Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2010, 21:29   #6
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Meredith D’liane - wczesne godziny ranne

Pokój Meredith był przyjemny, nie był może specjalnie duży, ale był jasny i dobrze umeblowany. Kiedy wróciła do pokoju uświadomiła sobie, że musi się czymś zająć. Czymkolwiek.


Usiadła i skreśliła list do ciotki. Niestety tego wieczora nie udało się go nadać. Kobieta wróciła więc do pokoju i położyła się z tomikiem poezji w dłoni. Upragniony sen nadszedł szybko...

Następnego dnia obudziła się rześka i wypoczęta. Wydawało się, że zły sen minął. Spojrzała na leżący na stole list i przez chwilę wahała się czy w ogóle go wysyłać...

Postanowiła jednak uspokoić ciotkę... Szybko udało się go nadać, choć i tak miał odejść dopiero późnym wieczorem w dyliżansie. Starsza kobieta zajmująca się pocztą należała do tych osób, które muszą rozmawiać... Na tyle długo przeciągała więc procedurę nadania listu, aby znaleźć temat do rozmowy. Siłą rzeczy tematy koncentrowały się na Meredith i celu jej przybycia do miasta... Nie nadawały się więc do kontynuacji, kobieta skierowała więc rozmowę na temat ogłoszenia i baronowej...

- Ah, urodziny baronowej Stolveck! Co roku to znaczna uroczystość. - starsza kobieta najwidoczniej ucieszyła się, że w końcu znalazł się temat do rozmowy - Bo musi pani wiedzieć, że baronowa jest dziwną osobą. Przez cały rok nie pokazuje się publicznie, podobno żyje w odosobnieniu w swoim domu, nie widując się z nikim poza wierną służbą. Jednak co roku urządza huczne urodziny trwające dwie noce i dzień. W tym czasie jej dom jest pełny gości, artystów... Nigdy nie wiadomo, czy to nie ostatnie urodziny, bo baronowa starsza już kobieta i z roku na rok widać, że coraz słabsza... I tu zaczyna się najlepsze - baronowa nie ma rodziny, więc wielu się kręci koło niej... Wiele osób chciałoby się przykleić do jej majątku... Rozumie pani?!? Czego to ludzie nie wymyślą, aby... ale nie będę plotek rozsiewać.

Plotek jednak zostało po chwili rozsianych całkiem sporo. To co mogło być prawdą sprowadzało się do starszej, ekscentrycznej, bardzo bogatej kobiety, która kilkanaście lat temu przybyła do Cruar's Cove. Nie wiadomo było skąd i nie wiadomo dlaczego przybyła... Podobno otaczała się tylko kilkoma zaufanymi osobami, które załatwiały za nią wszystkie sprawy. Reszta była tylko stertą plotek i domysłów.

Na szczęście pojawił się inny klient i Meredith skwapliwie wykorzystała okazję aby opuścić pomieszczenie.
Idąc do swojego pokoju została zaczepiona przez młodą kobietę, o rysach - wyraźnie - podobnych do rysów mężczyzny, którego spotkała w "Pokoju Zielonym".

- Przepraszam, to pani występowała w Teatrze Artajskim? To cudownie. Mam nadzieję, że nie czuje się pani urażona? Po prostu musi pani wystąpić na urodzinach baronowej... - szczebiotała rozetazjuzmowana - Jeżeli zgodziłaby się pani... Cudownie byłoby wystawić któryś z monologów Kosefa! Ah, byłabym zapomniała - poprosiłam właściciela karczmy, aby rachunek za pani pobyt został przedstawiony baronowej...

Dziewczę pożegnało się i zniknęło gdzieś pomiędzy klientami. Meredith miała nieodparte wrażenie, że dziewczyna wie wiele o sztuce, choć bardziej pasowała na muzyka niż na aktora... mogły o tym świadczyć subtelne dłonie przywykłe do strun. Pisma Kosefa były trudnymi utworami, wymagającymi interpretacji... ale wartymi wystawienia.

Myśli o sztuce uspokoiły ją, przynajmniej trochę. Wróciła do pokoju i przez chwilę przyglądała się stojącym na środku bagażom. Wyglądały nieporządnie; zresztą jej strojom nie służyło sprasowanie i byle jakie ułożenie w torbach. A na porządne pakowanie nie miała wtedy czasu...

Postanowiła wypakować się... i tak należało przygotować jakąś kreację na występ... Część rzeczy znalazła się już w szafie. Kiedy wyjmowała kolejną suknię na podłogę wypadł pognieciony kawałek pergaminu. Wyglądał na oderwany z jakiegoś większego ogłoszenia. Pismo było nierówne, szybkie, choć wprawne.

Cytat:
Wiem co zrobiłaś. Jeżeli nie chcesz, aby wiedzieli inni. Spotkaj się ze mną w "Kamienn...
Krew odpłynęła z twarzy kobiety, poczuła się słabo...

Koniec tekstu był zamazany. Ktoś najwyraźniej pisał w pośpiechu i zmiął pergamin zanim atrament zdążył wyschnąć... Kiedy włożono kartkę w bagaż? W torbę z którą często chodziła do teartu... Tak, po powrocie nie rozpakowywała jej, dopchnęła tylko suknię i uciekła... Czy karta była włożona jeszcze w teatrze, w drodze do domu, kiedy dla niepoznaki przystanęła przy starganie i przymierzała płaszcz? A może w porcie, kiedy czekała na statek? Tutaj?!? Nie było sposobu, aby to ustalić...

Ochłonęła trochę i zeszła na dół, aby zamówić herbatę z rumem, podwójnym rumem. Rozpytała kelnerkę o karczmę mającą w nazwie coś związanego kamieniami. Okazało się, że w Cruar's Cove są dwie takie karczmy: "Kamienny Kasztel" i mordownia "Kamienny Dzban" w porcie, choć co do tej drugiej to kelnerka nie była pewna, czy karczma jeszcze istnieje... Meredith uświadomiła sobie jeszcze jeden fakt. Wśród artystów Teatru Artajskiego popularna była niewielka karczma "Kamienne Drzewo", której kobieta nie lubiła ze względu na mocny zapach palonych w niej ziół...

Te informacje jednak nie dały odpowiedzi na pytanie gdzie podłożono kartkę i co dalej. Jedno było pewne. Ktoś jeszcze znał tajemnicę... Co teraz?!?
 
Aschaar jest offline