Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2010, 02:39   #18
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Misja w Afryce od początku nie podobała się Mäsiencie, który uznał ją za kolejną formę kary wymierzonej przez Samuela. Nie potrafił powiedzieć, kiedy ten stwór nagradzał a kiedy karał, bo ta różnica tak bardzo się zacierała. Dla Samuela nagroda nie wiązała się z przyjemnościami, ale raczej z przywilejem zrobienia czegoś ważnego dla jego osoby. To podejście nie zdobywało mu poklasku, ale i tak rządził według zasady; "niech nienawidzą, byleby się bali".

W swoim dawnym życiu, Lauri nigdy nie odwiedzał Czarnego Lądu, bo te tereny były nieznane im. Dopiero w ciągu tych miesięcy po ucieczce z jaskiń Salartus, dowiedział się, że przez te 400 lat, przeszli Afrykę wzdłuż i wszerz i kraj ten przestał mieć już tajemnice. Żołnierz być może czerpałby przyjemność ze zwiedzania tych krain, lecz teraz skupił się wyłącznie na swoim zadaniu.

Jego drużyna była... Nie chciał ich w tym momencie oceniać. Nie próbował wzbudzać w nich uległości jakimiś słowami czy agresywnymi czynami. Wychodził z założenia, że jego reputacja była dość złowroga, a teraz będzie wzbudzał dostateczny szacunek swoimi powściągliwym zachowaniem. Szczerze w to wątpił.
Podróżował w swojej zwykłej, ludzkiej postaci, chociaż jako Sadesyks miałby znacznie łatwiej. Kości nie pobierały światła słonecznego, a oczodoły nie sprawiałyby bólu, jako że miał jeszcze parę kropel łez Feniksów do uśmierzania tych problemów. Niemniej teraz wędrował w swojej człowieczej formie, z twarzą pełną blizn. Dzięki temu towarzyszący im Salartus byli słabsi mając przy sobie człowieka.

Wspominał utracone lata, gdy tak szedł pogrążony w myślach. Fragmenty rozmów dochodziły go od strony reszty ekipy, ale nie miał zamiaru z nimi mówić na coś niedotyczącego misji. Natomiast musiał zareagować, gdy po jakiejś kłótni Kruk wzbił się w powietrze i zakomunikował, że nic nie widzi.
- Zleć stamtąd, głupi! - zawołał ze złością Lauri. - Ty może nie widzisz, ale nas z pewnością zobaczą.
Miał ochotę ukarać to ptaszysko, gdy tylko zjawi się na dole. Inaczej - jeśli zaraz nie wyląduje, to Sadesyks go zestrzeli. Ma do tego odpowiednie predyspozycje.

W pewnym momencie Ryan - ten głupi, młody chłopaczek - odłączył się od ich kolumny, a po chwili usłyszeli krzyk kobiety.

"Bogowie, ocalcie mnie od głupich, bo wrogów pobiję sam!"

Pobiegł natychmiast w stronę krzyku. Na miejscu ujrzał kobietę w jakimś legowisku. Urodę miała wschodnioeuropejską. Może Finka?
- Terve! - rzucił w jej stronę, ale najwyraźniej nie zrozumiała.
Inaczej;
- Co ty tu, kurwa, robisz? Skąd się wzięłaś i od kiedy to kobietom wolno samotnie wędrować po Afryce?!
Wyglądała na przestraszoną obecnością tych stworów. Nie dziwił się jej, ale denerwował brak odpowiedzi.
- Afryka? Afryki nie ma od czterech miesięcy... Skąd wy się wzięliście. Ty jesteś już Towarzyszem, zrób mi zatem przysługę i pozwól znaleźć mi własnych potworów do służenia...
Lauri pokiwał głową. Nic z tego nie zrozumiał. Złapał ją za szyję i z gniewem w głosie rzekł;
- Gadaj, suko, bo rozpruję!
 
Terrapodian jest offline