Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2010, 13:45   #47
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
"Dance Macabre" zaskoczył ją i Portera chyba też. Zachichotała pod nosem widząc jego minę. Nie bywała w tego typu lokalach, które jedocześnie przyciągały i odpychały ją swoim milieu. Rozpusta, morze alkoholu, hazard i pewnie innego rodzaju rozrywki. Niemniej jednak, skoro los rzucił ją na pokład postanowiła przynajmniej się poprzyglądać.

Kelner zaprowadził Amandę i jej towarzysza do jednego ze stolików. Musiała przyznać, że obsługa była tu przednia. Mimo dziwaczności wystroju i samych pracowników, z których część nie była wyższa wzrostem od dziecka, wszystko zdawało się funkcjonować jak w wielkiej kolorowej maszynie.

- Porterku wypuść już proszę powietrze i zacznij normalnie oddychać - zaśmiała się - Zaraz napijemy się szampana i obejrzymy sobie ten cyrk - mrugnęła do niego okiem.
Orkiestra właśnie zaczęła grać najmodniejszy kawałek tego sezonu.
Strong spojrzał na nią bystro.
- Czego my właściwie tutaj szukamy Amando?
- Mówiłam ci już, materiału do dobrego artykułu, może jakiejś sensacji czy skandalu, a poza tym mam ochotę na miły wieczór w twoim towarzystwie - odparła lekko.
Nie zamierzała robić z siebie idiotki i opowiadać mu historii z ghoulami w roli głównej. Zamierzała czujnie obserwować towarzystwo.Miała nadzieję, że Otyllia Callahan pojawi się dziś wieczór i że będzie się mogła do niej zbliżyć. Porter uspokojony trochę otworzył zamówioną butelkę Dom Perignon.
Tymczasem podano przystawki.
Wędzony łosoś, kawior, paszteciki, koreczki serowe i krewetki w sosie ukoiły pierwszy głód fizyczny, a szampan stanowił świetny aperitif.
Tego wieczora wyglądała naprawdę szykownie. Długa, błyszcząca suknia wieczorowa pięknie opinała jej wąską talię, a włosy ułożone przez dobrego fryzjera lśniły niczym diament, tak jak jej rodowa biżuteria. Całości dopełniał modny makijaż i zapach słodkich, ciężkich perfum.



Zanurzyli sie więc ze Strongiem w świat blichtru i patyny, korzystajac z niego ile się da. Wodzirej, mocno roznegliżowane tancerki i goście wirujący po parkiecie prędko stały się normalnością. Porter dobrze się poruszał w nowych rytmach dlatego czas płynął im bardzo szybko. Wśród twarzy gości ropoznawała kilku prominentów, polityków i celebrytów.
Wciąż jednak nie widac było interesujacych jej osób. Powoli rozglądała się też za Herbertem.

Hiddink spotkał Amandę dość późno, była w towarzystwie jakiegoś bliżej mu nieznanego człowieka. Podszedł do nich od razu i zagadnął :
- Witaj Amando. Jak się bawisz ? Niezły lokal, co ? Mają nawet szampana i kawior.- stwierdził żując właśnie smakowitą przekąskę.
- Dobry wieczór Herbercie - odpowiedziała z uśmiechem - Rzeczywiście, zabawa przednia. Pozwólcie panowie, że was przedstawię - zwróciła się do swojego towarzysza - to mój znajomy Herbert Hiddink, wydawca i biznesman - a patrząc na Herberta dodała - a to Porter Strong, mój kolega i redaktor Daily Telegraph.
Herbert wyciągnął pulchną łapę w stronę mężczyzny.
- Nie czytam Daily Telegraph, tylko Boston Herald i Globe, ale miło mi poznać, a teraz Amando, czy możemy porozmawiać na osobności ?
- Oczywiście - dodała - może zatańczymy? Grają właśnie coś spokojnego. Czy też Garrett jest z tobą? Wybaczysz Porterze? - tu skierowała słowa do towarzysza, a ten skinął głową.
Po spławieniu Stronga Herbert zaprowadził Amandę na parkiet, gdzie grano jakiś swing.
- Otóż to. Garretta nie ma ze mną. Wolał zachować in cognito.
- Rozumiem. Jak im się udała akcja? Czy czegoś się dowiedzieli?- spytała zaskoczona.
- Nie wiem. Dzwoniłem do Dwighta, ale był dziwnie poważny, więc chyba nie za bardzo. Dowiedziałem się, że ten przybytek prowadzi niejaki Fiodor Wagonow. Nie można wejść do niektórych miejsc. Jestem niemal pewien, że prowadzi to ruska mafia. Nie widziałem niestety Otylli, ani Dominika. Niewiele można się tu dowiedzieć. Może Ty coś ustaliłaś ? - Hiddink nie tańczył najlepiej, ale nie deptał po nogach i ze względu na swą masę był stabilnym oparciem dla partnerki.
- Kolejny Rosjanin - skomentowała Amanda - Niestety Herbercie nie miałam więcej szczęścia. Może panna Callahan bywa tutaj w innym czasie albo przebywa w pomieszczeniach, do których nie mamy dostępu? Podejrzewam, że mają tutaj nielegalne kasyno... - dodała. Taniec z Herbertem nie był może najlepszym w jej życiu, ale czuła się pewnie w jego ramionach. - Trafiliśmy chyba na ślepy zaułek. Doprawdy nie mam pojęcia jak dotrzeć do mafii i nawet nie jestem pewna czy tego chcę. - powiedziała trochę zniechęcona wieściami. - Sprawdzę jeszcze to nazwisko, może coś o nim pisano, albo któryś z kolegów coś o nim wie?
- Ja spróbuję mniej oficjalnymi kanałami. W takich wypadkach, jak to mówisz “ślepego zaułku” trzeba zdać się na szczęśliwy traf. Bawmy się, może przypadkiem na coś natrafimy. Coś mi mówi, że to nie jest nasza ostatnia wizyta w “Dance Macabre”. Tak przy okazji słyszałem plotkę jakoby Dominic Duvarro nie interesował się kobietami. W każdym razie ponoć nie ma kochanki. Dość dziwne jak na kawalera.
- To by potwierdzało brak jakichkolwiek skandali czy notatek prasowych... Dziwne, taka partia niby...

Herbert odprowadził Amandę do stolika. Pozostawało faktycznie czekać na trochę szczęścia. Rosjanie, mafia i... ghoule. To wszystko jakoś Amandzie nie pasowało, no ale śledztwo nie zostało jeszcze zakończone.

Tymczasem zabawa trwała dalej.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline