Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2010, 15:17   #125
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Ulice były gwarne i tłumne o tej porze dnia. Wkoło nich przemykali mieszczanie zmierzający do sklepów, bądź załatwić jakieś sprawy, wierni podążający do świątyń, kupcy nawołujący do zakupów, chłopskie wozy przewożące żywność, dzieci bawiące się na ulicach - jednym słowem miasto żyło swoim codziennym życiem, tak jak Delin każdego normalnego dnia. Jakiś czas później dotarli pod panteon, gdzie czekał już na nich Sevrin. Emerahl zdała mu szybką relację z wizyty u lekarza i ze stanu Therona. Zaraz potem Emerahl oddaliła się załatwić sprawę theronowego amuletu oraz zajrzeć jeszcze do domu lekarza, aby wręczyć mu resztę pieniędzy i zabrać kilka rzeczy tropiciela.

W jednej z bocznych, nieuczęszczanej i pustej w tej chwili uliczce, Emerahl ponownie polimorfowała swoje ciało, choć chyba trafniej byłoby nazwać to co zrobiła - odpolimorfowała, wracając do swojego normalnego wyglądu. Jakkolwiek określenie normalny wygląd w przypadku czarownicy, potrafiącej zmieniać swoje kształty mógł być mylny bo nigdy nie wiadomo, jak na prawdę taki mag lub magini wygląda w swojej oryginalnej formie.

Jak to mawiają 'koniec języka za przewodnika' - sprawdziło się i tym razem - magiczny sklep Emerahl odnalazła bez problemu. Pomieszczenie zawalone było różnego rodzaju flakonikami, paciorkami, amuletami, księgami i pergaminami traktującymi o magii, jej naturze i różnych odmianach, na historii magii kończąc oraz różnego rodzaju bardziej lub mniej niezwykłymi przedmiotami. Za kontuarem przyglądając się przez lupę jakiejś małej broszce-skarabeuszowi, na wysokim krześle, siedział zgarbiony, drobny mężczyzna, który gdy rudowłosa weszła, poderwał oczy znad lady, odłożył lupę i opuścił na oczy swoje półokrągłe okulary. Mężczyzna nosił na sobie szatę sugerującą status maga, która z powodu wątłej budowy wisiała na nim jak na kiju.

- Witam w sklepie gildii magicznej. W czy mogę pomóc? - powitał ją mag.

Emerahl wyjęła z kieszeni przypominający kształtem smoka amulet - Mam taki amulet... podobno jest magiczny. Niestety nie wiem jak z niego korzystać. Ani nawet co robi. Czy da się to ustalić? - powiedziała rudowłosa i wręczyła amulet magowi, który w tym momencie pochylił się ponad ladą sięgając po 'świecidełko' swoją małą dłonią. Mężczyzna przyjrzał mu się zbliżając i oddalając, a po chwili sięgając po lupę zaczął go studiować bliżej.

- Proszę, proszę... istne cacuszko. Wspaniale wykonane. Mithrill! Wygląda na krasnoludzką robotę. Gdzie Pani taki zdobyła? - zapytał zaciekawiony mag - Jeśli można zapytać rzecz jasna - dodał szybko spoglądając na Emerahl.
- Ależ oczywiście. To nie jest żaden sekret - odparła szybko kobieta - Dostałam od dziadka. Podobno to była jego rodzinna pamiątka o wielkiej wartości. Być może to tylko wartość sentymentalna, ale podobno był magiczny. Tylko niestety dziadunio nie zdążył mi powiedzieć... zmarło mu się parę dni temu. Poza tym biedak miał na stare lata problemy z głową i wydawał się nie zawsze wiedzieć co mówi. Niemniej jednak chciałam się dowiedzieć.
- Rozumiem, rozumiem. Potrzebowałbym paru dni żeby go dokładnie zbadać - zaproponował sprzedawca.

Emerahl zrobiła skwaszoną minę - Niestety wyjeżdżam jutro. Nie ma pan żadnych przypuszczeń co do niego? - zapytała spoglądając na trzymany wciąż przez maga amulet.

- Przykro mi. Na takie badania potrzeba czasu. Przypomina mi trochę amulety stylizowane na kapłańskie, takie co to ostatnio modne się zrobiły. Tyle, że ten jest wspaniałej roboty, więc nie wygląda na byle zabawkę. Co najgorzej wysokiej klasy biżuterię.
- Może zatem w świątyni będą w stanie coś powiedzieć?
- Być może, być może - odparł mężczyzna - Jednakże pewnie też będą potrzebować kilku dni. To trwa.
- O nie... ciekawość mnie zżera... widać to będzie musiało zaczekać - powiedziała zasmucona czarownica.
- Przykro mi. Sam byłbym ciekaw - odpowiedział mag wręczając z powrotem Emerahl amulet.

Kobieta schowała błyskotkę, podziękowała zostawiając magowi trochę grosza 'za fatygę' i wyszła. W drodze do karczmy, w której mieli się tej nocy zatrzymać kobieta ponownie zmieniła swój wygląd starając się jak najwierniej odwzorować poprzednią formę i wstąpiła jeszcze do domu lekarza wręczyć mu pozostałą część opłaty za leczenie, sprawdzić jak ma się Theron w lecznicy i obiecawszy zjawić się jutro wcześnie rano przed wyjazdem, wyszła.

Nie raz i nie dwa tego dnia Emerahl dodawała sobie sił magią, lecząc zmęczone ciało. W tej chwili nie myślała już o niczym innym niż jedynie o ciepłej strawie i miękkim łóżku.

Plan wdrożyła w życie poczynając od strawy - w gospodzie, w której mieli wynajęte pokoje zamówiła sobie mięsny naleśnik polany białym ziołowym sosem oraz jakieś warzywa jako przystawkę a wszystko to zakropiła winem. Podróże z Irialem miały z pewnością pewien plus - mężczyzna nie wybierał byle czego ani nie skąpił pieniędzy to też, gdy tylko nadarzała się okazja - nocowali w niezgorszych zajazdach i na jedzenie również narzekać nie mogli. o był plus, minusy... owszem też były - chociażby ukrywanie pewnych informacji i despotyzm, jednak Emerahl sądziła, że ten cały wyolbrzymiony strach i niemal żołnierska postawa z jaką wszystkich traktował wynika z troski o Lamię i chęci jak najlepszego wypełnienia powierzonego mu obowiązku. W głównej izbie gospody panował harmider, jak zwykle w takich miejscach - ludzie przekrzykiwali się wołając na kelnerki, grając w karty lub rozmawiając o pierdołach, a wszystko to skropione było dużą ilością jedzenia, napojów - głównie tych wyskokowych - oraz zagłuszaną przez ogólny zgiełk muzyką i śpiewem jakiegoś pomniejszego barda. Tego dnia czarownica miała to jednak wszystko w 'głębokim poważaniu'... nie była co prawda aż tak padnięta, jako że magia lecznicza podtrzymywała jej ciało i umysł sprawnymi i wypoczętymi, jednakże czarownica chciała po prostu dla czystej przyjemności wyciągnąć się jak długa w miękkim łożu, przykryć kołdrą, zamknąć oczy i oddać w objęcia bogini snów. Wpierw jednak kąpiel, która początkowo miała być błyskawicznym namydleniem się i spłukaniem, by czym prędzej czmychnąć w pierzynę. Tutaj również była niespodzianka - gospoda okazała się być lepsza niż można było przypuszczać - posiadała swoją niewielką łaźnię to też krótka w założeniu kąpiel przeciągnęła się do niemal godzinnego wylegiwania się w parującej wodzie, która wycisnęła z Emerahl siły to też gdy czarownica trafiła w końcu do pokoju padła w prosto w poduszkę. Bez zbędnego gadania z czuwającym nad Lamią Irialem, bez dalszego przedłużania. Jeśli miała być jutro wypoczęta to czas najwyższy zacząć ten wypoczynek. Nie można wszak leczyć zmęczenia magicznie bez końca...
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 01-10-2010 o 17:38.
Cosm0 jest offline