Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2010, 00:48   #11
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
- Taa… nie ma to jak bardzo rozwinięte społeczeństwo, którego przedstawiciele jak króliki pieprzą się gdzie popadnie. – powiedział na głos nie zważając na obecność żywiołaków. Oni się nie przejmowali nim, więc i on miał ich w głębokim poważaniu. – A potem żalą się, że ludzie przejęli całą ziemie bla bla. A może powinniście sobie zadać pytanie czy my wam pozwolimy tutaj zostać co?

Cóż, narażał się nie tylko tym dziwolągom, lecz również przywódcom zespołu. Jakoś nie żałował tego specjalnie, nie darzył lojalnych psów Samuela specjalnym szacunkiem. W zasadzie to nie darzył ich żadnym szacunkiem i utopiłby każdego w łyżce wody, gdyby tylko mógł. W duchu miał jednak cichą nadzieję, że mylił się co do Slava. Słyszał o nim zarówno dobre jak i złe rzeczy, a to dawało cichą nadzieję na to, że jednak w przyszłości mógłby stać się cennym sojusznikiem. Co do Viv nie miał wątpliwości. Należało ją zabić. Nie rozumiał do końca ludzi, którzy szli za Samuelem i niespecjalnie zawracał sobie głowę próbując to zmienić. Jedyną rzeczą, jaką chciał o nich wiedzieć to sposób ich uśmiercenia. Ta informacja zadawalała jego potrzebę wiedzy w zupełności.

Możliwe, że jestem równie popieprzony jak oni. – analizował często w myślach. – Ale nikt mnie do niczego nie będzie przymuszał. Skurwiele…

Jedyną osobą, której nie chciał obrazić swoimi słowami była driada, zdążył poznać ją lepiej przez ostatnie miesiące. Początki nie były może różowe i bynajmniej nie wskazywały na dłuższą znajomość. Jednakże Lia była stworzeniem na tyle fascynującym, iż Mattias postanowił złożyć jej „przypadkową” wizytę w jej kryjówce, co było dość szalonym wyczynem. Nie obyło się bez kłótni i gróźb, lecz wkrótce po tym wydarzeniu zaczęli ze sobą współpracować. Wspólny przestępczy proceder był tak błahy, że naprawdę wyłącznie szaleńcy mogli ryzykować dla czegoś takiego. Driada produkowała tytoń, a Mattias tworzył fajki z litej skały. Popyt na te produkty mimo zakazu był ogromny, więc szybko mogli się dzięki temu „dorobić”. Dla obdarzonego było to coś jednak więcej niż tylko sposób na zaspokajanie głodu nikotynowego i zarabianie. Te rzadkie spotkanie sprawiały, że zapominał, choć na chwile w jak beznadziejnym położeniu się znajdował… w jakim znajdowali się wszyscy więźniowie. Wrzucenie go do tej samej grupy z driadą wydawało mu się od samego początku podejrzane i przynajmniej na razie nie próbował z nią się porozumiewać, aby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń.

- Mają szczęście, że decyzję nie zależy ode mnie. – zwrócił się ponownie pośrednio do żywiołaków, po czym poklepał po plecach Michaela stojącego dwa kroki od niego. – Wybacz mój totalny brak zmysłu dyplomacji s-z-e-f-i-e, ale nie znoszę chamstwa w innym wykonaniu niż moje. To co z nimi robimy?

Uśmiechnął się szelmowsko, przygotował wszakże piękny grunt pod decyzję przywódcy. Zamierzał ostro przetestować jego zdolności, tak jak całej reszty towarzyszy zresztą. Ryzyko może było duże, ale codzienne zmagania w tym przeklętym miejscu nie wydawały się w stosunku do tego niczym straszniejszym.
 
mataichi jest offline