I to by było na tyle, jeśli chodzi o przyjacielskie podejście do nieznajomych.
To, że ogniste BUM! Wenderowi nie zrobiło krzywdy było z pewnością dobrą informacją, ale inne szczegóły całego zdarzenia były mniej optymistyczne.
- Cholerny sukinsyn! - wyrwało się wojownikowi, gdy ruszał w pościg za cieniem, który zaatakował drużynę.
Może tamten nie lubił krasnoludów. Może nie lubił obcych. Nie było to ważne. Nie był smokiem i zemsta za te dwa trupy była w zasięgu ich możliwości.
Gdyby nie Duard, to Wender może spróbowałby tamtego ustrzelić, ale w takiej sytuacji, gdy krasnolud pędził w stronę wrogiego maga, to istniało pewne prawdopodobieństwo, że strzała trafi w zadek nie tego, kogo trzeba. Dlatego też Wender nie użył łuku, tylko biegł, usiłując dopaść 'cienia'. I wsadzić w niego choćby stopę stali. |