę.Niezręczną cisze podczas podroży przerywał jedynie odgłosy silników golemów. Gdy dojechali sędziwy mag nie mógł uwierzyć w to co okazało się jego oczom. Czarna ziemia,spalone domy, widać było ze przetoczyła się tu zaraza. Jedyne co przetrwało to murowana wieża której nie dało się spalić. Jednak jakaś dziwna energia doprowadzała Hrodgara do szalu. To było coś jakby czyste zło oplatało ich z każdej strony, jakby mroczna energia chciała wedrzeć się w ich ciała i przejąc nad nimi kontrole
- Panowie coś tu jest nie tak,zdaje mi się ze nie będzie to zwykła bitwa,ta energia wokoło...to miejsce...musiałem wam to powiedzieć bo sam dokładnie nie wiem z czym mamy do czynienia ani z jakimi niemiłymi niespodziankami przyjdzie nam się zmierzyć.Saverocku przykro mi ale muszę cie rozczarować. Po tych słowach zsiadł z konia i począł przygotowywać się go noclegu.
 

Ostatnio edytowane przez Hrod : 27-09-2010 o 21:06.
Hrod jest offline  
Stary 30-09-2010, 23:01   #26
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Magowie ostatecznie rozbili pod wsią obozowisko. Każdy z nich w jukach znalazł śpiwory, hubki, krzesiwa i wszystko co potrzebne było do rozbicia obozu. Gdy tylko jeden z nich przyniósł jakieś drwa rozpalono niewielkie ognisko, które było na pewno niewidoczne dla wroga. Siedząc tak i rozprawiając nad planami dalszymi, w błogiej ciszy nikt nie zauważył pewnej rzeczy, jaka mogła być kluczowa dla sprawy. Na wierzy głównego budynku we wsi błysnęło się jakieś światełko. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, lecz mogło uratować lub odebrać życie. W dosłownie następnej sekundzie huknął wystrzał i w obozowisku zawrzało. Golemy były wyłączone, przez co magowie pochowali się za drzewa. Postawieni zostali przed ogromnym wyborem. Włączenie golemów oznaczało narażenie się na wykrycie i trwało około dwóch minut, z drugiej strony jednak wobec zbrojnej kupy - nawet chłopstwa - byli bezbronni. Tym czasem głowę Hrodgara zakrzątnęła zupełnie nowa myśl. Wyczuł pod zamkiem, w obozie oblegających drżenie mocy. Saverock też je wyczuł, lecz słabsze. Jego uwaga zwrócona była teraz ku wierzy, lecz nie wyczuwał stamtąd energii jaką emanują ich wrogowie - nieumarli.

W tym całym zamieszaniu nikt nie zauważył jednego. Kogoś brakowało. Jednak przez fakt, że w biegu praktycznie zgaszono ognisko było niezwykle ciemno. Nagle rozległ się głos
- Ktoś cie wy ? Żywi czy martwi, gadać prędko bo będziem strzelać! - głos był ewidentnie ludzki, czysty, lecz zachrypnięty. Należał do starego rządcy tej wsi, którego magowie nie mogli teraz dostrzec. Nie zdawali sobie też sprawy, że w zgliszczach wsi znajduje się kilkunastu ludzi zbrojnych w rusznice i arkebuzery gotowe do strzału. Nagle Ivan zauważył coś strasznego. Obok niego leżał Terry, z dziurą w brzuchu jak po strzale z bardzo bliska. Krwawił obficie, na wpół nieprzytomny zakrywał ranę rękoma.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 04-10-2010, 11:41   #27
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Ivanowi nie podobał się pomysł rozbijania obozu tak blisko armii nieumarłych, wiedział jednak, że lepszego miejsca nie znajdą. Szybko rozłożyli swoje rzeczy, golemy wyłączyli. Noc mogła przynieść atak nieumarłych, jednak grupa magów liczyła się z taką ewentualnością i była na to przygotowana. Ognisko płonęło żywo, dając miłe ciepło.
Ivanov siedział na swoim posłaniu, wpatrując się w wesoło skaczące po kawałkach drewna płomienie. Myślał nad dokonanymi wyborami. Nie był pewien, czy dobrze postąpił. Nie był pewien czy... W tym momencie coś huknęło. Wystrzał. Towarzysze rzucili się, szukając osłony przed strzelcem, który zapewne znajdował się na wieży. Drzewa pozwoliły magom na schowanie się przed strzelcem. Po chwili usłyszeli krzyk kogoś z wieży.
- Ktoś cie wy ? Żywi czy martwi, gadać prędko bo będziem strzelać! -
-Spokojnie, żywi jesteśmy. Na znak dobrej woli naszej wyjdę za chwilę na widok, daj waść tylko słowo iż strzelać nie będziesz. Ręce wysoko w górę uniosę, abyś widział że złego nic zamiaru uczynić nie mam. Zgadzasz się waść?- odkrzyknął Ivanov. Skoro mówili i to z sensem, nie było prawdopodobne, żeby byli to nieumarli.
Po chwili czarodziej zobaczył coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Obok leżał Terry. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie ogromna rana w brzuchu. Mężczyzna, półprzytomny, zakrywał rękoma ranę, a spomiędzy palców wyciekała krew.
-Mości panowie, szybko róbmy coś! Towarzysz nasz, Terry, ranny został! Stan jego na ciężki oceniam!- krzyknął w stronę towarzyszy, schowanych za drzewami.
 
daamian87 jest offline  
Stary 04-10-2010, 19:29   #28
 
Hrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Hrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodze
Magowie rozbili obóz. Mieli ze sobą wszystko co potrzebne. Golemy były wyłączone. Po rozbiciu namiotu Hrodgar przemęczony droga odrazu położył się spać. Śniły mu się rodzinne strony zaatakowane przez armie Dymitra...jego matka i ojciec który zginął w walce z liszem broniąc rodziny. Sceny z dzieciństwa przebiegały mu w głowie szybciej niż błyskawica. Trwał by tak w błogim śnie gdyby nie wielki huk po którym wszyscy zerwali się i schowali za drzewa. Wtedy usłyszał ;
- Ktoś cie wy ? Żywi czy martwi, gadać prędko bo będziem strzelać!
Magowie myśleli nad szybkim rozwiązaniem sytuacji ale dopiero bo dłuższej przerwie Ivan począł rozmowę do oponenta krzycząc ; -Spokojnie, żywi jesteśmy. Na znak dobrej woli naszej wyjdę za chwilę na widok, daj waść tylko słowo iż strzelać nie będziesz. Ręce wysoko w górę uniosę, abyś widział że złego nic zamiaru uczynić nie mam. Zgadzasz się waść?
Po tych słowach Hrod zaczął rozglądać się czy któregoś z jego kompanów nie trafił pocisk który mógłby być przyczyna tego huku. I wtedy zobaczył straszna scenę. Na ziemi leżał Tery z dziura w brzuchu a ręce cale miał we krwi! Mag już nie baczył na to czy zostanie także postrzelony czy nie. Teraz liczyło się tylko dla niego żeby pomoc kompanowi. Podbiegł to Terego i krzyknął:
- Tery przyjacielu! Nie martw się będzie dobrze! Sprowadzę pomoc!
Lecz w jego oczach nie było już życia.
 
Hrod jest offline  
Stary 05-10-2010, 19:33   #29
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Słysząc odpowiedź Hrodgara, westchnął cicho i nic nie powiedział. Jakoś specjalnie nie zdziwiło go to co usłyszał. Nieumarli blisko, więc coś musi być nie tak. Przysiadł blisko ogniska i patrzył się po prostu w tańczące płomienie. Zwykle pozwalało mu to zapomnieć o wszystkim i tym razem też tak było. Prawie zapomniał, że nieumarli są blisko i w każdej chwili mogą zaatakować magów. Już chciał pójść spać, aby odpocząć po podróży, ale gdy tylko się położył, usłyszał huk wystrzału. Razem z innymi, zerwał się natychmiastowo i ukrył za drzewami. Nic lepszego zrobić nie mogli. Przecież nikt nie zostałby na otwartej przestrzeni, gdzie jest łatwym celem. Gdy Saverock schował się już za drzewem położył dłonie na swoich pistoletach, ale jeszcze ich nie wyciągał. Dobrze zrobił, bo po chwili odezwał się jakiś ludzki głos. Lepsze to niż denerwująca cisza. Jednak wolał się nie wychylać, bo przypadkiem ktoś by do niego strzelił, a tego nie chciał. Zobaczył jak Ivan wychodził z podniesionymi rękami. Potem usłyszał, że Terry jest ranny. Przez chwilę wahał się czy wychylić się i narazić na postrzał. Jednak zrobił to co Hrodgar. Podbiegł do rannego. Widząc ranę maga, zamknął na moment oczy. Wiedział, że już nic nie będzie wstanie zrobić. Rozejrzał się dokładnie i próbował dostrzec cokolwiek. Prawą dłoń ciągle trzymał na "Błękitnej Róży", bo wolał być przygotowanym na wszystko i nie chciał zginąć tak jak Terry.
 
Saverock jest offline  
Stary 10-10-2010, 22:10   #30
 
AbduLLachWML's Avatar
 
Reputacja: 1 AbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodze
Od wyjazdu ze wsi Lagann nie odezwał się ani słowem. Pogrążony był we swoich własnych myślach. Droga minęła im szybko, i nie przysporzyła zbytniego problemu. Pogoda była nijaka. Nie padało, ale niebo było zasnute siwymi chmurami. Dzień jak co dzień. Dopiero gdy dojechali w okolice oblężonej twierdzy, a jego oczom ukazały się połacie ziemi zniszczone przez grasujące oddziały oblegających, poczuł jak zmienia się jej wydźwięk. Stała się ciężka i nie do zniesienia. Błękitne niebo zdawało się zasłaniać szarą powłoką chmur, by nie widzieć ogromu zniszczeń, cierpienia i śmierci, jaki stał się dolą tych ziem. Lagann dobrze znał ten widok, ale i tak za każdym razem gdy widział coś takiego, jakaś maleńka cząstka w środku jego serca płonęła niewypowiedzianym gniewem. W nozdrza uderzała mieszanka zapachów spalenizny i śmierci. Zbyt często miał okazję ją czuć w swoim życiu, by zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie.

Wjechali powoli do zniszczonej wsi. Wszystko co z niej pozostało, to fragmenty spalonych belek. Jedynie kamienna wieża pośrodku wsi pozostała niewzruszona. Nie dała się strawić płomieniom, mimo, że miały chrapkę i na nią, co łatwo dało się zauważyć po czarnych, osmalonych ścianach. Lagann nie zwrócił na nią większej uwagi. Milczeniem odpowiedział na rozmowę swoich kompanów, którzy podejmowali decyzję na temat dalszych działań. Gdy Hrodgar postanowił rozbić obóz, nie protestował. Co więcej, postanowił jako pierwszy objąć wartę przy obozowisku. Usiadł pod drzewem w pewnej odległości od głównego obozowiska. Swój miecz dwuręczny oparł o drzewo, natomiast karabin i worek z kulami i prochem trzymał na ziemi, zaraz obok siebie. Noc była dość chłodna, więc ciaśniej owinął się swoją peleryną. Cała ta wyprawa przynosiła wiele wspomnień, z których większość to wciąż tętniące bólem rany. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek uda mu się ich pozbyć, pozbyć się poczucia winny, czy może raczej echa jego największej porażki będą go nawiedzać już do końca. „Jedyna pozytywna rzecz to, że może on nadejść już niedługo... Przynajmniej nie będę musiał się już więcej męczyć.” pomyślał uśmiechając się pod nosem. W tym momencie ciszę nocy przerwał odgłos wystrzału, dobiegający z przeciwnego końca obozowiska, od strony wsi. Zerwał się na równe nogi chwytając karabin w rękę i chowając się za drzewem. Zanim ogarnął sytuację, odezwał się głos. Lagann nie wyłapał wszystkiego i już miał się wychylić, by oddać strzał w kierunku głosu, gdy rzucając okiem zauważył Ivana wychodzącego zza drzewa z rękami podniesionymi do góry. Zobaczył też o wiele, wiele więcej. Tery jako jedyny nie odskoczył od ogniska. Nie mógł odskoczyć, bo to w niego wycelowany był wystrzał. Leżał tam teraz, w szkarłatnej kałuży swojej własnej krwi. Lagann nie słuchał już tego co Ivan miał do powiedzenia. Jego świadomość zapadła się pod swoim własnym ciężarem i pogrążyła się w mrocznych wspomnieniach.

Otworzył oczy. Klęczał na ziemi, pośród zwłok nieumarłych piechurów. Dookoła szalała bitewna zawierucha. Żołnierze królewscy osłaniali swój chaotyczny odwrót. On natomiast nie miał zamiaru się nigdzie ruszać. Klęczał na ziemi szlochając, a na jego kolanach konała ona. Konała przez niego. Bo był skończonym idiotą. Bo nie potrafił się powstrzymać przed bezsensowną brawurą. Bo opuścił powierzone mu stanowisko bojowe. Patrzyła na niego mętnym wzrokiem, z którego uchodziło życie i uśmiechała się. Tego obrazu nienawidził najbardziej. Nie jej brązowych włosów posklejanych purpurową posoką, nie jej munduru splamionego karmazynem krwi uciekającej z jej umęczonego ciała, nie. Najbardziej nienawidził tych, kiedyś soczyście błękitnych, a teraz mętnych oczu i strużki krwi ściekającej z kącika jej uśmiechniętych ust. I tego co wtedy powiedziała. Tego też nie mógł znieść. Jej łamiącego się, chrapliwego głosu mówiącego - I tak będę zawsze cię kochać... - I ten bezwład martwego ciała na jego rękach. Ten wzrok bez życia, wbity w jego twarz. I gniew wzbierający w jego piersi, ręce same składające się do znaków, kryształ w jego wisiorze, emanujący zimnym jak lód błękitem. I warkot jego golema budzącego się do życia za jego plecami. Zamknął oczy i dał się ponieść gniewowi buzującemu w jego sercu.

Z letargu wyrwał go dopiero krzyk Hrotgara. Złożył ręce w serii szybkich gestów i zacisnął pięść na wisiorze wiszącym na jego szyi. „Zbudź się Managarmie!” krzyczały jego myśli. Gniew płonął w nim z niewiarygodną siłą. Poprawił szyszak, przygotował karabin i wyskoczył zza drzewa z krzykiem na ustach. - Jeśli myślicie chłystki i psie syny, że kompanionów mych bez kary stosownej ubijać możecie toście w błędzie! Lagann Gurrensson nie przepuszcza takiej obrazy bez stosownej pomsty! Za kogo wy mnie do cholery uważacie! - Starając się przemykać od drzewa do drzewa, próbował dostać się do swojego, przebudzającego się właśnie, golema.
 
AbduLLachWML jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172