Nikki
Nikt ich nie śledził. Teoretycznie. Nie podejrzewał, że żółtki mieli takich speców, ani czas by zorganizować ogon z prawdziwego zdarzenia. Wyszedł z budki telefonicznej składając wydartą kartkę. - Jeden telefon i możemy ruszać. Może dowiem się, kto prowadzi sprawę zabójstwa…
Wyciągnął komórkę i wstukał numer. Rozglądając się wsłuchiwał się w melodyjkę, w końcu: - Tony Selen, Liberty Times, słucham.
- Dzień dobry, ja w sprawie burmistrza sikającego za moim gankiem, co rano gdy uprawia jogging.
- …
- Tony, to ja Nikki!
- Kurwa, weź nie rób sobie takich jaj, wybory niedaleko, a naczelny… nieważne, co tam u ciebie?
- Mam sprawę, ale nie na telefon, wyskoczysz na lunch?
- Już ja… dobra, ale mam mało czasu.
- Zajmę ci góra piętnaście minut. Na dłużej się spotkamy, jak się ograne po powrocie. - Gdzie się spotkamy?
- Jestem przy Middle park. Kupię bułkę nakarmimy kaczki…
- Dobra będę niedługo.
- Czekam przy północnym wejściu.
- Chłopaki, nie płoszcie mi znajomka. Skoczcie na hod doga, zapalcie, cokolwiek.
Poszedł do wejścia i przysiadł na murku. Czekanie mu się nie dłużyło, okazało się, że sporo młodych dziewczyn o tej porze postanowiło pobiegać po parku. - Masz bułkę?
Nikki odwrócił się i wyszczerzył zęby. - Kurwa, zagapiłem się – wskazał jakąś biegnącą laskę - Siemasz stary.
- No dobra, co sprawiło, że dostąpiłem zaszczytu rozmowy – ruszyli alejka w kierunku stawów. - To nie tak. Trochę się posrało. Musze poskładać to do kupy… pamiętasz Kovalskiego?
- Taa, prawie twój stary.
- Ktoś go kropnął niedawno, chcę się dowiedzieć kto. – podniósł kamień i podrzucał go w dłoni. – Możesz dowiedzieć się, kto prowadzi śledztwo? - I myślisz, że ci to pomoże? Gliniarze nie gadają o sprawach w toku…
- To moje zmartwienie, potrzebuje tylko się dowiedzieć kto prowadzi sprawę. Pomożesz?
Tony popatrzył na Nikiego, wzruszył ramionami. Milczał. Nikki rzucił kamień i patrzył na rozchodzące się po wodzie koła. - Dobra. Nic nie obiecuje. Zadzwonię, zapytam. Tyle mogę zrobić.
- Dzięki, nie zapomnę ci tego.
- Teraz naprawdę musze spadać, naczelny… kazał mi znaleźć haka na kolesia, który pluje na burmistrza na blogu. Kanał… nieważne. Pogadamy potem.
- Jakbyś potrzebował pomocy z tym od bloga… daj znać. Spróbuję odnowić kontakty…
- Nie chce nawet wiedzieć stary, na razie.
Nikki z rekami w kieszeniach popatrzył na odchodzącego, potem ruszył do czekających kumpli. |