Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2010, 18:41   #21
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację


[media]http://www.youtube.com/watch?v=HMpl9oUxFEY&feature=related[/media]

Attackin' The Kraken by *wildlifehoodoo on deviantART

Rozdrażniony Kraken odpowiedział gniewnie na wasze próby obrony. Tyle tylko, że w porównaniu z siłą jego gniewu, swój gniew mogliście sobie... schować. Sprawa wyglądała nieciekawie. Kraken był gigantyczny i z każdym machnięciem mackami, z każdym trzaskiem łamanego i miażdżonego drewna, malała nadzieja na to, że wyjdziecie z tego cali. Coraz bardziej docierało do was, że jeśli statek zostanie zniszczony, czeka was śmierć. Byliście na otwartym morzu, do wschodu słońca wszyscy się potopicie lub zamarzniecie w zimnej wodzie. Ten okręt był jedynym suchym lądem w zasięgu wielu mil, a Kraken najwyraźniej chciał zagarnąć go dla siebie.

W chaosie walki każdy podjął jakąś akcję. Zdecydowaliście się nie iść przykładem marynarzy, którzy samotnie rzucali się ze szpadami na macki, tylko po to, by zostać zaduszonym, połamanym i wyrzuconym daleko w morze. Nie, wy trzeźwo przyjęliście taktykę! Panowie w zbrojach do przodu, panie z magią i łucznicy do tyłu! To była dobra taktyka, ponieważ póki co nikt z was nie trafił za burtę, zmiażdżony macką i z bebechami wyciekającymi nosem i uszami.
Niektórzy marynarze zdawali się pamiętać o nietypowych gościach na pokładzie i biegając wokół darli się na przykład;
- Mag!!! Gdzie jest mag!!! Na pokładzie był mag!!!
- Niech rzuci w to piorunem albo zamieni w kamień czy w ropuchę!!!
- Znajdźcie tego maga!!!
Inni z kolei, ci bardziej zabobonni, darli się;
- Mówiłem, że kobieta na pokładzie to pech, a zielona kobieta to atak krakena!!!
- Mówiłeś, że huragan!
- Że Kraken!
- Huragan!
Wielka macka zmiotła marynarza z pokładu.
- Huragan, ha-ha, moje górą! – darł się drugi.
Tradycjonaliści z kolei wznosili ramiona ku niebu i łkali;
- Pani sennych koszmarów, zlituj się!!!
- Mroczni bogowie są rozgniewani, musimy ich przebłagać!...
- Tu był drow! Widziałem drowa!!!
- Ja też!!! Szybko, złóżmy go w ofierze Mrocznej Bogini!!!
- Tak!!! To uspokoi jej gniew!... Ma ktoś włochate kajdanki...?!

Braciszek Michał chwycił za armatę. Zadziwiające, że kiedy apokalipsa nadchodzi i lud wokół łka oczekując na słowo boże, bóg mówi; synu, łap za armatę! Nikt jednak nie śmiał przeciwstawiać się bożym sądom i Braciszek Michał załadował cacko po czym sprawnie je nakierował [z tą masą raczej nie miał problemów...] Strzał niestety był niecelny, dziadowska macka zdążyła wygiąć się w inną stronę, nim kula do niej doleciała. Braciszek Michał miał teraz z kolei inny problem, dwóch marynarzy legło na pokładzie i uczepili się jego nóg.
- Rozgrzeszenia!!! – łkał jeden.
- Uproś swego boga niech da nam żyć!
Wystająca z wody macka tymczasem chwiała się na boki, „rozglądając się” za pacanem, który rzucił w nią tą wielką kulką. Wreszcie wyczaiła ofiarę i ruszyła w kierunku statku.
Na szczęście Ryi postawiła skierować walkę na tor zielony vs zielony.
http://statichg.demotywatory.pl/uplo...alachowski.jpg
Demotywator zaświszczał w powietrzu i opadł z głośnym plaśnięciem na pełzającą po pokładzie mackę.
Macka z wielki czerwonym śladem po uderzeniu zwinęła się i chlupnęła za burtę. Ale jej koleżanka była bardziej bojowa i gdy zdawało się że niebezpieczeństwo minęło, druga macka zaatakowała od tyłu i zmiotła orczycę, posyłając ją w malowniczy lot ślizgowo-fikołkowy po pokładzie.
Ursuson przy drugiej armacie właśnie ładował działo. Teoria jednak bardzo się przydaje, wiadomo którędy i gdzie wsadzić kulę i co podpalić... Istniała teoria dlaczego drowy są ciemnoskóre i dlaczego już więcej nie próbują strzelać z armat... Wycelowane działo wypaliło. Wszystko poszło jak to opisują w książkach i efekt był piorunujący! Kula trafiła w jedną z macek i odrzuciła ją konwulsyjnie do tyłu, wyrywając w ciele krakena dymiąca dziurę! Ośmiornica targnęła całym statkiem kurcząc się z bólu, a ranna macka natychmiast runęła w wodę, szukając ochłody dla piekącego bólu.
Barbak starał się zwabić bestię i skupić jej uwagę na sobie, co nie było takie trudne – żółta, oczo-jebna tarcza szybko zainteresowała ośmiornicę niczym słoik w krewetką w środku. Kraken szybko też zechciał dobrać się do krewetki tych rozmiarów [jest zielona, ale to co, pewnie miętowa...] Barbak miał dobry refleks, niestety nie dość siły, by powstrzymać napierającą, glutowa tą masę. Macka rozplasnęła go na pokładzie, przygniatając i badawczo skubiąc przyssawkami tarczę, która go nakryła.
Dirith przyjął czysto drowią, bojowa postawę, a raczej tygrysią już w tym momencie. Gdy inni bawili się z armatami i tarczami, drow zamierzał rozerwać piekliszcze gołymi rękoma. I na początku mogło wzbudzać to śmiech politowania, kiedy jednak ludzie zobaczyli tygrysołaka biegnącego po pokładzie, masowo zaczęli padać do stóp Braciszka Michała żebrząc o ratunek od boga. Likantrop wskoczył na jedną z macek i biegł po niej, próbując dotrzeć do centrum, korpusu krakena. Tygrysołak gnający po oślizłej macce i przeskakujący z macki na mackę wyglądał na tyle imponująco, że wielu gapiło się z otwartymi gębami, wierząc, że mu się uda! Od celu dzieliły go może ze trzy skoki, kiedy Kraken spostrzegł zbliżające się biało-czarne zagrożenie. Bardziej z ciekawości niż z obrony chwycił małego natręta i owinął go końcówką macki niczym anakonda. Oczywiście Dirith zareagował i pazury nie spodobały się macce.
- Ty durna rybo! Jadłam takich jak wy od niemowlęctwa! I zagryzałam wilkołakami!
Kraken: >:O
Ośmiornica zwróciła swe ślepka na wielkie-zielone, wymachujące kulką na łańcuchu. Postanowiła sprytnie upiec dwie krewetki na jednym ogniu i naprężywszy mackę rozwinęła ją, ciskając likantropem w Ryi. Rzut był jednak niecelny, a wiadomo, koty lądują na cztery łapy. Dirith zaliczył miękkie lądowanie, uderzając o powierzchnię żagla, a następnie zsunął się w dół po płótnie.
- Ej, znalazłem kajdanki, dawajcie drowa...! – marynarz radośnie wymachiwał kajdanami, ale uciszyło go uderzenie 400 kilogramów, które dosłownie spadły z nieba.
Dirith po kolejnym miękkim lądowaniu wstał z połamanego marynarza i otrzepał się.
Tymczasem magini miała problem natury wielbicielskiej. Kilku marynarzy biegało wokół niej, w histerii wykrzykując jeden przez drugiego że „zginiemy, pioruny, ropuchy, mamusiu”. Wskazywali roztrzęsionymi rękoma Krakena i błagali aby mag coś z tym zrobił. Zabrałaś się więc żwawo do roboty, tym bardziej że Barbak który miał was bronić leżał właśnie pod tarczą i oślizłą macką. Poczułaś jak strumienie many przenikają przez twoje ciało i magiczna energia zawirowała wokół ciebie. Uskoczyłaś przed uderzeniem macki która huknęła o pokład próbując złapać „to świecące coś”, było blisko! Udało się – magiczna aura rozjaśniła ciało krakena. Teraz będzie wam dużo łatwiej!

Macka trzymająca maszt targnęła nim z wściekłością. Dało się słyszeć CHrRRRrrrRRRuuuUUup! a potem głośny trzask i maszt przechylił się, a potem runął jak ścięte drzewo. Ryi akurat stała mu na drodze i została przykryta całunem z białego żagla.
Trzg szarpał się z armatą, z racji wzrostu za Astarotha nie mogąc obrócić działa w dobrym kierunku. Fred próbował załadować działo, ale nie mógł udźwignąć kuli. Wreszcie biały szczur przykładem biało-czarnego pobratymcza zaszarżował na Krakena, a Trzg drąc się pobiegł za nim...
Siewca Chaosu Na Przyjęciach właśnie odplątywał się z własnego płaszcza, który z racji zmiany kierunku wiatru zniszczył całą heroiczną pozę. Kiedy się już odplątał zobaczył, że tam gdzie przed chwilą stał Barbak leży teraz wielka oślizła macka krakena. Proca zawirowała – to będzie walka Dawida z Goliatem! Kulki pomknęły do celu jak błyskawice i dosięgły go, wróg wijąc się w spazmach przerażającego bólu od rozdzielającej rany... ekhym... zamrugał. Tak, Kraken zamrugał. [powieka ci zadrżała]. Zdecydowanie, musisz skombinować sobie kulki większego kalibru! Gigantyczna ośmiornica ledwo poczuła ten pstryczek! Musisz... [wiatr] Gah, cholerny płaszcz...!

Rozległ się potworny trzask i ujrzeliście jak jedna z macek oderwała przyssawkami spory kawał drewnianej konstrukcji, po czym oplotła ją i wciągnęła pod wodę. Zastygliście na moment z głupimi minami wpatrując się w tutejszych marynarzy, jakbyście pytali dyskretnie: „czy ten fragment statku był nam bardzo potrzebny...? Bo... chyba już go nie odzyskamy...”
Zatraceni w ferworze walki musieliście jednak przyznać, iż wokół fruwało coraz więcej porwanego i rozszarpanego drewna, towarzyszów obrońców marynarzy chętnych do jatki było zaś coraz mniej. Statek jeszcze trzymał się w miarę w całości, ale coraz mniej przypominał kształtem to co wypłynęło z portu... Działa zjeżdżały do wody albo macki same je tam wciągały [omijały tylko jedną armatę – hmmm ciekawe dlaczego...?]
- DO BRONI!!! DO AaaaaaAgghhh!...
- OPUŚCIĆ STATEK!!!
- ARMATYYYY!!!
- RATOWAĆ SIĘ!!!
- OGNIAAAAAA!!!
- GDZIE TEN CHOLERNY DROW?!?! Aaaaaaaaagggggh!!![splash]
------------------------------------
Bestia jest ranna!
100-24=76 punktów życia
Mamy maginię na pokładzie! – na Krakena w kolejnej turze działa czar osłabienie – bestia przyjmuje podwójne obrażenia!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 28-09-2010 o 21:13.
Almena jest offline