Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-09-2010, 00:34   #31
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Nie było co więcej robić w knajpie, chłopaki zebrali się i ruszyli do wyjścia.
- Musimy uważać, żółtki mogą cos kombinować – rzekł półgłosem Nikki. – Mogą nam wsiąść na ogon. Zabezpieczmy się, zrobimy tak…
Nikki półgłosem wyłożył plan Ivanowi i Mike’owi. Jeden z nich miał wziąć samochód i objechać kwartał. Nikki i Mike Ida piechotą, każdy w inna stronę. Na rogu Frankfort Ave i Manganesse St Nikki czeka na Mike'a i obserwuje czy ten niema ogona, podobnie robi Mike na rodu przy Middle park. Potem obaj ustawiają się w okolicach parku i sprawdzają ogon Ivana. Teoretycznie plan powinien zadziałać. Teoretycznie, bo praktycznie można było spierdolić koncertowo.

Po drodze Nikki chciał zerknąć do książki telefonicznej, nie pamiętał numeru do znajomka, ale wiedział że wciąż pracuje on w gazecie.

Ale to potem, na razie cała trójka wyszła na ulicę...
 
Mike jest offline  
Stary 25-09-2010, 02:35   #32
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Liberty City, Algonquin, róg Columbus Ave i Quartz St, godz. 17:21

Ivan wysiadł z Futo i spokojnie podszedł do Nikkiego. Dosłownie chwilę wcześniej jeden zadzwonił do drugiego by upewnić, że wszystko gra. Grało. Nikt ich nie śledził, nikogo nie zainteresowała trójka pistoletów starających się zastraszyć siostrzenica czy bratanka właścicielki restauracji. A właściwie starali się by w ogóle doszło do próby zastraszania.

Kilka minut później do kumpli dołączył Jock, którego zadaniem była obserwacja ogona Fiodora po drugiej stronie Middle Park. On również nie dostrzegł niczego podejrzanego, o czym oczywiście poinformował towarzyszy telefonicznie. Teraz wszyscy trzej stali na obrzeżach parku, a ich jedynymi planami na przyszłość było spotkanie w Maisonette 9 oraz kontakt z jakimś znajomym dziennikarzem, kolegą Tommy'ego. No i naturalnie schwytanie mordercy staruszka...
 
Col Frost jest offline  
Stary 25-09-2010, 08:25   #33
 
Rhaimer's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwu
"Lucky Winkles... , Lucky Winkles... " - nazwa tego baru będzie odbijała się niczym echo w jego głowie przez długi czas. Lokal okazał się być miejscem życiowej porażki. Pierwszej, której naprawdę żałował. Stracił ucznia, a zarazem przyjaciela. Profesor nie chciał już nigdy więcej tam wracać. Czuł się jak Obi – Wan, gdy Anakin przeszedł na Ciemną Stronę. Dokładnie tak. Ból i żal z powodu wyborów ucznia tkwiły gdzieś głęboko i będą tkwiły dość długo. Ale jak to mówią czas powinien leczyć te rany.
Pomimo niezbyt dobrej atmosfery tego spotkania, Eric bał się trochę o McPercy'ego. A jednak. Nie da się zapomnieć o wszystkim ot tak. O długich godzinach wspólnych rozmów i milionach przygód jakie ich spotkały. Bał się, że Armone może mu coś zrobić. Niestety, taki jest przestępczy świat.

"Kto jest wrogiem Dzieci Polaka jest i moim wrogiem" – tak uważał Watson.
Eric był zdenerwowany. Telefon telepał mu się w dłoni. W końcu udało się wybrać numer do Stana.
Zawsze denerwujący dźwięk podczas łączenia stał się jeszcze bardziej... wkurwiający! I jeszcze ta sekretarka. Złe emocje zagotowały się w Profesorze.

- Stan. Witaj. Chyba poznajesz mój głos, stary brachu. Profesor z tej strony. Właśnie jestem po nieprzyjemnej rozmowie z naszym przyjacielem Eddie'm dlatego liczę na to, że chociaż nasze spotkanie przebiegnie w pokojowej atmosferze. Co powiesz na spotkanie? Mam parę spraw, które musimy obgadać. Zadzwoń do mnie, gdy znajdziesz chwilę. Zastanów się nad miejscem i godziną spotkania. Aha. I dodam, że to dla mnie bardzo ważne. Rzekłbym, sprawa priorytetowa – zakończył ostro, tak, by Jefferson wiedział, że Ericowi zależy na spotkaniu.

Odwrócił się w stronę dwóch kolegów z grupy.

- To co teraz? Do 23 jeszcze trochę czasu, a jak widać mój drugi przyjaciel na razie nie ma dla nas czasu - spojrzał pytająco na Tony'ego i Sheparda.
 
Rhaimer jest offline  
Stary 28-09-2010, 12:05   #34
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Podczas podróży taksówką, która zleciała szybciej niż Elena mogłaby się spodziewać, jej głowę wciąż zaprzątały myśli oscylujące wokół śmierci Johna i potencjalnego zabójcy, który ukrywał się wśród niewielkiej grupy mężczyzn. W pewnej chwili zaczęła nawet zastanawiać się po co tak właściwie pakuje się w to całe prywatne śledztwo? W końcu jednak doszła do wniosku, że była to winna 'ojcu' za te lata nieobecności. Jaka by była, gdyby nie postanowiła wtedy uciec? Czy byłaby kimś lepszym? A może wręcz przeciwnie, zostałaby wciągnięta w cały ten gangsterski świat? Cóż za ironia losu. Chciała uciec od tego brudnego półświatka, a sama teraz się pchała prosto w jego objęcia.
Taksówka w końcu się zatrzymała. Bello zapłaciwszy kierowcy, wysiadła z pojazdu. Przez jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, kiedy chłodny podmuch wiatru rozwiał jej włosy, a poły płaszcza zaszeleściły złowieszczo.
Cóż, sama okolica, w której znajdowało się mieszkanie niejakiego Mike'a, nie sprawiała wrażenia idyllicznej.
Główną uwagę skupiał ogromny czerwony neon, który to zapisany był niby cyrylicą. Nie chcąc tracić czasu na kontemplowaniu kiczowatego szyldu, Elena ruszyła kocimi ruchami w stronę blaszanych drzwi. Dostrzeżenie ich wśród blasku neonu było dosyć trudnym wyzwaniem, trzeba było to przyznać.
Włoszka zignorowała grupkę podejrzanych mężczyzn stojących nieopodal i wpatrujących się w nią, jakby nigdy wcześniej nie widzieli kobiety.
Stukot jej obcasów roznosił się echem po klatce schodowej, kiedy zmierzała ku mieszkaniu Ruddieckensa.
Strasznie oszczędzają na zabezpieczeniach, pomyślała, kiedy z łatwością otworzyła drzwi. Przeszła przez próg i ostrożnie ruszyła przed siebie.
Zdążyła zaledwie zauważyć panujący w mieszkaniu bałagan, kiedy w plądrowaniu przeszkodziło jej pukanie.
Elena stanęła jak wryta. Niemożliwe, by ktoś zauważył, jak się tutaj włamuję. Przecież byłam ostrożna, jak zwykle!
Rozległ się kolejny stukot pięści o drewniane drzwi. Cholera.
Sięgnęła do kieszeni płaszcza. Opuszkami palców przejechała po zimnej stali. Chwyciła natychmiast za broń, wyciągając pistolet z kieszeni. Z przedpokoju szybko przeszła do pokoju, przylegając plecami do ściany. Postanowiła poczekać na delikwenta, aż ten również wejdzie do pomieszczenia, a wtedy z zaskoczenia wycelować w niego i wypytać. A jeśli to by nie poskutkowało, wtedy zawsze mogłaby strzelić, zwracając na siebie uwagę przechodniów, bądź posłużyć się sztukami walki.
Tylko nie daj się zabić... Westchnęła, czekając na rozwój wydarzeń.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 28-09-2010 o 12:08.
Cold jest offline  
Stary 28-09-2010, 12:33   #35
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Nikki
Nikt ich nie śledził. Teoretycznie. Nie podejrzewał, że żółtki mieli takich speców, ani czas by zorganizować ogon z prawdziwego zdarzenia. Wyszedł z budki telefonicznej składając wydartą kartkę.
- Jeden telefon i możemy ruszać. Może dowiem się, kto prowadzi sprawę zabójstwa…
Wyciągnął komórkę i wstukał numer. Rozglądając się wsłuchiwał się w melodyjkę, w końcu:
- Tony Selen, Liberty Times, słucham.
- Dzień dobry, ja w sprawie burmistrza sikającego za moim gankiem, co rano gdy uprawia jogging.
- …
- Tony, to ja Nikki!
- Kurwa, weź nie rób sobie takich jaj, wybory niedaleko, a naczelny… nieważne, co tam u ciebie?
- Mam sprawę, ale nie na telefon, wyskoczysz na lunch?
- Już ja… dobra, ale mam mało czasu.
- Zajmę ci góra piętnaście minut. Na dłużej się spotkamy, jak się ograne po powrocie.

- Gdzie się spotkamy?
- Jestem przy Middle park. Kupię bułkę nakarmimy kaczki…
- Dobra będę niedługo.
- Czekam przy północnym wejściu.

- Chłopaki, nie płoszcie mi znajomka. Skoczcie na hod doga, zapalcie, cokolwiek.

Poszedł do wejścia i przysiadł na murku. Czekanie mu się nie dłużyło, okazało się, że sporo młodych dziewczyn o tej porze postanowiło pobiegać po parku.
- Masz bułkę?
Nikki odwrócił się i wyszczerzył zęby.
- Kurwa, zagapiłem się – wskazał jakąś biegnącą laskę - Siemasz stary.
- No dobra, co sprawiło, że dostąpiłem zaszczytu rozmowy
– ruszyli alejka w kierunku stawów.
- To nie tak. Trochę się posrało. Musze poskładać to do kupy… pamiętasz Kovalskiego?
- Taa, prawie twój stary.
- Ktoś go kropnął niedawno, chcę się dowiedzieć kto.
– podniósł kamień i podrzucał go w dłoni. – Możesz dowiedzieć się, kto prowadzi śledztwo?
- I myślisz, że ci to pomoże? Gliniarze nie gadają o sprawach w toku…
- To moje zmartwienie, potrzebuje tylko się dowiedzieć kto prowadzi sprawę. Pomożesz?

Tony popatrzył na Nikiego, wzruszył ramionami. Milczał. Nikki rzucił kamień i patrzył na rozchodzące się po wodzie koła.
- Dobra. Nic nie obiecuje. Zadzwonię, zapytam. Tyle mogę zrobić.
- Dzięki, nie zapomnę ci tego.
- Teraz naprawdę musze spadać, naczelny… kazał mi znaleźć haka na kolesia, który pluje na burmistrza na blogu. Kanał… nieważne. Pogadamy potem.
- Jakbyś potrzebował pomocy z tym od bloga… daj znać. Spróbuję odnowić kontakty…
- Nie chce nawet wiedzieć stary, na razie.

Nikki z rekami w kieszeniach popatrzył na odchodzącego, potem ruszył do czekających kumpli.
 
Mike jest offline  
Stary 07-10-2010, 20:39   #36
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
To, że Fiodor był wkurwiony, to stanowczo za mało by opisać bulwers toczący się w

jego krwioobiegu. "Zabiję tego służalczyka, nawet jeśli ma bezpośrednio Ojca

Triady nad sobą"
- Pomyślał o tym tak stanowczym tonem, że przez chwilę odniósł

wrażenie, że wypowiedział to na głos. Nikki na całe szczęście ma łeb i jaja

na miejscu. Obstawił czujkę, zabezpieczył ogon, pierwsza klasa, wystarczy rzucić okiem, by wiedzieć, że nie lenił się przez czas rozłąki z resztą Dzieci.
-Dobry z Ciebie zawodnik, tak mnie akcja z kitajcem roztroiła, że miałem ochotę na mała jatkę w China Town - Wyrzekł do Nikkiego zakrywając konspiracyjnie połowę twarzy dłonią. Zamienili jeszcze parę słów między sobą, po czym Nikki poszedł pogawędzić ze swoją wtyką, za pewne spotkanie się ich przydłuży trochę, a sam kumpel dowie się o szczegółach niejednej kaczki medialnej...

(...)
-Jak tam było? - Spytał się Fiodor, wołając do Nikkiego z daleka -Dowiedziałeś się czegoś o Stary? Bo jeśli nie, to możemy wpaść do tej knajpy i porwać jego ciotkę, w ramach spłaty długu. A tamtego przydupasa, co sobie z nami w kulki poleciał utopić w klozecie...
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 07-10-2010, 22:41   #37
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Kumpel ma podzwonić, popytać. Może coś z tego będzie. Jak się uda to będziemy wiedzieli kto prowadzi sprawę Polaka. - powiedział zapalając papierosa. Rozejrzał się po ulicy i wydmuchnął dym nosem - Skoczmy na razie do Starego. Niech Jock zostanie na czatach, obada gdzie ciotka mieszka, a może i żółtek wróci to wyśledzi gdzie ma melinę.
- Nie ma co się gorączkować, Santo czekał tyle to parę dni go nie zbawi. - zresztą żółtek może z triada mieć tyle wspólnego ile co tydzień odpala za prowadzenie interesu. Ale tego nie powiedział na głos, Ivan by na tyle prędki, że zaraz wsiadł by w brykę i pojechał go szukać. Działać trzeba było z rozwagą, tym bardziej, że chodziło o cudzą kasą. A dupę nadstawiało się własną...
 
Mike jest offline  
Stary 08-10-2010, 18:21   #38
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Liberty City, Broker, Tulsa St, godz. 17:03

Zamek wreszcie poddał się po raz drugi w przeciągu kilku ostatnich minut. Drzwi upiornie zaskrzypiały, gdy otwierał je ktoś, kto, w przekonaniu Eleny, nie powinien tego robić. Dziewczyna słyszała ciężkie kroki w przedpokoju. Po chwili drzwi zaskrzypiały ponownie, co skończyło się cichym kliknięciem oznaczającym ich zamknięcie.

Człowiek w przedpokoju zrobił jeszcze kilka kroków naprzód, gdy Elena wyskoczyła zza rogu, szybko mierząc w głowę przybysza. Był to wysoki, dobrze umięśniony mężczyzna z krótkimi, czarnymi włosami. Ubrany był w skórzaną kurtkę, pod którą miał jeszcze bluzę z kapturem wystającym za kołnierz kurtki oraz w szerokie bojówki. Ubiór uzupełniały czarne, jak jego włosy, glany. Facet szybko podniósł obie ręce, a właściwie łapy, do góry.

- Hej, hej, spokojnie mała. Nie wiedziałem, że ktoś już robi to mieszkanie. Nie musimy wchodzić sobie w drogę.


Liberty City, Dukes, Stillwater Ave, Dom Kowalsky'ego, godz. 17:45

Futo zajechało na podjazd pod domem Kowalsky'ego, na którym wciąż stał motocykl Sheparda. Chłopcy wyszli z samochodu i pewnym krokiem udali się do domu. Drzwi były otwarte, nawet ich nie zamknęli wychodząc. Nikki pociągnął za klamkę i wszedł do przedpokoju. Następnie cała trójka udała się do kuchni by przy piwku ustalić co robić dalej. Mieli szczęście, bo po ostatniej nocy w lodówce zostały tylko trzy puszki. Kilka minut po tym jak się rozsiedli zadzwonił telefon Ivana. Wreszcie oddzwaniał notariusz:

- Dzień dobry panu. Niestety nie znaleźliśmy w naszej bazie danych Johna Kowalsky'ego zamieszkałego na Stillwater Avenue. Nie wiem skąd pan wziął numer naszego biura, ale najwyraźniej został pan wprowadzony w błąd. Pański krewny, czy też przyjaciel, nigdy nie był naszym klientem.
 
Col Frost jest offline  
Stary 13-10-2010, 11:30   #39
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Nikki oparł się o zlew i pociągnął piwa. Popatrzył na zegarek.
- Wiecie co, ja się zbieram. Teraz muszę jeszcze skoczyć po torbę na lotnisko, bo w skrytce zostawiłem, żeby na pogrzeb nie taszczyć. Zmienię łachy, wezmę prysznic.
Dopił piwo, zgniótł puszkę i wrzucił do kosza.
- Spotkamy się pod klubem, o 19:30 może być?
 
Mike jest offline  
Stary 13-10-2010, 19:26   #40
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Elena zmierzyła przybysza od stóp do głowy, nie opuszczając broni ani na sekundę.
- Czego tu szukasz? - rzuciła krótko.
- Pewnie tego co i ty. Tylko uważaj, bo może wystrzelić - mężczyzna spoglądał co chwilę na pistolet w ręku dziewczyny.
- Nie mój mózg wtedy będą zdrapywać ze ściany. A teraz powtórzę ostatni raz, czego tutaj szukasz?
- A czego można szukać podczas włamu?! Przecież nie proszku do pieczenia - wypalił. Po chwili uspokoił się i dodał - Kasy, błyskotek i innych fantów, jak każdy.
- W takiej dzielnicy szukasz kasy i błyskotek? Ciężko w to uwierzyć, więc albo mnie okłamujesz, albo jesteś głupszy niż wyglądasz - prychnęła, ciągle trzymając nieznajomego na muszce.
Nieznajomy milczał dłuższą chwilę, aż wreszcie, jeszcze raz spoglądając na wymierzoną w siebie broń, powiedział niepewnym głosem:
- Każdy orze jak może, no nie? Yyy... Może i mniejsze fanty, ale... yyy... słabiej chronione niż w takim... Algonquin.
Bello prychnęła pod nosem słysząc te słowa.
- Złodziej to z ciebie żaden, zakładając, że co uwierzę. Nie ma tu niczego, czego szukasz, ale może... - zatrzymała się na chwilę, zastanawiając się, czy dobrze robi wdając się w zbędną dyskusję z mięśniakiem. - Wiesz coś o lokatorze tego mieszkania?
- Nawet nie wiem kto tu mieszka - facet odzyskał dawny ton głosu.
- W takim razie na ciebie już czas - oznajmiła, odblokowując broń i kładąc palec wskazujący na spuście. Miała nadzieję, że intruz zrozumie to jako 'zachętę' do opuszczenia lokalu, nie natomiast prowokację do walki. Chociaż kto tam mógł wiedzieć, co takiemu 'byczkowi' siedzi w głowie?
- Hej, no coty?! Nie strzelaj! Dobra, powiem ci wszystko, tylko do cholery nie strzelaj!
"Niespodziewany, acz fortunny obrót wydarzeń. Szczęściara ze mnie" pomyślała, uśmiechając się kącikiem ust.
- Mów.
- M-mogę zapalić?
- Nie.
- Mam swoje fajki - wskazał na wewnętrzną kieszeń kurtki.
- Ostatnio stałam się bardzo niecierpliwą kobietą, dlatego lepiej zacznij mówić albo już nigdy więcej nie poczujesz smaku tytoniu.
- Dobra, dobra, tylko spokojnie. Jakiś facet wynajął mnie, żebym śledził faceta, który tu mieszka. Dał mi tylko ten adres i jego zdjęcie. Czekałem na zewnątrz od rana, ale ten koleś się nie pojawił, więc postanowiłem wejść i poszukać czegoś co mogłoby mi pomóc.
Elena szybko przeanalizowała sobie słowa wypowiedziane przez osiłka. Czyżby mężczyzna, o którym mówił, mógł mieć coś wspólnego z morderstwem? W końcu wynajął tego przygłupa, by śledził jednego z Dzieci Polaka. Tylko nie do końca wierzyła w sens tej analizy. Czegoś jej tu brakowało, coś jej nie pasowało, ale musiała się złapać tego tropu.
- Jaki facet cię wynajął? - spytała, wpatrując się w niego z błyskiem ciekawości w oczach.
- Nie znam go, ok? Spotkałem go jednego wieczora w barze. Dał mi zaliczkę, adres i zdjęcie. To wszystko.
- Nie dał ci żadnych namiarów na siebie? W takim razie po co kazał ci śledzić gościa, który tu mieszka, skoro o swoim 'dochodzeniu' nie mógłbyś mu donieść?
- Powiedział, że sam zadzwoni, a do tego czasu mam obserwować tego Ruddieckensa.
- Pamiętasz chociaż jak wyglądał?
- Brunet, średniego wzrostu, twarz przeciętna... Miał włoski akcent.
- W którym barze go spotkałeś?
- Comrades Bar na Mohawk Avenue.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia, co mogłoby mi jakoś pomóc? - zapytała, opuszkiem palca delikatnie dotykając spustu.
- Skąd mam wiedzieć co ci może pomóc? Nawet nie wiem co ty tu robisz.
Elena westchnęła ciężko. Zapomniała, że osiłek nie należał do zbyt błyskotliwych osób.
- Oddaj mi swój telefon - oznajmiła krótko.
- Co? Powaliło cię?
- Przypominam, że lufa jest skierowana w twoją głowę, nie moją.
Mężczyzna powiedział coś niezrozumiałego po czym dodał:
- Telefon mam w wewnętrznej kieszeni.
Dziewczyna podeszła powoli do niego, stanęła tuż przed nim, celując mu w skroń. Drugą ręką sięgnęła do wewnętrznej kieszeni po telefon.
Wyciągnęła całkiem nową komórkę ze srebrną obudową i klapką. Całkiem nieźle leżała w dłoni. Facet musiał trochę na nią wybulić.
- Dzięki - puściła do niego oczko, po czym wyminęła go i ruszyła w stronę wyjścia, ciągle będąc w stanie gotowości do ewentualnej walki.
Nieznajomy nawet nie drgnął gdy opuszczała mieszkanie. Zbiegła więc po schodach i wyszła spokojnie na ulicę. Jej włosy ponownie rozwiał zimny podmuch wiatru. Wsunęła nową zdobycz do kieszeni spodni, po czym opatuliwszy się szczelniej płaszczem, przebiegła przez ulicę i ruszyła pieszo wzdłuż chodnika.
Jej głowę zaprzątały myśli o Włochu, o którym wspominał złodziejaszek. Czy rzeczywiście mógł mieć coś wspólnego z morderstwem Johna? W takim razie musiał być jednym z Dzieci Polaka, ale wtedy mijałoby się to z faktami. Chyba że wynajął któregoś z szóstki mężczyzn, by zabił Johna. Ale w takim razie po co kazał śledzić Ruddieckensa? Chyba że to właśnie on był mordercą, a Włoch chciał mieć go na oku... Nie, nadal czegoś tutaj brakowało. Jakiś element, bądź więcej, tejże układanki nadal były potrzebne.
Bello zatrzymała się i złapała taksówkę. Sięgnęła do kieszeni po kartkę z adresami. Postanowiła zaufać intuicji, a ta jej podpowiedziała, że powinna wywiedzieć się nieco na temat tajemniczego Rosjanina. Przypomniała sobie także o pewnym mężczyźnie, który mógł jej w tym pomóc. Choć oczywiście nie miała pewności, czy niejaki Petrovic będzie coś wiedział. W grę także wchodził fakt czy w ogóle Elenie uda się go odnaleźć. W końcu znała jego adres zamieszkania sprzed kilku lat, mógł już dawno się stamtąd wynieść. Postanowiła jednak zaryzykować, wiele w końcu nie traciła – prócz dolarów na taksówki.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172