Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2010, 19:44   #24
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Był nas cały tercet. Ja, znaczy Szczota, Kamil, czyli Łysy i Arti, czyli Arti bo to mu jakoś do tego gogusiowatego ryja najbardziej przystawało. Mówiłem żeby wbić gdzieś w ce-trójki, ale się druzja uparła, że chce mi się zwalić na kwadrat. Te odbyty miały jakąś podjarę, że mam kwadrat po wisielcu - też miałem, ale jakoś przez to zryte po baszce wycie w wentylacji szybko mi się znudziło.

Jeden pies - mogę siedzieć na dupie u siebie. Alan będzie szczęśliwszy. Jedna pizda pod okiem na dziś w sumie mi wystarczyła. Będę siedział na arszu na własnej pryczy jak przykładny rebionok, a że z druzją i przy flaszce - cóż, nie można mieć wszystkiego.

Zarzuciliśmy po trzy hepiguły, zapiliśmy siwuchą, po czym zapuściłem jakiegoś pornola z WuKaPa. Ot wieczór jak codzień.

- Te, Wycior, a to prawda, że tą pizdę pod okiem to dziunia ci zrobiła - pyta nagle Łysy i obaj zaczynają rechotać jak popieprzeni.

- Twoja stara jest Wycior! - odpowiadam z godnością i pociągam dużego łyka z flaszki. - Masz mi parchu ubliżać to chuja się dowiesz.

- No się nie zrażaj, co to za rozkmina w cedwa-wosiem była?

- Chuj nie rozkmina, wpierdoliłem Cooldmanowi.

- Pieeeerdolisz.

- Chyba twoją starą. Jebaniec się na mnie z wkrętakiem rzucił, to wyrwałem chwasta. - mówię z gracją odpalając cigareta.

W tym czasie Arti siedzi z zamkniętym ryjem i cośtam klikocze po swoim Wukapie. Młody jest ale ma dryg do hakerki. Musi włamał mi się na moj odtwarzacz, bo pornol zniknął i na holo pokazało się nam ujęcie z C-28.

- No to zaraz zobaczymy.

- Arti, złamasie! Zhaczyłeś ochronę!? - pytam ze szczerym estymem.

- Twoja stara jest ochrona. Nie ochronę, tylko ich archiwum. O której ta burda była?

***

Oglądaliśmy to raz za razem. Oni z gałami jak spodki, ja się rozsiadłem jak pan i władca z wielkim a-nie-mówiłem na ryju. Ci jednak oczywiście największą uciechę mieli ze sceny, która miała miejsce ułamek sekundy po moim wielki zwycięstwie.

- Pa teraz, pa teraz! – Łysemu oczy już błyszczały od mózgojeba i hepisów. Przed naszymi facjatami holograficzna dziewusza dłoń po raz setny dzisiejszego wieczora złapała za mój kołnierz – Hahaha! ułapiła go jak jakie kocię!

Obaj pokładali się ze śmiechu. Z trudem ocaliłem butelkę, którą gotowi byli strącić.

– No dobra, Szczota, ale jednego ciągle nie rozumiem... – to znów Łysy.

– Boś cep tępy z uma wyzuty! – to po naszemu "czego nie rozumiesz, mój przyjacielu?"

– Jeśli Cooldman szarpnął ci tylko kandahara, a Miss Sztazi tylko... – spojrzałem ostrzegawczo i chyba zrozumiał, bo przeszedł od razu do pointy - to skąd ty masz tą pizdę pod okiem?!

No i się zjebało. Zwyczajnie musieli mi znów przypomnieć akcję ze starzykiem. Kurwasz jego w rektum mać.

– Nie twój zasrany interes. – już nawet pić mi się odechciało. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu gapiąc się na kadr z cudem natury opiętym w ochroniarski mundur. W końcu wstaję i grzecznie mówię: – Spierdalać. Spać mi się już chce.

Spierdalać, to po naszemu spierdalać. Lekki kwas, ale to duzi chłopcy, kminią, że jak git każe gitowi spierdalać to widocznie ma powód. Zabrali się razem z ostatkiem flaszki, a ja znów zostałem sam jak ten pies. Wyłączyłem holo i wyciągnąlem się na pryczy.

Zasnąłem niemal natychmiast.

***

Budzik, poranne odcedzanie, śniadanie, hepiguły, kackupa, wdziać kombinezon - i na arbait.

Wyjebiste te wrota do ce-31 – na całą wysokość chodnika, z dziesięć metrów w górę i wymalowane w takie oczojebne czarno-czerwone paski. Stoję sobie cierpliwie, wydłubuję jakąś uporczywą kozę z nosa i czekam, aż cały ten złom raczy się podnieść. Koza okazała się kompletnie czarna, co przypomniało mi, żeby wcisnąć na łeb i facjatę skorupę z filtrem. Do kompletu z debilnym syntpancerzem, wyglądałem już całkiem wypisz-wymaluj jak cholerny batman ze starych filmów. Tylko uszu i pelerynki brakuje. Szczyt obciachu.

Hurkot, szur szur, pip pip pip i parę ton blachy pomału rusza w górę.

dziesięć centymetrów.

dwadzieścia.

pół metra.

JEB!

Wrota zatrzymały się na cirka metrze nad posadzką i zastygły wśród żałosnego kwiku zjebanej hydrauliki. Dupa jasna. Podchodzę do boxa sterującego a tam wsie kontrole migają jak popieprzone. Nie rozumiem się na elektryce, bracia moi, więc wolę nie ruszać – chociaż pewnie i tak będzie na mnie.
Nic to. Kazali sprzątnąć korytarz to będę sprzątał – nurkuję pod średniopółuchylonym oddrzwiem i już jestem w środku. Już miałem podpinać się z vaku-ścierą gdy poczułem ten smród. Sztymiło buczernią i fekałem jeszcze gorzej niż w kantynie.
Połapałem się parę sekund później.

Trup leżał w głębi korytarza, trochę po lewej. Wyciągnięty na podłodze. Jak ja mam to wam opisać, przyjaciele moi – gość wyglądał, jakby go coś zmieliło. Tyle że tutaj był zwykły pasidż, przejście, zero górniaczej maszynerii. Nie mam pojęcia... jakby zioma coś rozszarpało, przeżuło i wypluło. Klimat zryty po całości i schiza jakaś niepomierna. W to mi już Arti z Łysym za chuj nie uwierzą.
Z tą myślą wyciągnąłem Wupeka i zrzuciłem parę skrinów, z wsiech stron, żeby jakieś ładne holo potem z tego zmontować.


Teraz dopiero skumałem, że to nie prol – wsiechda walały się resztki klasa ubioru, skóra prawdziwa nie synt-pedalstwo. Z metr dalej rozbite okulary.

No i mnie w końcu olśniło.

Normalnie jak pierdolnięcie przez baszkę.

Kurwasz twoja w rektum...

Arti!

Chyba darłem usto, ale nie pamiętam. Mało się nie posrałem ze strachu.

Co ja miałem, kurwa, robić? Kończę zabawę Wupekiem i łączę z gestapo. Konkretnie z pierwszym ochroniarzem który mi przyszedł do głowy.

– Psze pani Sanders, coś się stało w C-31, mam tu ciało Artiego Connora! – tyle byłem w stanie z siebie wyrzucić w oldskulowym, ramolskim lenguidżu – Nie żyje! Zabity na śmierć! Coś go kurwa przeżuło!
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 18-11-2010 o 19:27.
Gryf jest offline