Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 17:10   #152
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Powrót do walki nie okazał się najlepszym pomysłem, nie byli armią to prawda. Gdyby zignorował rozkaz, nic bardzo złego by się nie stało. Z drugiej strony wiedział, że nie mógł tak postąpić. Nie mógł zobaczyć co stało się z Tamirem jeżeli jednak przeżył upadek, ktoś z powierzchni mógłby mu udzielić pomocy. A jeżeli zginął gdy jego myśliwiec uderzył o wodę, to jego krążenie nad miejscem wypadku na nie wiele by się zdało. Po prostu decyzja o powrocie była logiczna, wiedział jednak, że sam nie chciałby jej podejmować. Miał nadzieję, że będzie miał jeszcze okazję porozmawiać z drugiem rycerzem. Uścisnąć mu dłoń, rzucić jakimiś żartem. Jedi ginęli podczas tej wojny, to była smutna prawda, nigdy nie było wiadomo, czy ktoś kogo znało się całe życie jutro nie poniesie śmierci na jakieś nieznanej planecie. Nic dziwnego, że żyjąc w ciągłym stresie zawiązywano szybkie przyjaźnie. To co przechodziło się razem walcząc ... tworzyło specjalną więź.

Jared musiał jednak powrócić do rzeczywistości, a ona wcale nie rysowała się w różowych barwach. Można było pójść dalej i powiedzieć, że w tym momencie istniała możliwość, że dla niego będzie bardzo krótka. Próbował zgubić wrogiego pilota, ale tamten miał dobre umiejętności. Jedi co chwila wykonywał szaleńcze manewry, ale tamten przyczepiony do niego nie odpuszczał.

-Tu Codd, mam jednego na ogonie ... nie mogę go zgubić ... przydałaby się jakaś pomoc - przekazując tą informację cały czas wykonywał zwroty, aby nie dać się trafić. Plan miał prosty, jeżeli ktoś się zgłosi spróbuje naprowadzić wroga na swojego sojusznika, aby tamten uzyskał czysty strzał i uwolnił tego natręta. Wiedział, że sprawa skomplikuje się jeżeli wszyscy będą zajęci i nikt nie będzie mógł do niego dotrzeć. Będzie musiał poradzić sobie sam ... co oczywiście nie było łatwą sprawą, ale był Corellianinem, nie zamierzał ryzykować. Zawsze było jakieś wyjście, a jeżeli ktoś miał sobie poradzić z tym problemem, to przecież tylko on.

Jeżeli zostanie sam, będzie musiał zrobić coś na tyle szalonego, żeby tamten się tego nie spodziewał, ewentualnie nie zdążył czy nie chciał powtórzyć jego manewru. Będzie musiał obciążyć silniki, przynajmniej na jakiś czas wyciągnąć wszystko co może i spróbować wykonać bardzo ostrą beczkę. Przeciążenie będzie z pewnością duże, ale jeżeli wszystko się uda powinien znaleźć się na wprost przeciwnika i będzie mógł oddać do niego strzał ... jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem strąci go z nieba ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline