Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 12:27   #27
Suriel
 
Suriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Suriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skał
- Eh, a miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle – Selena spojrzała na Beth znad puszki kolejnego piwa.
Beth, skinęła tylko głową. Rozmowa się nie kleiła. Beth była przygnębiona. Informacja o braku kontaktu z ziemią dała jej w kość. Zostawiła tam męża i 2 letnią córeczkę. Od długiego czasu nie mogli znaleźć pracy, a jej wyjazd mógł postawić rodzinę na nogi. Cotygodniowe rozmowy z domem, widok małej i męża trzymał Beth przy życiu, a teraz jej to zabrali.
Chudy jak patyk „Chuck” donosił im piwo, ale nawet on dzisiaj był jakiś nie swój. Po drodze dowiedziały się o morderstwie jakie miało miejsce w Kantynie C-28. Ludzie szeptali między sobą, byli jacyś zdenerwowani, rozbiegany wzrok, przytłumione rozmowy i bójki które wybuchały bez powodu. Coś wisiało w powietrzu, czuć to było na każdym kroku.
Dziewczyny wypiły po kilka piw, trochę zaszumiało im w głowach. Jednakże korporacja dbała o swoje interesy, piwo tu podawane miało obniżoną wartość alkoholu. Dłużej pijesz, więcej płacisz, a kac jest mniejszy i teoretycznie mniej agresji.

Kogo oni chcą oszukać – pomyślała Star czytając napis na puszce.

Nie było sensu siedzieć bezczynnie i użalać się nad własnym losem.

Selena postanowiła iść spać, Beth jeszcze trochę chciała zostać. Do kantyny doczłapał się wkońcu jej znajomy z hangaru.

Ruszyła zimnym korytarzem do kwatery. Przedsionek dzieliła z kwaterą Beth.
Cztery ściany, substytut domu.
Łóżko na którym leżał koc w szkocką kratkę przywieziony z ziemi. Przytulanka na poduszce. Kilka książek na półce, zdjęcie rodziny. Kiedy się pakowała miała nadzieję wziąć więcej rzeczy, które będą przypominały jej o domu. Korporacja narzuciła jednak odgórnie ciężar bagażu na jedną osobę i mniej potrzebne rzeczy zostały w jej pokoju w domu rodzinnym.
Najbardziej brakowało jej tu okna, deszczu stukającego w szyby, słońca budzącego o poranku.
Miała tutaj tylko wiatr wyjący w wentylacji i obrazek łąki nad biurkiem. Prezent od bratanka na wyjazd. Uśmiechnęła się na wspomnienie tego łobuza. Był podobny do ojca, pewnie też sprawi im tyle kłopotów co jego ojciec swoim rodzicom.
Umyła się i położyła spać. Przykryła się dodatkowo kocem i prawie momentalnie zasnęła.


Stała zdezorientowana pośrodku lodowej pustyni. Zmarznięty śnieg trzeszczał pod nogami. Selena spojrzała na siebie. Była ubrana w skafander używany na zewnątrz, termometr pokazywał spadającą coraz bardziej temperaturę. Wyświetlacz poziomu tlenu informował że zapas skończy się za dwie godziny.
Rozejrzała się. Była sama, nikogo dookoła, tylko ona, śnieg, gwiazdy i ciemność. Pobiegła w jedna stronę, potem w drugą. Nie miała pojęcia w którą stronę ma iść, skąd się tu wzięła, dlaczego ją zostawili. Zaczęła oddychać coraz szybciej, coraz szybciej zaczęło też ubywać tlenu. Spanikowała, zaczęła biec przed siebie, byle tylko gdzieś dojść, może znajdzie wejście do hangaru, nie mogła odejść zbyt daleko. Nie mogła sobie nic przypomnieć, starała się biec coraz szybciej. potknęła się o wystającą bryłę lodu, sprytnie ukrytą pod śniegiem. Przewróciła się, uderzyła maską o kawał lodu. Maska pękła, skafander uległ rozszczelnieniu. Z sykiem zaczął tracić powietrze. Selena zaczęła się czołgać, ale szybko traciła resztki powietrza z płuc, a wraz z nimi życie. Jedyna myśl jaka pozostała w głowie. Pić ciepłe, znaleźć ciepłe i pić. Ciepłe daje życie. Daje ocalenie.

Obudziła się z krzykiem.

Pomimo że w pomieszczeniu było dość chłodno, Star tego na początku nie czuła. Cała była zlana potem, ręce się jej trzęsły i łapczywie wciągała powietrze. Spojrzała na zegarek holograficzny wyświetlany przez WKP. Spała 6 godzin. Za chwilę i tak rozległby się sygnał alarmowy.
Wstała, opłukała twarz w zimnej wodzie.
To tylko sen, zły sen, nic więcej. Wszystko to tylko moja wyobraźnia – powtarzała sobie w myślach stojąc pod prysznicem – udziela mi się ogólne zdenerwowanie.

Ubrała się i wyszła wcześniej na swoją zmianę. Nie chciała siedzieć sama w kwaterze. Beth pewnie jeszcze spała. Nie słyszała kiedy wróciła.

Korytarze o tej porze były prawie puste. Zmiana 3 jeszcze pracowała, a ludzie z pierwszej dopiero wstawali.
Po drodze do szatni wstąpiła do jadalni. Wzięła gorącą kawę i jajecznicę, a raczej żółtawą breję w której z jajek istniała tylko nazwa.
Jadalnia była prawie pusta.

Po śniadaniu Selena udała się do szatni. Przebrała się w kombinezon, sprawdziła narzędzia i wysłała wiadomość o gotowości do szefa. Do szatni powoli zaczęli się schodzić ludzie z pierwszej zmiany.

Kilka minut później WKP zasygnalizował połączenie. Na ekranie pokazała się zmęczona twarz szefa.
- Star dobrze że jesteś. Mamy zlecenie z A na naprawę łazika. Weź narzędzia i jedź pod hangar 14, tam przejmie Cię ktoś z ochrony. Daj znać jak skończysz.
Ekran się wyłączył.

Poziom A, sama góra. Selena wzięła z magazynu skafander zewnętrzny z podgrzewaniem. W pomieszczeniach technicznych zazwyczaj było – 10 stopni.
Kiedy dojechała na górę, przy windzie stał już smutny ochroniarz.
- Hangar 14, do łazika? – rzucił w jej stronę.
- Tak
- Za mną – odwrócił się i ruszył korytarzem.

Star ruszyła za nim. Poprowadził ją do bocznego wejścia. Łazik znajdował się na podnośniku.
Hangar był praktycznie pusty. Kilka łazików. Ze trzy osoby obsługi.
Pewnie wszyscy w terenie – pomyślała.
Wystukała w swoim WKP typ łazika i po chwili na wyświetlaczu pojawiły się wszystkie dane techniczne.
Z doświadczenia wiedziała, że dane to jedno a intuicja mechanika to co innego.
Wdrapała się na platformę na której stał łazik. Klapa od silnika była otwarta. Ktoś chyba próbował przy niej grzebać.
- Amatorzy – zamruczała pod nosem.
Intuicja jej nie myliła. Zwyczajnie poszły świece, a co z tego wynikało, wcześniej poszedł system podgrzewania.
Łaziki były wyposażone nie tylko w podgrzewanie kabiny pasażerów, ale także w tych warunkach zamontowano podgrzewanie silników. Części nie wytrzymywały temperatury – 140 stopni. Metal praktycznie w tej temperaturze się kruszył.

Korporacja używała najnowszych nowinek technicznych w sprzętach używanych na Ymirze - Oczywiście takie informacje zawierały foldery reklamowe, opisy sprzętowe itp.
W rzeczywistości cieli koszty na czym się dało. Co pociągało za sobą mnóstwo roboty dla ekipy technicznej.
Po wymianie świec, zabrała się za system grzewczy. Na szczęście usterka nie była poważna, przetarty kabel przestał stykać. Wystarczyło wymienić.

Ochroniarz stał na dole, wyraźnie znudzony całą sytuacją.

Selena przejrzała jeszcze profilaktycznie części. Ruszyła w stronę kabiny.
- Gdzie idziesz – zawołał ochroniarz.
- Chce odpalić i sprawdzić czy wszystko działa.
- Zostaw inni się tym zajmą.
Star odwróciła się zdziwiona.
- Skończyłaś, to zbieraj rzeczy i wracamy.
Podeszła do klapy i zamknęła ja z rozmachem.
Nie spodziewała się tego co zobaczyła.
Na masce i przedniej szybie zauważyła ślady krwi. W szybie widniał otwór jak po kuli.
Star zaczęła w pośpiechu zbierać swoje rzeczy.
Spojrzała na ochroniarza, był odwrócony do niej plecami. Obserwował jakieś zamieszanie na drugim końcu pomieszczenia. Selena nastawiła WKP i zrobiła kilka zdjęć, chciała się temu przyjrzeć bliżej.

Zeskoczyła z podnośnika.
- Zrobione.
- Idziemy, odprowadzę Cię do windy – ruszył.
Ledwie mogła za nim nadążyć.
Wsiadła do windy odprowadzona czujnym spojrzeniem ochroniarza.
Kiedy drzwi się zamknęły poczuła ulgę.
Dojechała na poziom C i zameldowała się u szefa.
- Dobra, przebierz się i czekaj na zlecenie, zaraz coś Ci podrzucę, sporo roboty dzisiaj przed nami. Wypij coś ciepłego, żebyś mi się nie rozłożyła. Ludzi nam ubywa a pracy coraz więcej.

Selena poszła do szatni, postanowiła przejrzeć zdjęcia wieczorem, coś tu nie pasowało.
 
__________________
Nie musisz być szalony żeby tutaj pracować, ale to pomaga:)
Suriel jest offline