Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2010, 12:34   #2
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Dzienniki prywatne Connleya

Drogi pamiętniku. Jutro pewnie nie będę miał czasu na pisanie, wielka uroczystość. Vialle rodzi, Random się cieszy, zresztą chyba wszyscy. A ja trochę się denerwuję. Znaczy, przede wszystkim dlatego, że zaprosiłem na wieczór Caitlinn i Fionę na sajgonki. Uwielbiam gotować. Mniam mniam i postanowiłem od dzisiaj umieszczać w pamiętniku fajne przepisy. Takie, jakie mi naprawdę smakują. Sajgonki naprawdę są genialne. Nawet nie wymagają specjalnego zaangażowania, czy jakichś cudów przy patelni, tylko trochę dokładności. Zaprosiłem specjalnie je obydwie, gdyż razem tworzą dobry tandem. Caitlinn niemal zawsze mnie pochwali, matka niemal zawsze znajdzie jakieś drobiazgi, które jej nie będą pasować, czyli razem tworzą pewna doskonałość. Chce wiedzieć, co jest nie tak, ale jak każdy zamiłowany w gotowaniu koleś, lubię, jeśli od czasu do czasu kos pochwali moje dania. Szczególnie, iż wiem, że są smaczne. Mamie także smakują, ale to skrupulantka we wszystkim, także w kwestiach kulinarnych.

Sajgonki po seczuańsku

Składniki:
25 dkg pokrojonego drobno filetu drobiowego
1 łyżeczka posiekanego korzenia imbiru
1 szklanka posiekanej kapusty
1 filiżanka tartej marchwi
1 szklanka pokrojonej w kostkę cebuli
1 szklanka kiełków fasoli
1 łyżka soli
1 łyżka sosu sojowego
oliwa
papier ryżowy

Sposób przyrządzenia:
W misce wymieszać cebulę, kapustę i marchew, posolić, a gdy „puści” sok dokładnie odcisnąć. W woku rozgrzać oliwę, dodać imbir i po chwili dodać kurczaka, a gdy lekko się przyrumieni dodać odsączone warzywa i kiełki fasoli, smażyć przez 2 minuty, przyprawić do smaku. Odstawić, odsączyć z płynu. Przygotować papier ryżowy, rozkładać na desce. Na wilgotnym papierze rozkładać farsz, dokładnie zawinąć. Smażyć w głębokim oleju do momentu uzyskania złotego koloru. Po wyjęciu z oleju odkładać na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem aby obsączyć sajgonki z nadmiaru tłuszczu.

Część składników przywiozłem jeszcze z Cienia – Ziemi, ale większość można dostać tu, na miejscu. Mój pokój specjalnie ma obok niewielką kuchnię, gdzie mogę sam sobie pitrasić rozmaite potrawy. Służba dba, by w kuchni zawsze buzował ogień. Cóż, zabawa z jedzeniem jest jakby przechodzeniem wzorca. Starasz się jak najlepiej, ale wychodzi tylko nielicznym. Mi kiedyś średnio, oględnie mówiąc, ale teraz jest już nieźle.

Ciekawe, kto będzie jeszcze? Wraz z Caitlinn przybyliśmy dopiero co i nie mam pojęcia, kto jeszcze przybył. Widziałem się tylko z mama, a gdzieś przez korytarz przemknął mi wujek Benedykt, jak zwykle zafrasowany. Widać czymś był zajęty, ale on zawsze jest zajęty i zafrasowany, powinien wziąć lekcje uśmiechu. Szambelan wspomniał mi tylko, że zjechało się wielu gości, wśród nich mocna delegacja z Dworców Chaosu. Tego się zresztą spodziewałem. Jakby nie było, Merlin i Random właściwie nie mieli nic do siebie nie ten tego. Odwrotnie niż reszta rodziny, przynajmniej kiedyś. Tak. Mama, jej siostry, ale przede wszystkim wujowie „kochali” się, że hoho. Oczywiście cudzysłów przy „kochali' ma swoje głębokie uzasadnienie. Hm, może by coś napisać?

Dziewięciu książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Wtem jeden z owych książąt wyciągnął ostry nóż
Nim przebił swego brata, zostało ośmiu już.

Ósemka książąt Wzorca kochała bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Raz kiedyś szli przez pole, przy nim głęboki rów,
Wepchnęli tam jednego, zostało siedmiu znów.

Siódemka książąt Wzorca kochała bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Siadł jeden z nich przy stole, bo chciał śniadanie zjeść,
Inny mu wsypał trutkę, zostało tylko sześć.

Tych sześciu książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Jeden w nocy z sztyletem wykonał kilka kilka cięć
Po gardle swego brata, tak więc zostało pięć.

Zaś pięciu książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Szli przez bagnisko leśne, a gęste niczym klej,
Ktoś popchnął, ktoś się śliznął, tak został jeden mniej.

Już czterech książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Wśród nich jeden na łowy się rankiem wybrać chciał,
Jednak nie wrócił z borów, gdyż w plecy dostał strzał.

Ta trójka książąt Wzorca kochała bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Brat przyładował celnie rapierem prosto w brzuch,
Ciosem silnym niezmiernie i tak zostało dwóch.

Owych dwóch książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.

Jeden drugiemu wrzucił trotylu kilogram
Pod łóżko w jednym z cieni i tak już został sam.

Lecz ten, co to pozostał, to był to chłop na schwał,
Również jak jego ojciec, dziewięciu synów miał.

Hm, może nie do końca oddaje sytuację, ale ogólnie coś jest na rzeczy niewątpliwie. Przynajmniej było, bo odkąd Random panuje, to jest jaki taki spokój. O rety, to już? Ech, dobra, muszę się zbierać oraz kicać do garnków. Jakby nie było, dziewczyny muszą być poruszone moim gotowaniem. Przynajmniej mam nadzieję, że tak będzie. Dobra. Pamiętniku mój, do zobaczenia, kiedy tylko chwycę trochę wolnego. Następnego dnia uroczystość.

***

Jednak udało mi się napisać kilka słów. Co do sajgonek, no cóż, widocznie na współczesnych kuchenkach wychodzą znacznie lepiej. Trzeba było wybrać jakiś gulasz, który wymaga tylko mieszania w wielkim garnku. Ale szczerze powiedziawszy nie wypadło aż tak fatalnie, nie mniej, mama troszeczkę popastwiła się nad orientalnymi potrawami. Niektóre sajgonki trochę zbyt słabo odsączyłem. Może następnym razem wyjdzie lepiej. Oczywiście, jak przypuszczałem, w przeciwieństwie do wybrednej mamy, Caitlinn jednak smakowały. Ta dziewczyna naprawdę wprowadza mnie w dobry humor. Strasznie ją lubię. Inna rzecz, że azjatyckie danie to dla niej coś nowego. Toteż próbowała chyba bardziej z ciekawością niżeli smakiem. Ale tak czy siak pochwaliła mnie, jestem więc zadowolony.

Właściwie już jestem ubrany w garnitur. Och wiem, że większość przyjdzie ubrana w stroje godne epoki oświecenia. Nie mam nic przeciwko, szczególnie zaś szerokim dekoltom sukni, ale jakoś przyzwyczaiłem się do gajerku. Skoro Hugo Boss cieszy się uznaniem nawet w oczach mamy, to nie będzie przeszkadzał innym. Szczególnie dlatego, że jego królewska mość również nie zwraca specjalnej uwagi na amberowską klasykę stroju. Ciemna marynarka ze srebrnymi wyłogami na rękawach oraz ciemnozielone spodnie, mające nieco inny odcień. Lubię garnitury, których poszczególne części mają inną barwę. Oczywiście dopasowaną, ale jednak nieco inną. Plus mucha. No cóż, jeśli kobieta podkreśla swoją urodę biżuterią, jest jak najbardziej OK, ale nawet w przypadku płci piękniejszej przesada w tym sprawia wyłącznie wrażenie bycia nowobogackim, a nie eleganckim. Natomiast u faceta to już w ogóle obciach. Jakiś drobiazg nie szkodzi, ale zestaw wielkich, złotych pierścieni, czasem nawet kilka na jednym, tłustym paluchu plus kilka drogocennych łańcuchów wywołuje wyłącznie politowanie. Pewny zaś jestem, że znaczna część gości pójdzie właśnie w bezsensowne pokazanie bogactwa. Szkoda wprawdzie, jednakże cóż, ich sprawa.


Ciekawe jak wystąpi Caitlinn? Ona ma smak. Bardziej chyba naturalny talent, niżeli gdzieś wyuczoną od guwernerów umiejętność. To wielka zaleta dla książęcej córki. Ciekawe, czy już zdążyła się przygotować. W jaką suknię się ubierze? Zawsze uważałem, że damskie stroje są zdecydowanie ładniejsze, niżeli męskie. Caitlinn uroczo wygląda właściwie w każdym stroju, a bez niego pewnie jeszcze lepiej. Uf, chęć podglądania własnych kuzynek jest dobra dla nastolatków, ale przy niej czasem naprawdę mam ochotę odmłodnieć. Dobrze, lepiej powstrzymać takie wyobrażenia, gdyż prowadzić mogą w dziwne strony. Ale naprawdę fajnie, że jest taka ładna. Ma rewelacyjny rodzaj ciepłej, sympatycznej urody, która sprawia, że im dłużnej się ktoś w nią wpatruje, tym bardziej podlega jej urokowi. Jest miękka, pełna takiej dziewczęcej kobiecości, doskonale harmonizującej z barwą jej oczu, strojów oraz pękiem długich, rozpuszczonych włosów. Ślicznie wyglądają na wietrze, jak wtedy, kiedy poszliśmy na golfa i nagle zrobiła się niezła wichura. Jakże żałuję, że nie wziąłem wtedy aparatu fotograficznego, czy kamery.

Mam nadzieję, że dobrze wypadniemy na balu. My … bowiem idziemy razem. Zaraz muszę po nią lecieć, ale jak znam kobiety, to zawsze warto przy takich przygotowaniach dać im jak najwięcej czasu. Miło, że się zgodziła pójść razem. Ma przecież bliższe rodzeństwo, które ponoć jest gdzieś na zamku, tych synów Bleysa: Hektora i Samsona. Ale cieszę się, że przyjęła moje zaproszenie. Pewnie na samym balu rozsadzą nas osobno, ale samo wejście oraz wspólny początek dodadzą jej ducha. Bardzo chciałbym, żeby się dobrze czuła. Przecież to jej powrót po tak wielu latach. Salony Amberu. Bywałem niewątpliwie na nich rzadko, ale Caitlinn miała przerwę znacznie dłuższą.

Widać wczoraj było, że się niepokoiła, choć starała się nie dawać po sobie poznać. Trema, niepewność, jak wypadnie na tle strojów i urody innych dam. Niepokoiły ją, choć starała się odsuwać niemiłe uczucia na bok bagatelizując wszystko. Spokojnie, sister, możesz mi wierzyć, może nie jesteś perfekcyjną sex-bombą, jak ciocia Flora. Nie ten typ urody. Ale jesteś naprawdę śliczną dziewczyną. Ponadto masz w sobie to wyjątkowe coś, co sprawia, że ludzie czują się w twojej obecności dobrze. Ja na pewno, ale pamiętam też doskonale, jakimi maślanymi oczyma patrzyli na ciebie moi koledzy z golfa, czy wyścigów konnych w Anglii. Pierwszy raz widziałem takiego playboya, jak lord Bannersford, jak zaplatał się w komplementach i zakrztusił kanapką. Właściwie nie przyznałem ci się, że przybiegł potem do mnie prosząc, bym się wstawił u jej rodziców za nim, gdyż chce się oświadczyć. Florę raczej wolałby zaciągnąć do łóżka, niżeli przed ołtarz. Ciocia zresztą pewnie także preferowałaby wolny związek. Bannersford do tej pory liczył kochanek na kopy oraz odgrażał się, że żadna go nie usidli. Toteż prawie kapelusza nie zgubiłem ze zdziwienia, kiedy jąkając się zaczął się wypytywać w sprawach ślubu. Tak właśnie było, Caitlinn, toteż naprawdę możesz być spokojna. Ale zaraz potem wyjeżdżaliśmy do Amberu. Któż wie, kiedy znowu spotkałabyś się z lordem … No, nieważne. Grunt, że teraz jesteśmy tutaj oraz udajemy się na bal. Muszę już iść. Lokaj wzywa na rozpoczęcie oficjalnej części. Caitlinn ma pokój niedaleko.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 30-09-2010 o 12:36.
Kelly jest offline