Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2010, 15:08   #48
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Rozdział drugi.
Śladami Kuturba.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=oN0aGPDpxeo&list=QL&playnext=3[/MEDIA]


Kapryśny czerwiec dopełnił się i zmienił w zapowiadający się ciepło lipiec.
Początek lipca zastał grupkę badaczy tajemnic w rożnych miejscach, lecz połączył niewypowiedzianym przeczuciem.


Vincent Lafayette


Tylko szybka interwencja lekarzy i bystrość umysłu młodzieńca, który cię znalazł w mieszkaniu w odpowiednią porę uratowała ci życie. Tak mówili lekarze. Twoja wieloletnia kochanka – morfina – zdradziła cię o mało nie pozbawiając podstępem życia.

Udało się ciebie uratować, lecz tydzień zmuszony byłeś spędzić w szpitalu. Tydzień, z którego nie pamiętasz przeszło połowy.

Potem jednak, kiedy kryzys minął. Twoje samopoczucie poprawiło się. Mogłeś przyjmować gości, chociaż twój umysł nadal pracował na „zwolnionych obrotach” a i koncentracja uwagi pozostawiała sporo do życzenia. Jak przez mgłę zdawałeś sobie sprawę z obecności gości w twoim pokoju. Przynosili kwiaty, drobne upominki z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Wśród nich był również człowiek, który uratował ci życie i z którym wiązała cię mroczna, cmentarna tajemnica. Leonard Lynch, którego los postawił na twojej drodze.

Szpital opuściłeś pierwszego dnia lipca. Nadal nieco osłabiony po tym, jak o mało nie opuściłeś tego świata, lecz na tyle silny psychicznie, by nie próbować tego powtarzać.
W mieszkaniu powitały cię znajome ściany i meble, oraz karteczki z życzeniami, które gospodarz pod twoją nieobecność ustawiał na kominku. Takie drobne gesty mogą podnieść człowieka na duchu. Mogą tez dobić.

Pierwszą noc we własnym łóżku spędziłeś jak niemowlę. Spałeś i budziłeś się na przemian. Możliwe, ze powodem tego była pełnia za oknem. Wielka księżycowa tarcza zalewała srebrzystym blaskiem pokój. Księżyc, o którym mówią, że oddziałuje na szaleńców, poetów i wizjonerów.

Rankiem, odrobinę tylko niewyspany, zasiadłeś do porannej gazety, układając plan dnia, w którym chciałeś dowiedzieć się, jak postępuje śledztwo, które przez ów nieszczęśliwy incydent z morfiną zmuszony byłeś odpuścić.

Kiedy doszedłeś do czwartej strony poczułeś, że wyszedłeś ze szpitala w samą porę ...


Walter Chopp


Kolejne dwa dni po inscenizacji, jaką uskuteczniliście z Garrettem dla Dominica młodszy z braci Duvarro stał się twoim dobrym przyjacielem.

Jego dom stał dla ciebie otworem, chociaż po traumie, jaką przeżył, sam gospodarz niechętnie opuszczał cztery ściany. Natura hulaki i sybaryty ustąpiła na moment pola naturze wystraszonego mięczaka.

Terror, jakiego doświadczył Dominic, spowodował bez wątpienia wyłom w jego fasadzie wyluzowanego człowieka sukcesu. Był ostatnia kroplą, przepełniającą czarę goryczy. Nie chciał do niego wracać, a dotyczyło to zarówno sprawy związanej z Angeliną, jej zabójstwem, wydarzeniami w fabryce i tym podobnymi. Na jakąkolwiek wzmiankę na ten temat Dominic reagował płaczliwym tonem. Najwyraźniej uznał, że będąc świadkiem tego, jak zabrudził spodnie, może pozwolić sobie przy tobie na niemęskie zachowanie.

Za jego pozwoleniem czy wręcz pod jego auspicjami mogłeś wejść na teren fabryki i swobodnie poznać pracowników pod wymyślonym pretekstem. Niestety ślad, jaki zdobyłeś dzięki papierom udostępnionym przez Figginsa niewiele dał. Okazało się bowiem, że brygadzista Leon Savko opuścił firmę w dzień po tym, jak Aleksander Duvarro zerwał kontrakt z firmą o swojsko brzmiącej nazwie „Kuturb”. Co więcej, z akt firmy Duvarro Sprocket zniknęły również papiery owego Leona Savko.

Pamiętali go robotnicy.
„Taki dziki Rusek”, „dziwny z lekka”, „miał dwa różne oka, wi pan”, „trzymał się na dystans”, „dobry fachman” – to najczęstsze, co słyszałeś na jego temat od innych robotników.

O tym, że Lafayette wylądował w szpitalu usłyszałeś od reszty zespołu. O tym, że Amanda i Hiddink zrobili rekonesans na „Dance Macabre” również usłyszałeś w swoim czasie.

Każdy z was próbował coś zrobić, szukać śladów, lecz mieliście wrażenie, że kręcicie się w kółko. Co więcej, w poniedziałek – dwudziestego piątego czerwca - Dominic Duvarro nie miał dla CIEBIE czasu, a potem kilka kolejnych dni był niedostępny. Dla nikogo. Ponoć wyjechał z miasta.

Dziwne.

Drugiego lipca, poranek po pełni księżyca, zastał cię nad gazetą. Artykuł, który zobaczyłeś na czwartej stronie mógł wyjaśniać nieobecność Dominica w mieście ...



Joseph H. Hiddink


Ostatnie kilka dni chwyciło cię w kierat. Propozycja „Effendiego” niosła za sobą, prócz niewątpliwych korzyści, również gorsze sprawy. Nowe zadania i obowiązki oraz poważne kontrakty do negocjacji.
Aby podołać zadaniom musiałeś podjąć ważną decyzję – całe siły wkładasz w owe pogmatwane śledztwo lub w pracę. W sytuacji, kiedy szef patrzył ci na ręce, a kilku zazdrosnych konkurentów w duchu liczyło na najmniejszy błąd, musiałeś naprawdę ostro się przyłożyć.

Opłaciło się.

W tydzień udało ci się dogadać wydanie w USA książki angielskiej pisarki Georgette Heyer pod tytułem The Black Moth.



Użeranie się z jej agentem – niejakim Stefanem Applerem – było dla ciebie pełną pasji konkurencją, którą wygrałeś rzutem na taśmę. Do tego stopnia, że Heyer zdecydowała, że wasze wydawnictwo przejmie jej agenturę na całe Stany.
Był to jednak tydzień, w którym nie miałeś dosłownie czasu zająć się niczym innym. Ograniczyłeś nawet kontakty z badaczami „sprawy Angeliny Duvarro”, lecz z tego co wiesz, śledztwo stanęło w miejscu.

Dnia 2 lipca 1921r rozkoszując się poranną kawą i ponownie przeżywając odniesiony sukces zerknąłeś na czwartą stronę „Boston Globe” i zamarłeś z filiżanką w dłoni ....


Dwight Garrett

Niektóre sprawy bywają łatwiejsze inne trudniejsze. Ta należała do niełatwych.

Informacje, jakie uzyskałeś od Dominica Duvarro przekonały cię, że obraliście nie do końca trafny kierunek. Musiałeś usiąść i przemyśleć swoje działania, lepiej poznać teren i sieć układów, jaka w nim panowała. To wymagało czasu i ostrożności. I jednego i drugiego ci nie brakło.
Regularne wpłaty środków od obu zleceniodawców pozwalały ci pracować dalej. A praca ta głownie polegała na odwiedzaniu podejrzanych spelunek i wkupywaniu się w łaski tutejszego „elementu”. Ostrożnie, jakbyś obierał cebulę, próbowałeś poznać więcej szczegółów na temat ruskich gangów – co się opłacało

W sprawę umoczeni byli ludzie z wyższych sfer miasta – to oni dorabiali się na handlu alkoholem pod przykrywką Ruskich. Boston był jak kotłujący się garnek pełen brudów, a to, co pływało w tym kotle, średni ci się podobało. Łatwo w takim kotle zniknąć, co zresztą działo się nagminnie. Ludzie, kręcący się wokół ruskich znikali i nikt ich więcej nie widział. Inne nacje walczące o prymat na rynku alkoholowym, dziwek i nielegalnego hazardu najwyraźniej czuli respekt przed szefem ruskich, zwanym Carem. Kilkakrotnie bardziej prości „banditos” wspominali nawet o tym, że ten skurwiel ma na usługi „istoty z piekła rodem, które dopadną cię po zapachu – jak psy” oraz „ ze potrafi rzucać klątwy i uroki”. Mówili to z takim przekonaniem, że nie stawiałeś im więcej trunku.

Co więcej. Od dwóch dni masz znów przeczucie, że jesteś obserwowany. Jednak nie udaje ci się wpaść na trop tego „szpiega”. Raz tylko mignęła ci w mroku niewyraźna sylwetka kogoś w długim prochowcu. Raz też wyczułeś zapach gnijącego mięsa w twoi pokoju, ale nie było żadnych śladów włamania. Jest to jednak niezwykle niepokojące.

Postanowiłeś „przycichnąć” na dzień, może dwa.

Drugiego dnia, podczas porannego posiłku czytałeś gazetę i natrafiłeś na artykuł, który spowodował, że sięgnąłeś po papierosa.


Amanda Gordon


Dni mijają szybko, a śledztwo przez was prowadzone zdaje się stać w miejscu.
Pan Lafayette wylądowała w szpitalu i nie ma z niego pożytku, Leonard zajął się na poważnie studiami, Hiddink ma ważną pracę, Chopp szaleje w okolicach Duvarro Sprocket i trudno złapać z nim kontakt, a Dwight pracuje nad sprawą w najwyraźniej swoim ulubionym stylu – samotnie. Wydaje ci się jednak, że wie co robi.

Więc, można powiedzieć, zostałaś na „placu boju” sama.

Udało ci się dowiedzieć czegoś więcej na temat sióstr Callahan. Wiesz, że ich rezydencja słynie z dość ekscentrycznych przyjęć, lecz dopuszczani są do nich jedynie zaufani ludzie. Jak na razie nie udało ci się wpaść na nazwisko takiej zaufanej osoby. Lecz dowiedziałaś się czegoś więcej na temat zabaw, jakie urządzają siostrzyczki. Ktoś słyszał, że ktoś rozmawiał z kimś, ze ten ktoś wie na pewno, że imprezy te to „zamiana żon i mężów” oraz „erotyczne zabawy o dość mocnym stopniu frywolności”. Oczywiście nic pewnego, lecz brzmi dość wiarygodnie. Plotki głoszą że Modesta i Otylia goszczą podczas swoich „bankiecików” prawdziwe tuzy miasta. Aż trudno uwierzyć.

Co do Dominica Duvarro swoimi kanałami sprawdziłaś prawdziwość pogłosek o jego nieco odmiennej od biologicznych prawideł naturze w sferze intymnych doznań. Wszystko świadczy o tym, że może to być prawdą. Co więcej, ponoć Domnic znów poznał nowego kochanka, bowiem ostatnio nikt, poza jednym mężczyznom w sile wieku, nie ma możliwości spotkania z właścicielem Duvarro Sprocket na osobności, a ów właściciel odsunął się wyraźnie od spraw związanych z firmą.

28 czerwca otrzymałaś depeszę. Z Berlina. Od owego Hieronima Wegnera, o którym wspomniał Victor.

Depesza obwieszczała.

Udało mi się zdobyć wizę STOP do pani kraju STOP Przypłynę do Nowego Yorku STOP 6 lipca 1921 STOP Statek Posejdon STOP

Co do samego Victora, to wiesz, że z Sali szpitalnej trafił do zakładu dla obłąkanych, gdzie oczekuje na rozprawę w sadzie.

Możliwe, że udałoby ci się zdobyć więcej informacji, lecz codzienne obowiązki oraz poczucie „dreptania w miejscu” nie pozwoliły ci na więcej.

Drugiego lipca, przy porannej kawie przeczytałaś jednak artykuł, który na powrót przypomniał, że śmierć Angeliny może być jedynie początkiem piramidy jakiś poważniejszych wydarzeń.


Leonard D. Lynch


Znalezienie na półżywego Lafayetta było jak cios obuchem. Działałeś w sposób opanowany lecz i z paniką. Zebrałeś jego notatki, przetłumaczone stronice księgi i wszystko, co mogło mieć związek ze sprawą.

Na szczęście nikt nie zadawał pytań. Iluzjonista został przewieziony do szpitala i oddany w ręce lekarzy. Zainteresowanym, w tym tobie, pozostało czekać.

Nie chciałeś by umarł. Z czysto egoistycznych powodów. Gdyby tak się stało, to co widziałeś noc wcześniej ... Nikt nie był by w stanie tego potwierdzić.

Zabezpieczyłeś zebrane dokumenty, poinformowałeś Amandę Gordon i czekałeś na dalszy bieg wydarzeń. To co ujrzałeś pamiętnej nocy na cmentarzu powodowało, że nie gasiłeś świateł w nocy. Jakimś szóstym zmysłem wyczuwałeś, że owa istota krąży gdzieś blisko ciebie. Jakby tam, podczas rytuału, zapamiętała cię, a teraz ... obserwuje, czeka na błędny ruch. Czeka, by zabić? Zrobić coś gorszego? Czy po prostu wezwaliście diabła, a potem nie odprawiliście go do piekła w należyty sposób? Tylko Lafayette wiedział. On i jego zapiski. A iluzjonista walczył o życie w szpitalu, a notatki były nie dość czytelne.

Na wszelki wypadek po zmroku starasz się nie opuszczać mieszkania.

Uczysz się i zaliczasz kolejne egzaminy, kończąc sesje pomyślnie, lecz bez oszałamiających wyników. Nic dziwnego, skoro zamiast myśleć o nauce, myślisz o potworze, krążącym gdzieś w ciemnościach bostońskich ulic.

W końcu Lafayette opuścił szpital. Zaczął się nowy miesiąc.

A jego drugiego dnia spojrzałeś do porannej gazety i znalazłeś artykuł, w którym pojawiło się znajome nazwisko i znajome nazwy....

Czyżby wydarzyło się coś, co pozwoli zrozumieć bardziej sprawę, czy też wręcz przeciwni – znów ją zagmatwa.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=xP3zLExMIzE&list=QL&playnext=10[/MEDIA]



Wszyscy



Tragedia w fabryce!


Dzisiejszej nocy w straszliwym wypadku w fabryce Duvarro Sprocket zginęło czterech pracowników. Wstrząśnięty tą tragedią Dominik Ernesto Durvarro – jeden z właścicieli fabryki powiedział, że zrobi wszystko, by rodziny ofiar wypadku otrzymały stosowne odszkodowania za utratę swoich bliskich. Co za pełen humanitaryzmu gest w tym strasznych czasach, gdzie nie liczy się człowiek lecz produkcja i pieniądz. Pamiętamy, że Duvarro Sprocket, podobnie jak wiele innych firm w naszym regionie, przechodziło ostatnio poważne problemy nie tylko finansowe, ale również personalne. Bez wieści zaginął właściciel pakietu kontrolnego firmy – pan Aleksander Romalio Duvarro, a następnie, przez oszalałego z zazdrości kochanka zabita została córka zaginionego – Angelina Maria Duvarro. Tym bardziej podziwiać należy wspaniałomyślny gest D.E. Duvarro. Zapytany przez naszego korespondenta o to, czy taka hojność nie dobije kondycji firmy D.E.D. powiedział, że dosłownie przed dwoma dniami Duvarro Sprocket podpisało atrakcyjny kontrakt, który pozwoli fabryce odzyskać płynność finansową i wypłynąć na szerokie wody. Redakcja Boston Global przyłącza się do kondolencji rodzinom ofiar wypadku i życzy właścicielom fabryki szybkiego wznowienia produkcji.



Każdemu z was przemknęła po głowie podobna myśl.

Znów się coś zaczęło. Lub nadal się dzieje. Kolejne 28 dni i kolejny wypadek. Taka prawidłowość musi niepokoić. Daje do myślenia.

Wzrok wędruje do notesika z telefonami.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 28-09-2010 o 15:22. Powód: kosmetyka i poprawa błędów w stylu
Armiel jest offline