Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2010, 19:20   #60
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Salim

Stłumił śmiech uważnie przyglądając się martwym zewłokom, do których stanu sam się wydatnie przyczynił. Ustrzelone lub zadźgane dziwadła powoli wsiąkały w wilgotne dno jaskini, dołączały do truposzy, których w tym miejscu było coraz więcej i więcej. Uśmiech na twarzy Bakluna poszerzał się z każdą chwilą, zmierzał do granicy możliwości. Na górze czekały kolejne ofiary. Kobiety, kapłanki jakiegoś skurwiałego kultu, który wabił do siebie bękarty Matki Natury i diabelskiej magii. Bez wątpienia były zdolne zagwarantować wycieczce z Gniewu jakieś specjalne atrakcje, zaspokoić zwierzęce żądze, nad którymi ludzie tracili kontrolę, oddając się zabijaniu.

Salim naładował z powrotem wszystkie kusze i usiadł wygodnie na kamiennym postumencie.
"Jesteś tam skarbie?" - zaśpiewał uroczym basem, potupując nogą na porozbijanych skałach - "To Ty posłuchaj nas uważnie, mamy tutaj tę Twoją menażerię. Pana-Skrzynkę, choć chyba już jest biedaczyna nie do odratowania. Słychać tylko jak żałośnie klapie tym wiekiem, dostał okropny wpierdol".

Baklun przeszedł kawałek, próbując, stając pod kątem do drabinki dojrzeć jakieś kształty na powierzchni. Niewiele z tej pozycji dało się zobaczyć, ale i gadanie było tym, co miał zaplanowane na teraz. Zwiedzanie mogło poczekać.
"Rusałko, Gębacza i tego dziadka, który dyskutował z waszą bulwiastą maskotką już nie uratujesz. Garbuska możesz spróbować... Jeszcze dycha brudasek, ale... Nie, faktycznie jeszcze coś nam tutaj sapie. Ho, ho. Ładne rzeczy" - głos urwał się i wraz dało się słyszeć dźwięk zwalnianej cięciwy, a wystrzelony bełt wpakował się z sykiem w gębaczowe ścierwo.

"Bez obaw, na razie sprawdzałem tylko czy Gębacz żyje. Nie żył, pośmiertne drgawki trochę mnie zaskoczyły. Póki co nie strzelam ani do garbuska, ani do skrzyneczki. Wiesz czemu?" - słowom Salima odpowiedziała jedynie głucha cisza. Słychać było tylko skapującą z sufitu wodę.

"Bo nie zabijałem i nie zabijam, gdy nie muszę, zupełnie jak Ty. I jeśli zejdziesz tu do nas grzecznie ze swoją koleżanką to gwarantuję Ci, że nie tylko włos Wam z głowy nie spadnie, ale i za leczenie Waszych dogorywających pobratymców będziecie się mogły zabrać. Pomyśl, dwa życia do uratowania..." - kapłan na raz przerwał swój wywiad, pochylił się, odkładając kuszę na zimną posadzkę i odchodząc ku Cilianowi.

"Ja też nie zabijam, kiedy nie muszę i też jestem, jak i Ty, kapłanem. Nie kapłanem Heironeusa, który spycha innych bogów w głąb lasów i bagien, ale bóstwa starego jak sama ziemia. Wiedz, że składam broń i nie skrzywdzę Twoich kompanów, ani Ciebie, jeśli zejdziecie tu obie i poczekacie aż my przejdziemy na górę, aż do wyjścia" - Salim zmierzał do finału - "Policzę do dziesięciu, a po tym czasie zrobię to, co trzeba. Nie zabijam, kiedy nie muszę, ale wówczas garbuska będę musiał zabić. A potem... Potem same zobaczycie dziewczęta. I wiecie, co?"

Głucha cisza zirytowała Bakluna, więc ponowił swój wykład: "Hej! Wiecie, co? Wiecie? Potem, jeśli ciągle nie zejdziecie rzeczywiście wejdziemy na górę. Słudzy, których przywołam i ja. A wasz marny zeugl, który okaleczony uciekł lizać rany na zewnątrz... Może zresztą zdechły już od upływu krwi z odrąbanych macek... Wasz zeugl będzie równie śmieszną przeszkodą jako i Wy. Wówczas. Gdy zmusicie mnie bym sięgnął po magię Źródła, gdy zmusicie mnie, bym rozpętał tu chaos".

"Zejdźcie, a przysięgam Wam na pakt z moim Panem, nie zrobię Wam krzywdy. Będziecie mogły zająć się Waszymi nieprzytomnymi kolegami. Macie na to czas. Od teraz. Od teraz zaczynam liczenie. Potem garbusek powie pa-pa. No to lecimy. Jeeeeedeeeeen..." - Salim rozpoczął liczenie i jednocześnie przywołał do siebie obu Trybunalczyków.

"Jak moment będzie odpowiedni zabijecie obie. Albo coś w tym guście" - wyszeptał kompanom do uszu, wręczając obu naładowane, gotowe do wystrzału kusze.
 

Ostatnio edytowane przez Panicz : 27-09-2010 o 19:24.
Panicz jest offline