Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2010, 19:59   #19
Gnomer
 
Gnomer's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie cośGnomer ma w sobie coś
Sceneria
Piękno zielonego, tętniącego życiem i wegetacją otoczenia przysłaniało oczywistą brzydotę i szarość ruin. Wszechobecne mchy, trawy i drzewa niezmiennie kojarzyły się Maksymilianowi z odpoczynkiem na łonie natury, z wycieczkami rowerowymi na wieś i z wyjazdami z rodzicami do lasu.
- Jak tu pięknie - wyrwało mu się, gdy podziwiał kolejną obrośniętą zielenią kamienicę.

Te wszystkie idylliczne wspomnienia silnie kontrastowały z doświadczeniami ostatnich dni, gdy natura nie dawała już poczucia spokoju i wyciszenia, gdyż szybkość jej ekspansji uczyniła ją na swój sposób wrogą. Wrogą wszelkim organizmom żywym, mogącym stać się pożywką dla niezatrzymanego i przerażająco szybkiego wzrostu. Wrogą wszelkim konstrukcjom z betonu i stali, które nie mają szans wytrzymać naporu korzeni, wilgoci zatrzymywanej przez mchy i nieubłaganej inwazji mikroskopijnej grzybiczej plechy wciskającej się w najmniejsze pory czy zagłębienia i zamieniające wszystko co przerośnie w próchno.
- I jak obco. To miejsce wygląda jak z Apokalipsy Koontza. Dobrze, że nie pada już deszcz... - Całkowicie pochłonięty obserwacją i mimowolną refleksją dodał bardziej do siebie, niż do towarzyszy.

Maks kolejny raz złapał się na oglądaniu swoich dłoni, wyszukując w nich wszelkich oznak infekcji. Wyglądało jednak na to, że jego młody układ odpornościowy jak na razie radzi sobie z zarodnikami i innymi mikrozaczątkami życia, którymi z pewnością przesiąknięte było powietrze.

Mapa
Maks z zaciekawieniem oglądał mapę, niezwykle zadowolony, że naniesione przez Josepha oznaczenia składają się z łatwych do odczytania symboli, jednak ich enigmatyczny przekaz z pewnością przysporzy mu i jego towarzyszom sporo bólu głowy.
- Te zakreślone obszary z krzyżami. - zaczął mówić na głos do wszystkich i do nikogo w szczególności - Nie podobają mi się, kojarzą się z jakimiś cmentarzami, ze śmiercią.
Po chwili ciągnął dalej.
- Naszego nowego przyjaciela Morta w lewym górnym rogu łatwo chyba rozpoznać. Zastanawia mnie jednak, gdzie jest ten przeklęty sklep z bronią?
Chłopak zamilkł, jakby rzeczywiście się zamyślił.

Salon C.C.
Maks zerwał plakat, starając się go jednak nie uszkodzić i schował go do kamizelki. Znajdowało się na nim wiele informacji, no i chłopak mógł zrozumieć co jest na nim napisane. Mocno zmartwiła go jednak korelacja między celem ich marszu a współrzędnymi na afiszu. Przekazał mapę Henry'emu mając nadzieję, że on będzie w stanie więcej z niej odcyfrować i myślał już, czy pokazać mu anty-plakat, gdy usłyszał zduszony jęk Piotra.

Chłopak przesunął się w kierunku krawędzi osuwiska, ale tylko odrobinę. Zdawało mu się, że każdy kolejny krok może być ostatnim. Wyglądało na to, że asfalt oraz betonowe ściany tuneli i kanałów kanalizacyjnych ulegały tej samej niszczącej sile, co wszystko dookoła. Mapa nie pokazywała podziemnego świata tego miasta, stawała się więc chwilowo bezużyteczna.
- Piotr, żyjecie? Trzymajcie się tam- Krzyknął w kierunku otworu śmiertelnej pułapki, gdyż początkowo nic innego nie przyszło mu do głowy.
Maks wychodząc na zewnątrz znów poczuł świerzbienie w palcach. Było w nim coś niepokojącego, a dziwne pulsowanie wzmagało się, gdy podchodził do 'wylotu tuneli'. Coś sobie skojarzył i ukłucie niepokoju sprawiło mu fizyczny ból, jego twarz się skurczyła.
- Piotr musicie się stamtąd jak najszybciej wydostać. Jak najszybciej. Nie wyciągniemy was tą dziurą, nie ma szans. - Krzyknął, nachylając się nad najeżoną złowrogą wegetacją i ostrym żelastwem gardzielą otworu.

Maks odwrócił się w kierunku Henry'ego i cicho powiedział do niego tylko jedno słowo, które kołatało mu się w głowie nie przywiązane jeszcze do żadnego konkretnego obrazu, było jedynie symbolem nieznanego jeszcze zagrożenia.
- Niebiescy. - jeśli była taka możliwość, to powiedział to tak, by nikt inny go nie usłyszał. Choć nie miał podstaw by przypuszczać, że Piotr czy James się nie domyślili, to jednak powiedzenie głośno tego co wszyscy myśleli, łatwo mogło wywołać coś na kształt małej paniki.

Rozejrzał się po ulicy w poszukiwaniu studzienek. Jeśli jakieś zauważył wskazał kierunek uwięzionym na dole.
- Przy studzienkach powinny być jakieś namiastki drabinek. Jeśli tam z dołu nie widać krótszej drogi na powierzchnię, biegnijcie do studzienki!
Maks usłyszał słowa Jamesa przekazał wiadomość Piotrowi, jednak sam dalej oczekiwał na reakcję tych na dole, gotowy by po powierzchni pobiec w kierunku, w kórym oni pobiegną pod ziemią.
- James spróbuje skombinować wam jakąś linę!

Maks zaczynał się powoli oswajać z myślą, że dziwne rzeczy, które wyprawiają jego zmysły tak naprawdę mają sens. Trzymając się tego faktu desperacko starał się wymyślić o co chodzi z tym świerzbieniem. Rozczapierzył szeroko palce i trzymając ręce poziomo zaczął powoli obracać się wokół własnej osi. Mimo, że musiało to co najmniej debilnie wyglądać, a na dole byli uwięzieni jego towarzysze, to jednak z czystej bezradności robił to, starając się wychwycić drobne zmiany w tym palcowym odczuciu, dodając sobie kolejne dane do późniejszej analizy, która pozwoliłaby mu rozwiązać zagadkę potencjalnie nowego zmysłu.

Oczywiście mrowienie równie dobrze mogło być spowodowane chwilowym niedokrwieniem spowodowane niedożywieniem, infekcją bakteryjną, wirusową, grzybiczną lub bóg wie czym...
 
__________________
Errare humanum est. - Ludzką rzeczą jest się mylić

Ostatnio edytowane przez Gnomer : 26-09-2010 o 20:00. Powód: literówki
Gnomer jest offline