Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 10:02   #26
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
To miała być taka spokojna noc. Siedzieli z Golasem gapiąc się bezczynnie w monitory w „Czujce” na poziomie C-06.
W tych ostatnich dniach takie chwile bezczynności i nudy były prawie przyjemne. Żadnych bójek, żadnych samobójstw, żadnej krwi. Mieszała łyżeczką w kubku patrząc jak ziarna cukru powoli rozpuszczają się w kawie.
Obrazy na ekranach rzadko zmieniały się. Czasem mignął na nich jakiś człowiek spieszący się na nocna zmianę, czasem w polu widzenia pojawiał się nocny patrol.
Nawet w eterze było w miarę spokojnie.

Golas był tego wieczora wyjątkowo małomówny. Zauważyła, że coś go męczy, ale najwyraźniej nie chciał o tym rozmawiać. Nafaszerowany tabletkami szczęścia przeglądał raporty, kreśląc coś w nich zaciekle ołówkiem.
Nie zaczepiała go o to. Każdy na Ymirze miał od czasu do czasu gorsze dni.

W pewnej chwili ta błoga cisza została przez Schmidta przerwana:

- Spójrz tam – wyrzucił nagle z siebie

Na ekranie pojawił się obraz kantyny na C-28 z niedomkniętą śluzą i wielką plamą krwi przed wejściem. A do tego miejsca kierował się Chuck.

Zerwali się oboje i popędzili dwa korytarze dalej.

Zastali Fisha z głową wsuniętą do środka kantyny. Podskoczył przestraszony kiedy się nagle pojawili i żeby zatuszować zmieszanie zaczął nadawać jak katarynka:

- Tu jest w ciul krwi – zauważył Fish robiąc znaczącą minę na posadzkę i grodzie. – A tam - wskazał długaśną ręką jak drogowskazem w stronę baru – plama ciągnie się do środka.
Myślę, że tam ktoś jeszcze jest. Przecież z kantyny nie ma drugiego wyjścia. A klucze mam chyba tylko ja i Polaczek.

- Hey, może to włamanie i szef dał w łeb przyłapanemu złodziejowi?- zagadnął po chwili Fish.

- Cofnij się Chuck - powiedział Golas - musimy najpierw sprawdzić co tam się stało.

Nicole skinęła głową, chwyciła broń w dłonie i ostrożnie zajrzała do środka. Golas podążył w jej ślady.
- O kur... mać - wyrwało im się prawie jednocześnie.

Takiego burdelu dawno już nie widziała. Cały zapas alkoholu w butelkach zdobił kałużami podłogę kantyny. Wszędzie pełno było rozbitego szkła, a krzesła porozrzucane były jakby ktoś z dziką wściekłością miotał nimi dokoła. I te smugi krwi! Poruszali się ostrożnie, kryjąc się nawzajem i sprawdzając drogę.
Temperatura w pomieszczeniu bardzo się obniżyła. Widać było jak oboje wyrzucają przy każdym oddechu obłoki pary z ust.
Ciemnoczerwony ślad prowadził wprost do wyrwanej kraty wentylacyjnej. To z niej tak potwornie wiało. Nicole odetchnęła. Nie wiadomo dlaczego przypomniał jej się wcześniej stary horror.
Kantyna była pusta. Odwróciła się do Golasa, a ten jakby wyczuwając jej intencje powiedział:
- Zamykamy tę budę Sanders. Zawiadomię szefa i zabezpieczę wejście. Cholera wie co tu się stało.

Nicole znała procedury. Podeszła do Chucka, usilnie próbującego zaglądać do środka.
- Chuck, nie utrudniaj nam pracy. Wiesz, że nie możesz tam wejść. - delikatnie wypchnęła mężczyznę do korytarza. - Bar będzie dziś zamknięty. Spiszemy szybko twoje zeznania i możesz wracać do siebie, ok? - powiedziała sympatycznym głosem, ale stanowczo.
W oczekiwaniu na wsparcie postanowiła jeszcze raz przyjrzeć się pomieszczeniu.

- Eh... - westchnął lekko - Rozumiem. - dodał zerkając na bar. - Uważaj na siebie - uśmiechnął się smutno. - ...cie, to znaczy uważaj - cie... na siebie - dodał pośpiesznie zacinając się trochę zmieszany - to znaczy nie na siebie, tylko na... - zaczął tlumaczyć się poczerwieniały - chodzi mi, żebyście byli razem z Nygusem.... - poszukał szybko slowa - bezpieczni. - i nie czekając na jej odpowiedź obrócił się na pięcie jak na musztrze wojskowej - Będę u siebie- i zmieszany ruszył maszerując w stronę przeciwną do swojej kwatery. Po chwili zatrzymał się i uśmiechając z głupia do sympatycznej Wiki, zawrócił - Zapomniałem o zeznaniach. Jestem do two... waszej dyspozycji.

- Ha, ha, ha - zaśmiał sie Golas - Coś mi się widzi, Nicole, że wpadłaś chłopakowi w oko. Ha, ha, ha - jego wesoły śmiech zupełnie nie pasował do zdewastowanego wnętrza. - Gust ma dobry, to trzeba przyznać.

Chuck wyraźnie oblał się rumieńcem słysząc komentarz ochroniarza. Widać było, że czuje się niezręcznie, a na twarzy malował się mu uśmiech w stylu “najchętniej zapadłbym się pod ziemię...”

Jezuuuuu ci faceci ! – pomyślała – Nawet naklejka na czole „halo jestem lesbijką” nie ostudziłaby ich zapędów myśliwskich.
Głośno zaś powiedziała siląc się na spokój:

- Daj spokój Golas. Weź od chłopaka zeznania, a ja zajrzę jeszcze raz do wnętrza. – coś nie dawało jej spokoju.

Krążyła po pomieszczeniu przyglądając się dokładnie śladom, ale nic dziwnego nie pojawiało się w zasięgu wzroku. Aż do momentu kiedy ponownie podeszła do otworu wentylacyjnego.
- Cholera, a co to? – zaklęła kucając tuż przed nim. Przy wyjściu z wentylacji wyraźnie dostrzegła wyżłobienia, jakby ślady… pazurów.
Przecież to niemożliwe! Planeta była niezamieszkała, żadne zwierzę nie mogłoby przetrwać w takich temperaturach. Chyba, że … naukowcy pomylili się, nie biorąc pod uwagę innych form życia ludziom jeszcze nieznanych. Zrobiła zdjęcie ze zbliżenia.
To trzeba komuś zgłosić.
Już sięgała ręką do interkomu, kiedy w tle usłyszała głośne komentarze Chucka, który wykrzykiwał pytając czy może swobodnie opuszczać swoją kwaterę i czy to znaczy, że jest podejrzanym. Najwyraźniej ktoś jeszcze pojawił się w korytarzu, ponieważ głosy Chucka i Golasa mieszały się z innymi.
Zawróciła więc, żeby to sprawdzić.

Przed śluzą czekał już patrol ochroniarzy z sekcji B. Nicole ze zdziwienia uniosła wysoko brwi.
- Co tu się dzieje? – spytała
Jeden z nadmuchanych ważniaków w kombinezonach spojrzał na nią i odpowiedział:
- Pójdziecie z nami. Ktoś chce z wami porozmawiać.

Golas spojrzał na nią znacząco. Kilku Bechroniarzy (jak nazywali tych ważniaków z sekcji B) zabezpieczyło śluzę, a dwóch z nich skinęło ręką na Nicole i jej partnera żeby za nimi podążyli…
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline